Hokeista wyszedł do sklepu po papier toaletowy. Do domu wrócił jako milioner

Stefan Espeland jest chyba największym szczęściarzem na świecie. Los sprawił, że w jednej chwili zarobił cztery razy tyle, ile przez cały rok.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
YouTube

To miał być dzień jak każdy inny. Stefan Espeland wieczorem udał się do sklepu, aby kupić papier toaletowy. Pod sklepem zauważył, że ma w samochodzie kilka pustych puszek po napojach. Uznał, że po drodze wrzuci je do specjalnego pojemnika.

W Norwegii każdy, kto wyrzuci puszki do odpowiedniego kosza, od razu bierze udział w loterii. Tak było z Espelandem, który usłyszał charakterystyczny dźwięk, który sygnalizuje, że wylosował nagrodę pieniężną. Z maszyny wypadł paragon, który prawie zwalił z nóg 27-latka.

- Na kwicie było tak dużo zer, że nie mogłem w to uwierzyć. Schowałem go do kieszeni, pojechałem do domu i na miejscu zacząłem liczyć zera. To było niesamowite - opowiada hokeista.

Okazało się, że reprezentant Norwegii wylosował główną nagrodę - milion norweskich koron (ok. 500 tys. zł). To dla niego wielki zastrzyk gotówki, bo gracz Loerenskog rocznie zarabia niespełna 250 tysięcy koron.

- To był najcenniejszy papier toaletowy w moim życiu. Dlatego nie zużyję go, tylko zachowam na pamiątkę - przyznaje.

Norweskie media piszą, że Espeland miał mnóstwo szczęścia, bo prawdopodobieństwo wylosowania głównej nagrody graniczy z cudem. Co ciekawe, wygrane z tej loterii nie są opodatkowane, a więc hokeista sprawił sobie piękny prezent świąteczny.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: rugbista brutalnie zaatakował sędzię! Kobieta trafiła do szpitala



Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×