Najpierw Iga Świątek, potem Maja Chwalińska. Polskie tenisistki powalczą w Warszawie o ćwierćfinał

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Iga Świątek
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Iga Świątek
zdjęcie autora artykułu

- Nie znam jej. Oprę się na tym, co trener mi powie na podstawie obejrzanych meczów - mówiła przed starciem z Gabrielą Lee Iga Świątek. Liderka rankingu powinna bez większych problemów awansować do ćwierćfinału. Czy dokona tego też Maja Chwalińska?

Po nieco ponad godzinie gry Iga Świątek (WTA 1) zameldowała się w drugiej rundzie turnieju WTA 250 w Warszawie. Zaledwie trzy gemy zdołała urwać liderce rankingu jej rodaczka, Magdalena Fręch (WTA 82) (1:6, 2:6).

- Wolałabym się spotkać z Magdą na późniejszym etapie. Myślałam, że w pierwszej rundzie będę miała łatwiejszy mecz. Może gdyby losowanie potoczyło się inaczej, spotkałybyśmy się w półfinale - mówiła na konferencji prasowej Świątek o swojej przeciwniczce.

Kolejna runda łatwiejsza niż wcześniejsza

W większości przypadków im dalej w las, tym trafia się na trudniejszych przeciwników. Ta zasada jednak nie sprawdziła się w Warszawie. Liderka rankingu odprawiła już 82. zawodniczkę na świecie, a teraz zmierzy się z Gabriela Lee (WTA 146). Rumunka na papierze jest zdecydowanie łatwiejszą rywalką od Fręch.

ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta Polski

Lee nigdy wcześniej nie wygrała żadnego spotkania w zawodach głównego cyklu. Awans do drugiej rundy turnieju rozgrywanego na kortach Legii jest już dla niej sporym sukcesem. Starcie ze Świątek będzie dla 26-latki największym wyzwaniem w jej sportowej karierze.

- Nie znam jej. Oprę się na tym, co trener mi powie na podstawie obejrzanych meczów - mówiła liderka rankingu na temat swojej nadchodzącej rywalki.

Rumunka w pierwszej rundzie sprawiła niespodziankę i wyeliminowała Ralukę Serban, wygrywając w trzech setach 3:6, 6:2, 7:5. Trudno jednak wyobrazić sobie, żeby Lee mogła sprawić kłopoty raszyniance, która może liczyć na ogromne wsparcie od kibiców.

Rywalka w zasięgu Chwalińskiej

Po zakończonym meczu Świątek - Lee, który rozpocznie się nie szybciej niż o godzinie 14:30 odbędzie się ostatnie spotkanie na korcie centralnym. W nim Maja Chwalińska (WTA 162) zmierzy się z Petrą Martić (WTA 56). W roli wyraźnej faworytki do tego starcia przystąpi Chorwatka, jednak jest jedno ale.

W środę Martić rywalizowała z inną Polką, Weroniką Falkowską (WTA 346). Obie zawodniczki w rankingu WTA dzieli prawie... 300 pozycji. Nie było jednak widać tego na korcie.

W premierowej odsłonie to Falkowska miała piłki setowe, ale nie wykorzystała żadnej z pięciu. Ostatecznie odwróciła losy tego seta Martić. W drugiej partii Falkowska nie grała źle, ale niewykorzystane szanse znowu się zemściły. Chorwatka ostatecznie wygrała 2:0, ale do zakończenia meczu potrzebowała ponad dwóch godzin.

Kłopoty Martić w meczu z Falkowską rodzą szansę dla Chwalińskiej, która na Wimbledonie pokazała, że jest w stanie pokonywać wyżej notowane rywalki. Turniej w Warszawie rozpoczęła od zwycięstwa w dwóch setach z Rebeką Masarovą. Polka wygrała również spotkanie deblowe, które rozegrała w środę.

Przeczytaj także: Dominacja. Zagraniczne media podsumowały powrót na kort Igi Świątek Seria Igi Świątek na kortach ziemnych trwa w najlepsze

Źródło artykułu: