Kto ma ochotę pokonać Serenę Williams - zapowiedź turnieju kobiet US Open

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Eksperci są zgodni - wygra Serena, ale przecież podobnie miało być w ubiegłym roku, a ostatecznie po wielkoszlemowy triumf sięgnęła Samantha Stosur. Jak będzie w tym roku?

Serena Williams

"Tylko Serena może pokonać Serenę" napisał jeden z dziennikarzy ESPN. Tylko trzech z szesnastu cenionych dziennikarzy, byłych tenisistów i trenerów typuje inną niż Amerykanka zawodniczkę na zwyciężczynię US Open. Steve Tignor, Peter Bodo, Chris Evert, Brad Gilbert i Mary Joe Fernandez są zgodni - wygra Serena Williams.

Młodsza z sióstr zdominowała drugą część sezonu, bo w pierwszej bywało różnie. Na dobre powróciła w Charleston i od tej pory przegrała tylko dwa mecze (jedno spotkanie poddała walkowerem): z Virgienie Razzano podczas Rolanda Garrosa oraz kilkanaście dni temu z Andżeliką Kerber. Williams wygrała kolejno dziewiętnaście meczów singlowych i jedenaście deblowych. - Wygrała Wimbledon, wygrała olimpiadę - wygrała wszystko - mówiła Kerber po zwycięstwie o swojej rywalce. - Mam nadzieję, że zagramy ze sobą jeszcze raz w Nowym Jorku, postaram się być na to gotowa - zapowiedziała Serena. Rewanż jest możliwy dopiero w półfinale.

Żadna tenisistka z czołowej dziesiątki nie ma dodatniego bilansu z Williams, tylko wspomniana Kerber remisuje w bezpośrednich starciach, bowiem panie na korcie spotkały się tylko dwukrotnie. Niektóre z tenisistek nie odniosły nawet jednego zwycięstwa przeciwko Amerykance: Agnieszka Radwańska, Petra Kvitová i Sara Errani.

Maria Szarapowa

Rosjanka na korty Flushing Meadows zawitała z pewnością w nie najlepszym nastroju. Po niespodziewanej porażce z Sabiną Lisicką w IV rundzie Wimbledonu nadszedł czas na igrzyska olimpijskie. Wszystko szło zgodnie z planem aż do finału, gdzie chorąży rosyjskiej ekipy została zrównana z ziemią przez Serenę Williams (ugrała jednego gema). Maria starała się mimo wszystko robić dobrą minę do złej gry, stwierdzając: - Jestem dumna ze swojego osiągnięcia. Zakończyć pierwszy w karierze występ na olimpiadzie ze srebrnym medalem – to coś niesamowitego. Zebrałam równocześnie bezcenne doświadczenie. Już nie mogę się doczekać kolejnych igrzysk.

Sprzymierzeńcem w zmazywaniu plamy na honorze po olimpijskim finale może okazać się drabinka nowojorskiego turnieju. Pierwszym poważnym sprawdzianem będzie dopiero ćwierćfinał, w którym Rosjanka najprawdopodobniej zmierzy się z Petrą Kvitovą, a Williams i Kerber znajdują się w drugiej części drabinki.

Jeżeli Rosjanka w Nowym Jorku będzie się popisywała tak trafnymi uderzeniami jak w kampanii reklamowej Head, o końcowy wynik może być spokojna.

W przypadku niepowodzenia, gorycz porażki będzie sobie mogła zawsze osłodzić jednym z 12 (do wyboru m.in. kształt piłek tenisowych, szpilek czy toreb tenisowych) wydanych przez siebie tydzień temu cukierków pod wdzięczną nazwą Sugarpova. Rosjanka traktuje sprawę całkiem serio. - Jakość była dla mnie niezwykle istotna. Sama nadzorowałam w Hiszpanii proces produkcji - przyznała.

Czy Maria zdoła powtórzyć w Nowym Jorku sukces sprzed 6 lat, kiedy to sięgnęła po tytuł, pokonując w finale Justine Henin?

Wiktoria Azarenka

Białorusinka od początku sezonu zdominowała kobiece rozgrywki, objęła przewodnictwo w rankingu i właściwie wszystko kręciło się wokół niej. Po porażkach na kortach ziemnych spłynęła na nią fala krytyki, więc kiedy straciła miejsce na tronie, usunęła się w cień i wzięła do pracy. Efekty było widać podczas Wimbledonu, gdzie dotarła do półfinału i rozegrała bardzo dobry mecz z późniejszą zwyciężczynią. Kilka tygodni później wywalczyła brązowy medal w singlu i złoty medal w mikście.

Po igrzyskach Wika miała w planach start w Montrealu, jednak nie zdołała dokończyć pierwszego meczu. - To było za szybko, byłam zmęczona fizycznie, ale również emocjonalnie. Tak wiele wydarzyło się w przeciągu kilku dni, kosztowało mnie to dużo energii. Cieszę się, że mogłam zrobić sobie przerwę i przygotować się do US Open najlepiej jak potrafię - powiedziała tenisistka.

Azarenka w dwóch ostatnich (nie licząc kreczu w Kanadzie przeciwko Tamirze Paszek) startach przegrywała tylko z Williams, tym razem może trafić na nią dopiero w finale. US Open to turniej wielkoszlemowy, w którym Białorusinka jak dotąd nie odnotowywała żadnych znaczących sukcesów. Jej najlepszym rezultatem jest IV runda w 2007 roku, kiedy niespodziewanie pokonała Martinę Hingis. Największym echem odbił się jej mecz z 2010 roku, kiedy po rozegraniu sześciu gemów z Giselą Dulko przy ogromnym upale... zemdlała na korcie. Jak później się okazało, nabawiła się wcześniej urazu podczas treningu.

Liderka rankingu na pewno gra swój najlepszy sezon w karierze, więc poprawienie IV rundy powinno być formalnością. Czy Azarenkę stać na więcej?

Petra Kvitová

Dwóch z szesnastu amerykańskich dziennikarzy wskazuje właśnie Czeszkę na zwyciężczynię US Open. Są ku temu przesłanki, choć Kvitová podobnie do Azarenki - w Nowym Jorku jeszcze nie osiągnęła żadnych szczególnych rezultatów. Rok temu przyjechała tu jako niespodziewana zwyciężczyni Wimbledonu i... przegrała w I rundzie z Alexandrą Dulgheru. Najlepszy wynik zanotowała w 2009 roku, dotarła wtedy do IV rundy i po drodze rozprawiła się z najwyżej rozstawioną Dinarą Safiną.

Kvitová nie ma w tym roku nic do stracenia, może tylko zyskać, bo nie broni żadnych punktów, a drabinka aż do ćwierćfinału wygląda całkiem dobrze. Czeszka zwyciężyła w klasyfikacji US Open Series i za zwycięstwo w US Open zgarnie dodatkowy milion dolarów. - To niesamowite, grałam trzy turnieje z rzędu, a w dwóch zwyciężyłam - cieszyła się czeska zawodniczka. - Zagrałam wiele spotkań, czuję się zrelaksowana i pewniejsza siebie na korcie. Mam nadzieję, że uda mi się to kontynuować podczas US Open w przyszłym tygodniu.

22-latka zwyciężyła w Montrealu oraz w New Haven, a w Cincinnati osiągnęła półfinał. Pokonała m.in. Na Li, Karolinę Woźniacką oraz Marię Kirilenko. Jeśli Kvitová będzie kontynuować dobrą passę, a nie będzie zmęczona, to powinna być silną konkurentką dla pozostałych faworytek.

Na Li

Chinka pewnie nie byłaby wymieniana w gronie faworytek, gdyby nie dobra postawa podczas US Open Series. Tenisistka z Wuhan po raz pierwszy od ubiegłorocznego Rolanda Garrosa sięgnęła po triumf w imprezie WTA w Cincinnati. - Ostatniej nocy myślałam o tym, że w tym roku grałam w trzech finałach, ale nie udało mi się zwyciężyć. Byłam głodna triumfu! Podczas lunchu zobaczyłam zdjęcie Rogera Federera po wygranej i naprawdę chciałam zrobić to samo! - mówiła po meczu szczęśliwa zawodniczka.

Co ciekawe - cztery dni przed startem turnieju, Na Li rozpoczęła współpracę z Carlosem Rodriguezem, który trenował wcześniej Justine Henin. Ile w tym jego zasługi? Nie wiadomo, ale faktem jest, że po 14 miesiącach Chinka znów mogła się cieszyć ze zwycięstwa.

Tydzień wcześniej w Montrealu Na Li również rozegrała dobre zawody, dotarła aż do finału. Kibice w Polsce zapamiętają niezłą dyspozycję chińskiej tenisistki, bo ta dwukrotnie eliminowała Agnieszkę Radwańską w fazie ćwierćfinałowej, oddając jej w sumie... pięć gemów.

Najlepszy wynik Na Li w Nowym Jorku to ćwierćfinał, który osiągnęła w 2009 roku. W dwóch poprzednich edycjach przegrywała już w I rundzie, więc podobnie do Kvitovej - w tym roku nie ma nic do stracenia.

Andżelika Kerber

Niemka jest tenisistką, która w tym sezonie odniosła najwięcej zwycięstw, choć zdobyła tylko dwa tytuły: w Paryżu i Kopenhadze (oba na hali). Oprócz tego grała w dwóch finałach i pięciokrotnie dotarła do fazy półfinałowej.

Andżelika Kerber zrobiła ogromny progres, rok 2011 zakończyła na 32. miejscu w rankingu WTA, aktualnie jest szósta. Tylko z Wiktorią Azarenką i Samanthą Stosur z Top 10 nie udało jej się nigdy wygrać. W ostatnim miesiącu ma na rozkładzie Petrę Kvitovą i obie siostry Williams. - Rok temu byłam pod koniec pierwszej setki, a teraz grałam w finale dużego turnieju w Cincinnati. Naprawdę bardzo dużo rzeczy zmieniło się w ciągu ostatniego roku - mówiła Kerber po przegranym finale z Li, dzień wcześniej ogrywając Serenę.

Niemka broni w Nowym Jorku aż 900 punktów, był to życiowy sukces tenisistki trenującej w podpoznańskim Puszczykowie, osiągnęła wtedy półfinał, przegrywając z późniejszą zwyciężczynią - Stosur. Wcześniej wyeliminowała m.in. Radwańską oraz Flavię Pennettę. Droga do ćwierćfinału wydaje się być łatwa, a bój o półfinał może stoczyć z Isią.

Dobry rezultat Kerber w tegorocznym US Open nie będzie niespodzianką. Niemka nie powinna być już "czarnym koniem" turnieju, można powiedzieć, że z racji rankingu, spoczywa na niej presja.

Agnieszka Radwańska

O Radwańskiej chciałoby się nie mówić nic, żeby nie zapeszyć. Sama zainteresowana także nie chce nic obiecywać, zapowiada walkę: - Zrobię wszystko, żeby przynajmniej powtórzyć wynik z Wimbledonu, a jak będzie - zobaczmy.

Pozytywnie nie nastrajają ostatnie wyniki. Polka dwukrotnie przegrywała z Na Li w ćwierćfinałach w Montrealu i Cincinnati, a w New Haven poddała spotkanie z Olgą Goworcową przy stanie 0:6, 1:2. - Zmagam się z kontuzją ramienia od kilku tygodni, odkąd gram na kortach twardych. Spowodowane jest to zmianą nawierzchni, sporo już grałam w tym sezonie - mówiła po porażce z Białorusinką. Teraz zapewnia, że wszystko jest już dobrze i wydaje się być w dobrym nastroju.

Krakowianka w 2007 roku sprawiła ogromną niespodziankę w Nowym Jorku, eliminując obrończynię tytułu - Marię Szarapową. Dwukrotnie osiągnęła IV rundę, ale od trzech sezonów nie potrafiła wygrać tutaj dwóch meczów z rzędu. Rok temu pokonała swoją młodszą siostrę, by w kolejnej rundzie ulec Kerber. Polka broni więc tylko 100 punktów, jest rozstawiona z numerem 2. i ostatnie słabsze wyniki nie stawiają jej w roli wielkiej faworytki, jak miało to miejsce przed Londynem.

Źródło artykułu: