Szczęśliwa trzynastka Enea Siarkopolu

KTS Enea Siarkopol Tarnobrzeg wygrał już 13 meczów z rzędu w Lidze Mistrzyń. Nie tylko zdobył prestiżowe trofeum w 2022 roku, ale i w środę - w wielkim stylu - zachował miano najlepszej europejskiej drużyny w żeńskim ping-pongu.

MK
Natalia Bajor Materiały prasowe / PZTS / Na zdjęciu: Natalia Bajor
Chyba w żadnym sporcie triumfator Champions League nie może pochwalić się serią 10 zwycięstw 3:0. Tak właśnie wyglądał sezon w europejskiej LM w wykonaniu podopiecznych trenera Zbigniewa Nęcka.

Zbudował zespół nieosiągalny dla rywalek. O jego sile stanowią urodzone w Chinach, ale reprezentujące europejskie państwa Han Ying (Niemcy), Yang Xiaoxin (Monako), Fu Yu (Portugalia) oraz Rumunka Elizabeta Samara. Rezerwowymi były Natalia Bajor i Kinga Stefańska.

W finałowym dwumeczu tenisistki stołowe podkarpackiego klubu pokonały francuski Metz TT. Na wyjeździe 2 sety straciła Yang Xiaoxin, ale ona dostała szansę rewanżu z Rosjanką Marią Taiłakową. Z kolei Han Ying ponownie zagrała z Rumunką Adiną Diaconu (tylko w pierwszym secie miała kłopoty przy 5:8, a wygrała 11:9). Samara zaś zastąpiła Fu Yu i także wygrała z Pauline Chasselin.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!

Enea Siarkopol od 2019 roku 3-krotnie wywalczyła okazały puchar za zwycięstwo w Lidze Mistrzyń. Bilans spotkań mistrzowskiej ekipy jest imponujący - 28 wygranych i zaledwie 2 przegrane. Do tego trzeba doliczyć 6 zwycięstw w przerwanym z powodu pandemii sezonie 19/20. Zawodniczki Nęcka były już w półfinale. Z kolei z udziału w kolejnych rozgrywkach LM - w formie turnieju w Austrii - zrezygnowały z uwagi na panującą sytuację epidemiologiczną.

Można zaryzykować stwierdzenie, że tarnobrzeskie pingpongistki byłyby już 4-, a może 5-krotnym klubowym mistrzem Europy, gdyby nie koronawirus. Oczywiście nie brakowało trudnych momentów, jak w poprzednim sezonie, gdy w półfinale przegrały u siebie z Linz AG Froschberg 2:3, a w Austrii były lepsze w rewanżu 3:1. Natomiast w finale z TTC Berlin wygrały 3:2 i 3:2. W tym sezonie drogę po złoto "wyczyścił" Metz TT, eliminując kluby z Berlina i Linzu.

Jedna piłeczka zrobiła różnicę

Pucharu Europy nie udało się zdobyć Dekorglassowi Działdowo, mimo że drużyna prowadzona przez trenera Michała Dziubańskiego wygrała u siebie 3:2. W rewanżu we francuskim GdV Hennebont TT przegrała 1:3.

Jak ważna jest ostatnia piłeczka słyszeli wszyscy kibice ping-ponga. To powiedzenie pasuje jak ulał do sytuacji z Działdowa, kiedy w decydującym secie - rozgrywanym do 6 punktów - Jakub Dyjas prowadził z Kristianem Karlssonem 5:4. Niestety, przegrał 5:6, ale nikt niczego nie może zarzucić mistrzowi Polski, bo walczył dzielnie z klasowym graczem.

Gdyby rezultat był odwrotny, we wtorek w Hennebont doszłoby do tzw. złotych setów. A one są loterią, każdy z trzech tenisistów stołowych gra z wylosowanym przeciwnikiem jedną partię do 11 pkt. Który zespół wygra dwa takie pojedynki, zwycięża! Niestety, dogrywki nie było.

Jakub Dyjas (fot. PZTS) Jakub Dyjas (fot. PZTS)

Tenisistom stołowym Dekorglassu bardzo trudno było przystosować się do warunków panujących w dużej hali Ping Center Hennebont-Lorient. W takich obiektach rywalizuje się zazwyczaj w turniejach WTT (World Tour).

- Do tego doszły inne piłeczki, stoły, a dla nas, profesjonalistów, ma to ogromne znaczenie. Potrzebowaliśmy czasu, by "odnaleźć" swoją grę. Niestety mieliśmy dwa treningi mniej w Hennebont, a to za sprawą komplikacji w podroży. Nasz samolot z Gdańska nie mógł wylądować w Amsterdamie, powodem były złe warunki pogodowe, więc poleciał do Rotterdamu. Tam czekaliśmy około 1,5 godziny, by udać się wreszcie do Amsterdamu. Samolot do Nantes nie mógł tak długo czekać i odleciał bez nas, a my, próbując różnych rozwiązań na dotarcie do Francji, ostatecznie do poniedziałku zostaliśmy w Holandii - komentował Jakub Dyjas.

Dobrze się stało, że Dekorglass zaplanował wyjazd z Polski 2 dni przed meczem, bo w innym przypadku grałby z "marszu". Na miejscu przeszkodą nie do przejścia okazał się Szwed Karlsson. Tak jak w Działdowie, pokonał i Dyjasa 3:0, i Duńczyka Jonathana Grotha 3:0. Dyjas przegrał też z Chuangiem Chih-Yuanem 1:3, którego ograł w sobotę gładko 3:0. Dwa zwycięstwa na koncie zapisał Japończyk Kaii Konnishi z lidera Lotto Superligi. Wczoraj nie dał szans Duńczykowi Andersowi Lindowi 3:0.

- Byłem w zespole, który w 2018 roku w finałowym dwumeczu Pucharu Europy wygrał z innym francuskim Chartres. Ale Hennebont ma mocniejszy zespół, a poza tym różnicę zrobił bardzo dobrze grający Karlsson - uważa Xu Wenliang, Chińczyk z polskim paszportem w Dekorglassie, rezerwowy w drużynie.

O umiejętnościach Karlssona mógł się przekonać podczas DMŚ 2022 w Chengdu Maciej Kubik, grający w barwach Dekorglassu w turniejach indywidualnych. - To bardzo dobry zawodnik, jeden z najlepszych na świecie. W Chinach zagrałem dobrą grę, ale nie byłem wtedy gotowy na taki poziom, jaki on prezentuje, stąd 0:3 - podkreślił.

Dekorglass złota nie zdobył, ale ma srebro i to jego trzeci krążek w Pucharze Europy. W 2019 roku sięgnął po brąz, a mistrzem został GdV Hennebont. W tej edycji europejskich pucharów błyszczał m.in. Dyjas, który w fazie grupowej Ligi Mistrzów (z niej polski zespół trafił do ETTU Cup) ograł Japończyka Tomokazu Harimoto i Szweda Trulsa Moregarda, dziś trzecią i szóstą rakietę świata.

Wyniki rewanżowych meczów finałowych:

Liga Mistrzyń

Enea Siarkopol Tarnobrzeg - Metz TT 3:0 (pierwsze spotkanie 3:0)

Han Ying - Adina Diaconu 3:0 (11:6, 11:8, 11:9)
Yang Xiaoxin - Maria Taiłakowa 3:1 (11:2, 15:13, 7:11, 11:7)
Elizabeta Samara - Pauline Chasselin 3:0 (11:7, 11:8, 11:8)

Puchar Europy

GdV Hennebont - Dekorglass Działdowo 3:1 (pierwsze spotkanie 2:3)

Kristian Karlsson - Jonathan Groth 3:0 (11:6, 11:3, 11:1)
Chuang Chih-Yuan - Jakub Dyjas 3:1 (11:7, 9:11, 11:6, 11:1)
Anders Lind - Kaii Konishi 1:3 (9:11, 11:9, 2:11, 6:11)
Kristian Karlsson - Jakub Dyjas 3:0 (12:10, 11:9, 11:6)

Czytaj także:
Dyjas i Węgrzyn podwójnie ozłoceni i najbogatsi
"Big Hou" największą gwiazdą Jarosławia

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×