WTA Paryż: Cenny skalp Mony Barthel, drugi tytuł Niemki

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mona Barthel odniosła największy sukces w karierze, pokonując w finale halowego turnieju WTA Premier w Paryżu Sarę Errani 7:5, 7:6(4). To pierwszy triumf Niemki w imprezie tej rangi.

W tym artykule dowiesz się o:

Dla Mony Barthel, która w I rundzie paryskiej imprezy wyeliminowała Urszulę Radwańską, niedzielny finał był największym w jej dotychczasowej karierze. Młoda Niemka debiutowała w meczu o tytuł turnieju WTA Premier, a za rywalkę miała siódmą tenisistkę świata, Sarę Errani.

Niemiecka tenisistka rozpoczęła spotkanie dość nerwowo i już w pierwszym gemie musiała odeprzeć break pointa. Z biegiem pojedynku Barthel zdołała jednak usystematyzować swoje poczynania i choć grająca nierówno, co i rusz zachwycała widzów (i irytowała rywalkę) pięknymi uderzeniami kończącymi z bekhendu i forhendu oraz częstymi atakami przy siatce.

W siódmym gemie, przy stanie 3:3, Niemka odparła kolejne dwie szanse na przełamanie, popisując się niesamowitym forhendem po linii i wygrywającym serwisem, a chwilę później sama przełamała podanie przeciwniczki, szansę wypracowując wspaniałym półwolejem, a gema kończąc, a jakże, wygrywającym returnem. Gdy przy 5:3 Barthel podawała na seta, w jej poczynania wkradła się nerwowość, a seria prostych dała Errani przełamanie powrotne. Kluczowym dla przebiegu seta był gem 11., w którym Niemka odparła kolejne trzy break pointy, wspierając się znakomitym podaniem. Po utrzymaniu podania na 6:5 niemiecka tenisistka w piorunującym stylu wygrała gema przy serwisie rywali i w efekcie całą partię.

Sygnałem dla Włoszki było przełamanie w drugiej odsłonie. Gdy Barthel objęła prowadzenie 2:0, finalistka Rolanda Garrosa przejęła inicjatywę, znakomitymi returnami i płaskimi bekhendami wypracowując sobie breaka powrotnego. Od tej chwili spotkanie zyskało na intensywności - wymiany były długie, pełne świetnych, głębokich zagrań Niemki i znakomitych obron włoskiej tenisistki, która od czasu do czasu popisywała się także pięknymi dropszotami.

Górą była jednak agresja Barthel, która najpierw skutecznym atakiem przy siatce (w całym meczu pojawiła się przy niej aż 48 razy!) i kończącym returnem wywalczyła prowadzenie 4:2, a po utrzymaniu serwisu była gem od meczu.

Podobnie jak w partii otwarcia, w poczynania Niemki wkradła się nerwowość. Serwując na mecz popełniła cztery łatwe błędy, a przy 5:4, będąc dwie piłki od meczu, zepsuła trzy kolejne piłki. Przy stanie 6:5 i podaniu Errani Barthel dysponowała dwiema piłkami mistrzowskimi, ale przy pierwszej z nich wspaniale punkt skonstruowała Włoszka, a przy drugiej return Niemki poszybował na aut. W tie breaku Barthel zdołała opanować nerwy - szybko wyszła na prowadzenie 6-3 i przy czwartej okazji zamknęła pojedynek kończącym forhendem (wcześniej Errani popisała się jeszcze zapierającym dech w piersiach minięciem).

Podczas pomeczowej dekoracji Amélie Mauresmo żartowała nawet, że cieszy się z nieobecności Barthel w niemieckiej reprezentacji (w następny weekend Francuzki zagrają z Niemkami), gdyż w dwa dni pokonała jej dwie najlepsze zawodniczki, nie tracąc nawet seta. W całym spotkaniu Niemka zanotowała 53 uderzenia kończące przy 50 błędach własnych.

Niedzielny triumf jest dla Mony Barthel drugim tytułem w karierze (jeden przegrany finał) i pierwszym w turnieju rangi Premier. Za zwycięstwo Niemka otrzymała czek na ponad 160 tysięcy dolarów i 470 punktów do rankingu WTA, co pozwoli jej w poniedziałek po raz pierwszy w karierze pojawić się w czołowej "30" zawodowego rankingu.

Open GDF Suez, Paryż (Francja) WTA Tour Premier, kort twardy w hali, pula nagród 690 tysięcy dolarów niedziela, 3 lutego finał:

Mona Barthel (Niemcy) - Sara Errani (Włochy, 1) 7:5, 7:6(4)

Robert Pałuba
z Paryża
robert.paluba@sportowefakty.pl

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
Źródło artykułu:
Komentarze (21)
avatar
steffen
4.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wychodzi na to że Ulka tak całkiem z byle kim nie przegrała ;)  
wislok
3.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czy komentator w TVP wspominał coś może o kolejnych transmisjach z turniejów WTA??  
Alk
3.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Miała być groźna w hali, była groźna. Oby większość sezonu tak grała jak dziś a dziewcze zagości w T20 a może i wyżej.  
avatar
sternick
3.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Biedna ta Ula,jak nie Hampton to Barthel.  
avatar
Anah
3.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Najbardziej zaskoczyła mnie dzisiaj świetna gra Mony przy siatce, bo dotąd to nie była jej najmocniejsza strona. Wielkie brawa i oby jak najwięcej takich meczów w jej wykonaniu.