Stracił żonę i syna. Ringowe wojny kosztowały go zdrowie. Nie żyje były mistrz świata

W wieku 64 lat, po długiej chorobie, zmarł Bobby Chacon, jedna z legend boksu. Amerykanin w ringu siał postrach wśród rywali, ale w życiu prywatnym nie układało mu się tak dobrze. W ostatnich latach cierpiał na demencję.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Materiały prasowe / Twitter

Bobby Chacon stoczył w zawodowej karierze 67 walk. Odniósł 59 zwycięstw, z czego aż 47 przed czasem. Z ringu schodził pokonany siedem razy, jeden pojedynek zakończył się remisem.

Bokser znany był z pseudonimu "Schoolboy" ("Uczeń"). Otrzymał go ze względu na chłopięcy wygląd. W ringu jednak nie przypominał chłopca. Uderzał jak mężczyzna, znany był z widowiskowego stylu walki, lubił toczyć ringowe wojny. Niestety, przez te wszystkie lata przyjął także sporo ciężkich ciosów, co później odbiło się na jego zdrowiu.

W 2000 roku zdiagnozowano u niego encefalopatię bokserską - chorobę, na którą zapadają głównie pięściarze. Wskutek przyjmowania ciężkich ciosów dochodzi do uszkodzeń mózgu.

Chacon miał problemy z mówieniem, wysławiał się niewyraźnie. Doskonale widać to w poniższym filmie.

Rodzina oddała go do hospicjum. To stamtąd nadeszła tragiczna wiadomość. W środę, 7 września, 64-latek upadł, uderzył głową o ziemię, a niedługo później zmarł.

- Nie wiedzieliśmy dokładnie, co choroba z nim robi, ale wiemy, że jego ostatnie 25 lat życia nie należało do przyjemnych. On bardzo cierpiał - mówi Dolores Banegas, siostra boksera.

Chacon był mistrzem w swoim fachu, a dowodem na to są tytuły w dwóch kategoriach wagowych. W 1974 roku po zwycięstwie z Alfredo Marcano zdobył pas WBC w wadze piórkowej (stracił go jednak w drugiej obronie).

Na szczyt ponownie wspiął się w 1982 roku. Amerykanin pokonał wtedy - decyzją sędziów - Rafaela Limona i został mistrzem świata WBC w kategorii super lekkiej. Kibice go kochali, ale Chacon nie zawsze miał powody do radości. Jego życie pełne było tragicznych wydarzeń.

Pierwsza tragedia wydarzyła się w marcu 1983 roku. Kilka miesięcy wcześniej żona Chacona błagała go, aby rzucił boks i poleciał z nią na Hawaje. Bobby nie posłuchał. Ukochana wyjechała sama. Popełniła samobójstwo w przeddzień walki Amerykanina z Salvadorem Ugalde. Mimo tej tragedii "Schoolboy" wyszedł do ringu i wygrał. Zadedykował to zwycięstwo zmarłej małżonce.

Po raz drugi los okrutnie go doświadczył w 1991 roku. Chacon stracił kolejną ważną osobę. Syn Bobby Chacon Junior miał zaledwie 17 lat, gdy został zastrzelony w wojnie gangów. Obie te tragedie sprawiły, że słynny pięściarz załamał się i stracił całą fortunę, którą zarobił w ringu. W latach 90. widziano go, jak zbierał aluminiowe puszki, by związać koniec z końcem.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gwiazda MMA uratowała małą dziewczynkę

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×