Stracił miliony, brał narkotyki, wyrzucił matkę na bruk. Jeden z najlepszych bokserów

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Mierzący 168 centymetrów pięściarz łatwo osiągał kolejne cele. Przeszedł do kategorii super lekkiej i został mistrzem IBF. W wadze półśredniej zdobył pas WBC, a jedynym słabszym momentem była walka ze słynnym Julio Cesarem Chavezem, która zakończyła się remisem. Whitaker odbił to sobie w wadze junior średniej, gdzie wygrał pojedynek o tytuł organizacji WBA.

Tylko ktoś równie utalentowany mógł zatrzymać rozpędzonego Whitakera. Taki bokser w końcu się znalazł w 1997 roku. Był nim Oscar de la Hoya, który potem na lata zdominował kategorię junior średnią. "Golden Boy" wygrał przez decyzję sędziów. Od tego momentu zaczęły się problemy "Sweet Pea".

Upadek w cieniu narkotyków i alkoholu

Już od jakiegoś czasu pojawiały się plotki, że Whitaker nie radzi sobie w życiu prywatnym. Wielki skandal wybuchł pół roku po walce z de la Hoyą. Amerykanin stoczył pojedynek z Andriejem Pestriajewem. Pernell wygrał i miał już w garści kolejną walkę o pas, ale pogrążyły go testy antydopingowe. Okazało się, że w jego organizmie znaleziono ślady kokainy. Walkę anulowano, a reputacja gwiazdora znacznie podupadła.

Jedną wpadkę być może wszyscy by zapomnieli, ale pojawiła się kolejna. "Sweet Pea" miał walczyć z Ike Quarteyem 1998 roku i zgodził się na wyrywkowe testy na obecność kokainy. Wpadł ponownie, a jakby tego było mało, w tym samym roku został zatrzymany za jazdę pod wpływem alkoholu. Odebrano mu prawo jazdy. Whitaker wiedział, że musi coś zrobić, aby się nie pogrążyć. Dlatego zgodził się na odwyk w ośrodku zamkniętym.

Problemy w używkami sprawiły, że amerykański pięściarz do ringu wrócił dopiero w 1999 roku. Przegrał z niepokonanym wtedy Feliksem Trinidadem. Znowu zniknął na dwa lata, a po powrocie pierwszy i ostatni raz w karierze został znokautowany. Tej sztuki dokonał Carlos Bojorquez.

Whitaker już nigdy nie wszedł do ringu. W międzyczasie zaliczył kolejną narkotykową aferę. W 2002 roku został zatrzymany przez policję do rutynowej kontroli. Okazało się, że legenda boksu ma w aucie kokainę. To pokazało fanom, że słaba forma u schyłku jego kariery nie była przypadkowa.

Ucieszył się z... eksmisji matki

Uzależnienie od narkotyków i alkoholu doprowadziły do tego, że dzisiaj 53-latek nie może się cieszyć spokojnym i dostatnim życiem. Kiedy był na topie, zarabiał miliony dolarów. Wydawał je jednak w ekspresowym tempie, był bardzo rozrzutny. Aż popadł w długi. Po latach musiał decydować się na drastyczne kroki, aby pospłacać zaległości.

W 2014 roku głośno był o rodzinnej aferze u Whitakera. Kiedyś kupił swojej mamie i rodzeństwu wielki dom. Ponadto zawsze utrzymywał swoich bliskich. Kiedy skończyły się pieniądze, postanowił sprzedać nieruchomość. Rodzina nie chciała się na to zgodzić, więc "Sweet Pea" wniósł sprawę do sądu. Konsekwencją była eksmisja matki z jego rodzeństwem, a następnie sprzedaż posiadłości.

- To dla niego bardzo smutne, że musiał podjąć takie kroki wobec swojej matki i rodzeństwa. Nie chcieli jednak tego rozwiązać polubownie i Pernell musiał iść do sądu. Nie miał wyjścia. Ma dwa kredyty, które musiał spłacić, by nie znaleźć się na bruku. Od zakończenia kariery wiele się u niego zmieniło. Nie jest w stanie utrzymać domu wartego 400 tysięcy dolarów - mówił Bruce Gould, adwokat boksera.

W słowa adwokata o smutku Whitakera niewielu jednak uwierzyło. Wszystko przez wymowny komentarz byłego boksera po wygraniu sądowej sprawy. Pernell wypalił, że dzień wyroku był "piękną chwilą".

Z ostatnich doniesień wynika, że w życiu byłego mistrza świata wszystko stopniowo się normuje. Od kilku lat emerytowany bokser pracuje jako trener, jednym z jego najpopularniejszych podopiecznych był Zab Judah. Najważniejsze jednak, że nie słychać o problemach Whitakera z narkotykami lub alkoholem.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: uderzył rywala na meczu. Grożą mu 2 lata



Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×