To nie przez kontuzję zakończyła przedwcześnie sezon. Urszula Radwańska zmagała się z wirusem!
W końcu powiedziała prawdę. 25-letnia tenisistka miała dość fali hejtu, która zalała jej profile społecznościowe po tym, jak wycofała się z rozgrywek WTA.
Pod koniec września Urszula Radwańska ogłosiła, że w 2016 roku nie pojawi się już na korcie. - Ze względu na prześladujące mnie w tym roku kontuzje zdecydowałam się zakończyć wcześniej sezon, aby wzmocnić się i lepiej przygotować do kolejnego - wyjaśniła na Facebooku.
Teraz okazuje się, że powód był zupełnie inny. Polska tenisistka zdecydowała się na szczere wyznanie, ponieważ miała dość czytania negatywnych opinii hejterów, którzy opanowali jej profile społecznościowe.
Mononukleoza nazywana jest potocznie chorobą pocałunków, ponieważ najłatwiej zarazić się nią właśnie przez pocałunek. W objawach przypomina grypę. To choroba zakaźna, ale jednorazowa - po zachorowaniu uzyskuje się całkowitą odporność na wirusa.
Jak podaje portal abcZdrowie.pl, powikłania po mononukleozie są bardzo groźne. Wystąpić może bezobjawowe zapalenie wątroby, mięśnia sercowego, czy zapalenie mózgu i opon mózgowo-rdzeniowych.
- Na ten moment najważniejszy jest u mnie wypoczynek, aby mój organizm mógł się w pełni zregenerować. Dziękuje rodzinie, mojemu teamowi, przyjaciołom oraz fanom za wsparcie. Za kilkanaście dni powinnam wznowić treningi i już nie mogę się doczekać nowego sezonu - dodała Ula.
Dla młodszej siostry Agnieszki Radwańskiej ostatnie miesiące były prawdziwym koszmarem. Po kontuzji stawu skokowego doznanej w Acapulco (w lutym br.) nasza reprezentantka nie była w stanie się odnaleźć. Od powrotu na kort - pod koniec maja - wygrała tylko jeden mecz w głównej drabince zawodów WTA, w Stanfordzie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Pudzianowski przed walką z "Popkiem" dostał prezent. Od kibica