Jerzy Janowicz: Wolałbym grać z Ferrerem

- Prezydent jeszcze nie dzwonił, ale dzwonili z Kancelarii - żartował po meczu Jerzy Janowicz. Polak zagra w niedzielę w finale turnieju ATP Masters 1000 w Paryżu.

Robert Pałuba
Robert Pałuba

W przeciwieństwie do pojedynku ćwierćfinałowego, w sobotę Jerzy Janowicz od samego początku przystąpił do pojedynku na najwyższych obrotach, popełniając mało błędów i starając się wywierać presję na rywalu: - Na początku byłem trochę zestresowany, podobnie jak wczoraj. Dzisiaj jednak trochę lepiej udało mi się opanować nerwy - mówił po meczu bohater turnieju.

Przełamanie w szóstym gemie pierwszej partii było wg łodzianina kluczowym punktem spotkania, bowiem Janowicz był pełen obaw o losy ewentualnej rozgrywki tiebreakowej - Całe szczęście, że udało mi się przełamać Simona w pierwszym secie. W tie breaku, przy takiej publiczności, która wspiera swojego zawodnika, mogłoby być naprawdę ciężko. Po tym przełamaniu nabrałem dużo pewności siebie.

- W drugiej partii szanse zmarnowałem trochę wcześniej, miałem już 30-0 przy serwisie Simona - zauważył Polak. - Ale nie rozluźniłem się, cały czas trzymałem się swojej gry, starałem się atakować. Postawiłem go w końcówce pod ścianą, break był do 15. Dobrze, że udało mi się go przełamać i zaoszczędziłem sobie nerwów w końcówce - dodał zadowolony z ponownie wzorowo zdającej egzamin taktyki Janowicz.

Łodzianin przyznawał po poprzednich zwycięstwach, że kompletnie nie dociera do niego skala i prestiż paryskiego sukcesu. Czy ta "dezorientacja" pomaga mu w walce z presją na korcie?

- W żadnym meczu nie jestem faworytem. Nie byłem faworytem w I rundzie, nie byłem nim też w półfinale, więc nie ciąży na mnie presja. Mogę tylko zdobywać plusy po wygranych meczach, a jak przegram spotkanie, to przecież nie stanie się dramat. To czołówka świata i mam prawo ponieść porażkę. To na pewno ochładza moją drogę - komentuje Polak, który wygrał w Paryżu już siedem spotkań, w tym pięć z przedstawicielami czołowej dwudziestki rankingu.

Janowicz znany jest z tego, że nie lubi kalkulacji i porównań, ale tym razem zdradził, z kim wolałby zagrać w ewentualnym finale: - Na pewno Llodra byłby trudnym przeciwnikiem. Jest leworęczny, a z zawodnikiem leworęcznym jeszcze tu nie grałem. No i oczywiście jest Francuzem i wspierałaby go publiczność - ocenia finalista turnieju. - Bardziej neutralnym rywalem byłby David Ferrer. Jego styl powinien mi odpowiadać, nie gra jakoś strasznie agresywnie. Serwis nie jest u niego główną bronią, więc wolałbym zagrać z nim - wyznał Janowicz, który właśnie z Ferrerem zmierzy się w pojedynku o tytuł.

- Prezydent jeszcze nie dzwonił - żartował na koniec rozmowy. - Ale dzwonili z Kancelarii Prezydenta. Oczywiście dzwonili też rodzice, wszyscy znajomi i polscy tenisiści.

Finał z Davidem Ferrerem odbędzie się w niedzielę, o godzinie 15:00 czasu polskiego.

Robert Pałuba
z Paryża
robert.paluba@sportowefakty.pl

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×