Poznań w szoku po śmierci 37-latka. "Wracał tylko na chwilę"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Marcin Bulanda / Na zdjęciu: Mateusz Witkowski
Newspix / Marcin Bulanda / Na zdjęciu: Mateusz Witkowski
zdjęcie autora artykułu

Miał tylko 37 lat, był pasjonatem sportu, wykładał na uniwersytecie i popularyzował szermierkę wśród dzieci i młodzieży. W środę zginął Mateusz Witkowski, wiceprezes KS Warta Poznań.

Do tragicznego wypadku doszło na autostradzie A2 w pobliżu Poznania. Mateusz Witkowski wracał ze zgrupowania kadry florecistek w Cetniewie. Niestety, nie dotarł na miejsce, bo jego auto zostało przygniecione przez pojazdy ciężarowe, które również brały udział w tym zdarzeniu.

- Mateusz wracał do Poznania tylko na chwilę. Miał wziąć udział w ważnym spotkaniu i tuż po jego zakończeniu udać się z powrotem do Cetniewa - powiedziała WP SportoweFakty Beata Oryl-Stroińska, dziennikarka sportowa TVP 3 Poznań, która od dawna współpracowała z 37-latkiem.

Człowiek z pasją

- Poznaliśmy się kilkanaście lat temu, jeszcze za czasów mojej pracy w regionalnej telewizji WTK. Od razu znaleźliśmy nić porozumienia. Z Mateuszem trudno zresztą byłoby się nie porozumieć, bo miał bardzo dobry charakter. Dzień przed tragicznym wypadkiem rozmawialiśmy przez telefon o kolejnych wspólnych projektach telewizyjnych związanych z szermierką - opowiada Oryl-Stroińska.

Nie tylko Mateusz Witkowski miał spore zasługi w popularyzowaniu szermierki. - Ma jeszcze dwóch braci i wszyscy zrobili wiele dla tego sportu. Niedawno Andrzej Witkowski sędziował w Tokio finał floretu kobiet. To ich wspólna pasja i te działania łączyły całą rodzinę. Centrum białej broni, które powstało przy Drodze Dębińskiej to właśnie ich inicjatywa. Wybudowano nie tylko halę namiotową, ale też świetlicę dla dzieci. Byłam pod wrażeniem, że bez wielkich pieniędzy, wsparcia z samorządu czy klubu udało się taką ambitną inicjatywę zrealizować. Mateusz zawsze był świadomy, jak trudno funkcjonować sportom niszowym, ale nigdy nie narzekał. Był też ważnym człowiekiem dla Warty, miał zieloną krew. Współtworzył przecież projekt uniwersalnego obiektu sportowego, który ma powstać przy Drodze Dębińskiej i uwzględniać wymagania wszystkich sekcji klubu - zaznaczyła dziennikarka.

Wielkie plany

Wzbudzenie zainteresowania szermierką nie należy do zadań łatwych, lecz Mateusz Witkowski wiedział, jak to robić. - Organizował zajęcia dla dzieci z najuboższych rodzin, stworzył też dziecięce przedszkole. Miał niezwykłą umiejętność zarażania innych chęcią do działania - przyznała Oryl-Stroińska.

Realizował też bardzo ambitne projekty. - Jego wielkim marzeniem było uczynienie Poznania gospodarzem Pucharu Świata we florecie i to się udało, bo taka impreza ma się odbyć w styczniu przyszłego roku. Teraz jednak inni muszą zadbać, by udało się ten cel zrealizować - zakończyła.

W chwili śmierci Mateusz Witkowski miał 37 lat. Był doktorem i od ponad dekady pracował na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Był też członkiem sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski kobiet we florecie, gdzie ściśle współpracował z pierwszym trenerem Pawłem Kantorskim. Z jego inicjatywy do stolicy Wielkopolski przeniosły się m.in. czołowe polskie florecistki Julia Walczyk i Hanna Łyczbińska.

Wiceprezes KS Warta osierocił trójkę dzieci.

Czytaj także: Zamieszanie wokół Dawida Kownackiego. Zagrał w klubie, choć nie pojechał na kadrę. Znamy przyczynę Robert Lewandowski w tęczowej opasce? Kapitan reprezentacji Polski zajął jasne stanowisko

Źródło artykułu:
Komentarze (4)
avatar
Andrzej 150
10.09.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Bez przesady z tym stwierdzeniem,że wykladał na Uniwersytecie Był tam WF-istą Ale cześć jego pamięci.  
avatar
zdzian
10.09.2021
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
To co na autostradach wyprawiają kierowcy TIR-ów i innych ciężarówek woła o pomstę do nieba!!!