Polski wojownik MMA zabrał głos w sprawie zabójstwa kota. "Nie jestem zwyrodnialcem"

Trzy lata więzienia grożą Tymoteuszowi Ś. za znęcanie się nad zwierzętami oraz złamanie zakazu zbliżania się do ojca. Polski zawodnik MMA miał w brutalny sposób zabić kota. Przedstawia jednak zupełnie inną wersję wydarzeń.

Przemek Sibera
Przemek Sibera
Tymoteusz Świątek East News / REPORTER / Na zdjęciu: Tymoteusz Świątek

- Mały kotek zginął w straszny sposób. Tymoteusz Ś. złapał zwierzę za tylne łapy i uderzył kilkakrotnie w lusterko swojego samochodu. Na tyle mocno, że lusterko urwał. Zakrwawionego czworonoga wrzucił następnie do auta i odjechał - relacjonowała dwa dni temu "Gazeta Krakowska", powołując się na ustalenia prokuratury.

"Omen" miał przyznać się do winy, przez co z miejsca stał się wrogiem publicznym numer jeden w środowisku MMA. O fighterze federacji FEN bardzo krytycznie wypowiadali się m.in. Łukasz Jurkowski oraz Marcin Różalski.

Teraz Ś. przerwał milczenie i przedstawił swoją wersję wydarzeń. Znacznie różni się ona od tej przedstawianej w mediach kilka dni temu. Sportowiec potwierdził, że doszło do awantury z ojcem i że przyczynił się do śmierci kota.

Zawodnik MMA zaprzecza jednak, jakoby w bestialski sposób go zamordował.

- Nie znęcałem się nad tym zwierzęciem! Po prostu kotek wszedł pod samochód i kiedy w nerwach wsiadałem do auta, nie zauważyłem go. Dopiero po wrzuceniu wstecznego i wycofaniu zorientowałem się, że kot wszedł pod samochód i ja, ruszając, przejechałem go! Sam nigdy w życiu nie zabiłbym żadnego czworonoga, nie jestem zwyrodnialcem! - oświadczył w rozmowie z mmarocks.pl.

W innej wypowiedzi - dla mma.pl - dodał, że to ojciec rzucił w niego kotem. - Kot uderzył w samochód, ale dalej żył. Był wystraszony, schował się pod samochód - relacjonował Ś (dodając, że po przejechaniu kota zabrał go do samochodu, by go pochować).

"Omen" boi się o swoje bezpieczeństwo. Jego życie w ostatnich dniach legło w gruzach. 23-latek twierdzi, że otrzymuje pogróżki.

- Od kilku dni jestem napastowany, odbieram telefony z pogróżkami. Czytam, że jestem taki i owaki! Musiałem usunąć konto na Facebooku, bo dostawałem wiadomości, w których ludzie pisali, że mnie zabiją - przyznał w wywiadzie dla mmarocks.pl.

Ś. stoczył w MMA 19 walk, z których aż 15 zakończył przed czasem. W ostatnim pojedynku przegrał przez ciężki nokaut z Victorem Marinho w piątej rundzie na gali FEN 6. Do rywalizacji chciał wrócić w 2017 roku, ale w takich okolicznościach będzie musiał zmienić swoje plany.

Rozprawa "Omena" odbędzie się 5 grudnia w sądzie w Brzesku. Sportowcowi grożą trzy lata więzienia.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: pięściarka harowała niczym Rocky. W debiucie sprawiła lanie Polce



Czy przekonuje cię wersja zdarzeń przedstawiona przez Tymoteusza Ś.?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×