ATP Walencja: Del Potro bliżej Masters, Tsonga odpadł

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Najwyżej notowanym zawodnikiem z tych walczących o występ w Finałach ATP World Tour, a pozostającym jeszcze w tym tygodniu w grze jest Juan Martín del Potro, który w drodze do ćwierćfinału w Walencji odprawił Kevina Andersona (6:4, 6:4 w 1h31').

W wypadku wywalczenia w Mieście Sztuk i Nauk tytułu, del Potro może wzbogacić się o taką ilość punktów, która pozwoliłaby mu awansować na dziewiąte miejsce na liście kandydatów do Masters (Finały ATP World Tour, 20-27 listopada w Londynie), tuż za kwalifikującą się do kończącego sezon turnieju grupą ośmiu najlepszych. - Ale o tym nie myślę - przyznał ponownie w czwartek. - Myślę za to o Pucharze Davisa. Nie ukrywam, że zwycięstwo turniejowe mogłoby pomóc mentalnie przed finałem z Hiszpanami - tłumaczył.

Walka o Masters:

1. Novak Đoković 13295 pkt. - zakwalifikowany

2. Rafael Nadal 9500 - zakwalifikowany

3. Andy Murray 7200 - zakwalifikowany

4. Roger Federer 5260 - zakwalifikowany

5. David Ferrer 4300 - zakwalifikowany

6. Tomáš Berdych 2940 - odpadł w Bazylei

7. Jo-Wilfried Tsonga 2935 - odpadł w Walencji

8. Mardy Fish 2875 - odpadł w Bazylei

---

9. Nicolás Almagro 2370 - odpadł w Walencji

10. Janko Tipsarević 2305 - odpadł w Bazylei

11. Juan Martín del Potro 2225 - gra w Walencji

12. Gilles Simon 2155 - odpadł w Walencji

13. Robin Söderling 2080 - już zakończył sezon

14. Gaël Monfils 1925 - gra w Walencji

15. Ołeksandr Dołgopołow 1835 - odpadł w Walencji

16. Andy Roddick 1770 - gra w Bazylei

Znakomicie radząc sobie od początku z odbiorem serwisu Andersona, którego w ubiegłym tygodniu w cięższym meczu pokonał w Wiedniu, del Potro przede wszystkim sam znakomicie podawał: w pierwszym secie lider kadry RPA ugrał ledwie trzy punkty przy returnie. - Byłem skoncentralny przede wszystkim na własnym serwisie - powiedział Argentyńczyk. Jedyne szanse breakpointowe po stronie Andersona pojawiły się, gdy Delpo, chwilę wcześniej uzyskując przełamanie, podawał na 5:3 w drugiej partii: podwójny błąd serwisowy i nieudana próba zmiany kierunku wymiany spowodowały powrót na 4:4.

W starciach z graczami z czołówki, do której del Potro musi być zaliczany (powrót po kontuzji nadgarstka i awans z 484. na 13. miejsce w niecałe osiem miesięcy), decydują detale: wplątany w dłuższą wymianę Anderson myli się jako pierwszy i del Potro ma serwis przy 5:4. - Cieszę się, że zamknąłem to spotkanie w dwóch setach, bo Anderson jest bardzo niebezpieczny. Zagrałam agresywniej niż w I rundzie: to był ważny czynnik - wyjaśnił.

Mistrz US Open sprzed dwóch lat nie wydaje się być w stuprocentowej dyspozycji. Wydaje się wciąż testować swój tenis, by być gotowym na największe wyzwania, kto wie czy nie już w trzeciej dekadze listopada w Londynie. Wymiana jest dla Delpo niczym pole doświadczalne: spróbować sprawić, by każde kolejne zagranie było bliższe perfekcji. Dziś takie eksperymenty powodują jeszcze niemało błędów, których jednak w gemach serwisowych i tak popełnia Delpo ilość tylko szczątkową.

- Przerwa w grze wiele zmieniła - ciągnął temat swojego przymusowego rozbratu z tenisem. - Dzięki moim bliskim, także trenerom, byłem w stanie zrozumieć wiele rzeczy. I nie zrobiłem sobie krzywdy. Jestem teraz bardziej skoncentrowany, czerpię także z gry więcej radości niż wcześniej. Inaczej mówiąc: znam teraz własną drogę, jaką muszę podążać.

Wywierając w swoich gemach serwisowych ogromną presję na Argentyńczyku, Anderson ryzykował wiele (gra kątowa, wypady do siatki po drugim podaniu). Prosty, ale efektowny dropszot, który poprzedził passing shot i asa były efektowne, ale za swoją postawę 25-latek z Johannesburga raczej nie wystawiłby sobie najwyżej noty. Mimo, że Delpo nie rozdawał punktów za darmo, szczególnie przy swoim podaniu, Anderson nie wykorzystywał nawet okazji drobnych, tych mogących zrodzić okazje prawdziwe.

W piątek, nie przed godz. 16, del Potro zmierzy się z Samem Querreyem, pogromcą Jo-Wilfrieda Tsongi (7:6, 6:2 w 1h17'). - Z tego, co widziałem, każdy zawodnik ma tutaj szansę na tytuł, ale gdybym miał wybrać jednego, byłby to Ferrer - powiedział Delpo, który w "finale marzeń" zmierzyłby się właśnie z rozstawionym z jedynką Ferrerem, lokalną gwiazdą, obrońcą tytułu i współorganizatorem Valencia Open 500. Ferrer, piąta rakieta świata, po meczu Delpo-Querrey zmierzy się w ćwierćfinale z Nikołajem Dawidienką.

Wyniki i program turnieju

Źródło artykułu:
Komentarze (0)