Afera po GP Formuły 1: szef Ferrari złamał przepisy i trafił do aresztu

W Singapurze obowiązują surowe kary, jeżeli chodzi o śmiecenie. Nie zdawał sobie z tego sprawy Maurizio Arrivabene, który za wyrzucenie niedopałka narobił sobie poważnych problemów.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Maurizio Arrivabene Getty Images / Dan Istitene / Maurizio Arrivabene

Grand Prix Singapuru w Formule 1 już za nami, ale wciąż nie milkną echa po tych zawodach. Wszystko przez zaskakującą sytuację z udziałem Maurizio Arrivabene, który jest dyrektorem zespołu Scuderia Ferrari.

Hiszpańskie gazety "ABC" oraz "Marca" podały informację, że 59-letni Włoch spędził sześć godzin w areszcie, a także otrzymał mandat w wysokości tysiąca dolarów singapurskich (ok. 2800 złotych). Co takiego zrobił pracownik Ferrari?


Przyczyną aresztowania był wyrzucenie niedopałka papierosa na ulicę. W Singapurze obowiązują bardzo restrykcyjne przepisy, które mają zwalczać śmiecenie.

W tym azjatyckim kraju można otrzymać mandat za plucie, żucie gumy, czy niespłukanie wody w toalecie. Przypadek Arrivabene pokazuje, że zawsze należy zapoznać się z regułami obowiązującymi w miejscu, do którego się podróżuje.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: hat-trick w końcówce. Popis byłego zawodowca

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×