Afera po GP Formuły 1: szef Ferrari złamał przepisy i trafił do aresztu
W Singapurze obowiązują surowe kary, jeżeli chodzi o śmiecenie. Nie zdawał sobie z tego sprawy Maurizio Arrivabene, który za wyrzucenie niedopałka narobił sobie poważnych problemów.
Grand Prix Singapuru w Formule 1 już za nami, ale wciąż nie milkną echa po tych zawodach. Wszystko przez zaskakującą sytuację z udziałem Maurizio Arrivabene, który jest dyrektorem zespołu Scuderia Ferrari.
Hiszpańskie gazety "ABC" oraz "Marca" podały informację, że 59-letni Włoch spędził sześć godzin w areszcie, a także otrzymał mandat w wysokości tysiąca dolarów singapurskich (ok. 2800 złotych). Co takiego zrobił pracownik Ferrari?
Maurizio Arrivabene in trouble after smoking incident https://t.co/WwrrzCBz1d
— F1Today.net (@F1Today_net) 18 września 2016
Przyczyną aresztowania był wyrzucenie niedopałka papierosa na ulicę. W Singapurze obowiązują bardzo restrykcyjne przepisy, które mają zwalczać śmiecenie.
W tym azjatyckim kraju można otrzymać mandat za plucie, żucie gumy, czy niespłukanie wody w toalecie. Przypadek Arrivabene pokazuje, że zawsze należy zapoznać się z regułami obowiązującymi w miejscu, do którego się podróżuje.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: hat-trick w końcówce. Popis byłego zawodowca