Chwile grozy znanego pięściarza. Został napadnięty, trafił do szpitala

Do sceny rodem z filmów gangsterskich doszło na ulicach wschodniego Londynu. Chwile grozy przeżył były pięściarz Michael Watson, który w swoim życiu wiele przeszedł.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Getty Images / Dave Rogers

W brytyjskich mediach głośno jest o wydarzeniach, do których doszło Chingford, we wschodnim Londynie. Michael Watson jechał samochodem z przyjacielem Lennardem Ballackiem. W pewnym momencie doszło do stłuczki. W tył ich samochodu uderzył biały mercedes, w którym znajdowało się dwóch mężczyzn.

Ballack zatrzymał się i wyszedł z pojazdu, aby wyjaśnić zdarzenie. Wtedy sprawca kolizji psiknął mu w oczy substancją, która prawdopodobnie była amoniakiem.

Stłuczka nie była przypadkowa. Były bokser i jego przyjaciel padli ofiarą przestępców, którzy chcieli ukraść ich samochód. Po zaatakowaniu Ballacka jeden z bandytów podbiegł do samochodu, w którym znajdował się Watson, i starał się nim odjechać. Były bokser ani nie mógł się bronić, bo od ponad dwóch dekad jest niepełnosprawny (o tym więcej za moment), ani nie zdołał się wydostać z pojazdu. Otworzył drzwi, ale miał wciąż zapięte pasy bezpieczeństwa.


Michael Watson był przez kilkaset metrów wleczony po jezdni. Trafił do szpitala, podobnie jak jego przyjaciel. - Michael jest bardzo obolały, bo był ciągnięty wzdłuż drogi i ucierpiała jego skóra. Trochę większe obrażenia ma Lennard, który doznał obrażeń oczu. Teraz trzeba złapać ludzi, którzy to zrobili - mówi w angielskich mediach człowiek z bliskiego otoczenia Michaela Watsona.

Złodziei na razie nie ujęto. Mężczyźni ostatecznie nie zdołali ukraść auta, a z miejsca zdarzenia uciekli swoim samochodem jeszcze przed przyjazdem policji.

51-letni Watson trzy razy walczył o mistrzostwo świata. Ostatnia próba skończyła się dla niego tragicznie. Po pojedynku z Chrisem Eubankiem w 1991 r. trafił do szpitala z poważnym uszkodzeniem mózgu. Był w śpiączce, przeszedł sześć operacji, a lekarze nie dawali mu większych szans na powrót do normalnego życia. Anglik jednak dokonał cudu. Wprawdzie jest niepełnosprawny, ale może funkcjonować samodzielnie.

- Ludzie czasami patrzą na mnie, jakby widzieli ducha. Sam fakt, że mogę stać i chodzić, jest dla mnie najlepszym prezentem urodzinowym - mówił w 2015 roku w dniu pięćdziesiątych urodzin.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: genialna bramka z połowy boiska. Padła w IV lidze!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×