Maria Szarapowa: Już nie jestem jak krowa na lodzie

Wypatrując jedynego wielkoszlemowego tytułu, jakiego jeszcze nie zdobyła, Maria Szarapowa wygrała w IV rundzie Roland Garros z Agnieszką Radwańską. - Paryż to dla mnie największe wyzwanie - mówi Rosjanka.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Maria Szarapowa, 24 lata, wygrała trzy turnieje wielkoszlemowe (foto EPA)
Przełamana w obu setach meczu z Radwańską, mimo pięciu setboli dla krakowianki, Szarapowa zakończyła mecz 1/8 finału w dwóch partiach. - Początek miałam wolny - powiedziała. - Było 1:4 i 15-40. Jedyną rzeczą, która uratowała mnie w pierwszym secie było to, że zaczęłam serwować lepiej. Wyprowadziłam rywalkę z równowagi, bo w ogóle grałam wtedy lepiej niż na starcie. To dało mi dużo pewności siebie. W drugim secie Szarapowa wyszła na 2:0, ale Radwańska wywalczyła sobie prowadzenie 5:3. - Miałam szansę na 3:0, a mogło być już nawet 4:0 - przyznała Masza. - Generalnie było naprawdę trudno. Grałam mądrze wtedy, kiedy tego potrzebowałam i byłam cierpliwa w odpowiednich momentach. Podobnie jak w Australian Open, Szarapowa zagra w ćwierćfinale z Andreą Petković. Wtedy przegrała: - Grałyśmy też w Miami. Ona jest dobra na kortach ziemnych, świetnie się na nich porusza. To będzie jej przewaga. Roland Garros jest jedynym turniejem wielkoszlemowym, którego Szarapowa nie wygrała: - Tu jest wielka historia. Zawsze mówiłam, że wygrana w Paryżu będzie dla mnie największym wyzwaniem. Co roku pracuję ciężko, by przygotować się do jak najlepszego tutaj występu, zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Szarapowa jest trenowana przez ojca Jurija, ale od grudnia współpracuje także z Thomasem Hogstedtem. - Przyniósł ze sobą na treningi znakomitą etykę pracy, wiele pozytywnej energii. Był dla mnie nowym głosem i kimś, kogo potrzebowałam. Wygrana w turnieju w Rzymie plus postawa w Paryżu nominują Szarapową do roli być może największej faworytki do tytułu w Roland Garros: - Kiedyś określiłam się grającą na kortach ziemnych jako "krowa na lodzie". Nie żałuję tego. Rzym dał mi wiele pewności siebie, ponieważ pokonałam tam zawodniczki, które odniosły na kortach ziemnych mnóstwo sukcesów, i które były być może nawet faworytkami w starciu ze mną. Czułam, że byłam coraz lepsza z każdym meczem. Ale gdy przenosisz się na kolejny turniej, już widać zmiany: inna piłka, trochę inne korty, atmosfera. To nie to samo. Ex liderka rankingu została oczarowana kulturą Paryża: - Jest klasyczna i bezpretensjonalna. Całe miasto jest piękne, a ludzie biorą udział w tym pięknie, cieszą się z każdego jego kąta i aspektu. Niestety nie miałam na tyle czasu, by pozwiedzać upatrzone miejsca. To coś, czego nie mogę się doczekać: by kiedyś wrócić, mieć więcej czasu. To jedno z tych miast, gdzie chciałabym mieć mieszkanie.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×