Serena Williams: Dobrze jest być w jednej lidze z Rogerem

Serena Williams w niedzielę zwyciężyła w wielkoszlemowym US Open. - Nie byłam w takim stanie od pięciu lat i cieszę się, że otwierają się przede mną kolejne możliwości - wyznała po meczu Amerykanka.

Rafał Smoliński
Rafał Smoliński

Serena Williams pokonała w niedzielnym finale Wiktorię Azarenkę w trzech setach, choć pojedynek powinna zakończyć w drugiej partii, kiedy to dwukrotnie serwowała na mecz. - Byłam wówczas trochę spięta, co z pewnością przytrafiło mi się w niezbyt właściwym momencie. Starałam się, ale nie grałam zbyt mądrze, dlatego musiałam się zrelaksować, by tego nie powtórzyć. Po chwili jednak znów to zrobiłam. Wiatr był dzisiaj niewiarygodny. Z każdą chwilą było coraz gorzej i nigdy nie przestało wiać. Musisz grać dobrze w każdych warunkach, a to nie było wcale łatwe. Popełniłam z tego powodu sporo błędów, choć nie ukrywam, że powinnam lepiej poruszać się po korcie i ustawiać do kolejnych piłek. Następnym razem będę już pamiętała, że muszę poprawić swoją koordynację, aby lepiej przystosować się do takich warunków.

- Odnieść zwycięstwo mimo takich trudności, jest czymś niesamowitym. Oczywiście, wolałabym zakończyć ten mecz w dwóch setach, ale grając przeciwko tak wspaniałej zawodniczce jak Wiktoria, musisz być przygotowany na to, że takie rzeczy mogą się zdarzyć, a ty musisz walczyć o wszystko - stwierdziła reprezentantka USA.

Liderka rankingu nie odczuwała większej presji w związku z obroną w Nowym Jorku mistrzowskiego tytułu. Przyznała również, że dobrze zrobiła jej porażka doznana z Białorusinką w Cincinnati. - Zawsze jest jakaś presja w związku z obroną tytułu, nie odczuwałam jednak jej zbyt mocno. Wiedziałam tylko, że chcę wygrać. Uważam, że przegrany mecz przed przyjazdem na US Open zrzucił trochę ze mnie presję i dobrze to na mnie wpłynęło - powiedziała.

Serena stwierdziła również, że zdobycie drugiego w tym roku Szlema, było dla mniej bardzo ważne. - Zdecydowanie był mi on potrzebny. Szczerze mówiąc, byłam trochę zawiedziona tym sezonem. Wygrałam Rolanda Garrosa, ale nie byłam zadowolona ze swojej postawy w dwóch pozostałych Szlemach. W jednym [Wimbledonie] nie osiągnęłam nawet ćwierćfinału, dlatego teraz czuję się zdecydowanie lepiej z drugim trofeum wywalczonym w tym roku.

Młodsza z sióstr Williams podkreśliła, że mimo upływających lat, wciąż ma w sobie wielką ochotę do dalszej rywalizacji. - Zawsze mówiłam, że mimo mojego obecnego wieku, czuję się znakomicie. Nigdy nie czułam się lepiej. Jestem naprawdę zdrowa, mogę w turniejach takich jak ten grać w singlu i deblu, nawet przy bardzo trudnym rozkładzie gier. Przez zdecydowaną większość czasu czułam się dobrze. Nie byłam w takim stanie od pięciu lat i cieszę się, że otwierają się przede mną kolejne możliwości. Zamierzam tylko grać i dać z siebie wszystko to, co najlepsze.

Rezydująca w Palm Beach Gardens tenisistka ma na swoim koncie już 17 wielkoszlemowych trofeów w grze pojedynczej, tyle samo co Roger Federer. Wciąż jednak nie postawiłaby siebie w jednym szeregu z bardziej utytułowanymi od siebie Chris Evert i Martiną Navratilovą. - To wielki zaszczyt zrównać się z Rogerem. Przez ostatnie lata był wielkim mistrzem, do tego jest niesamowitym współzawodnikiem, który wciąż gra i jest w stanie wygrać jeszcze więcej. Naprawdę dobrze jest być w jednej lidze z nim. On jest niesamowicie konsekwentny, tak więc nasze kariery różnią się. Nie można mnie także porównywać z Chrissy i Martiną, ponieważ liczby pokazują, że one były ode mnie bardziej wspaniałe - stwierdziła.

Za triumf w nowojorskiej imprezie Williams otrzymała rekordowy czek na sumę 3,6 mln dolarów, z czego 1 mln był premią za zwycięstwo w tegorocznym cyklu US Open Series. - Nigdy w moim życiu nie odbierałam czeku. Nie uprawiam tenisa dla pieniędzy. Tak naprawdę to kocham grać, kocham Wielkie Szlemy. Kiedy dorastałam grając w tenisa w Compton, nigdy nie myślałam o tym w takich kategoriach. Nie myślałam o prasie, nie sądziłam, że to wszystko tak się potoczy. Myślę, że mój ojciec zachęcił mnie do uprawiania tego sportu z powodu pieniędzy, ale byłam naiwna i głupia, i nigdy tak nie uważałam. Pragnęłam tylko wygrywać. Chciałam robić to, co Venus. Chciałam wygrywać i to wygrywać więcej i więcej. Jestem naprawdę szczęśliwa, że dzięki mojej siostrze, dzięki Billie Jean King, dzięki wszystkim pionierom mam szansę wygrywać takie pieniądze. Ale ja gram przede wszystkim z miłości do tenisa.

Zapytana o swoje zarobki w całej zawodowej karierze, odpowiada z uśmiechem na ustach. - Zostałam poinformowana, że przekroczyłam 50 mln dolarów, ale połowę z tego idzie dla mojego Wujka Sama [śmiech]. Kocham go. Zawsze oddaję mu połowę moich pieniędzy.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Najlepsza tenisistka świata podkreśliła rolę swojej starszej siostry Venus dla rozwoju własnej kariery. - Ona jest niesamowita, to bardzo pozytywna postać w moim boksie i wyróżniam ją spośród wszystkich pozostałych. Często jest jedyną osobą, której słucham, sama nie wiem czemu. Ona wnosi dla mnie sporo pozytywnej energii, ponieważ ja potrafię często być dla siebie surowa oraz negatywnie nastawiona do pewnych rzeczy. Dlatego słyszeć jej głos i czuć jest wsparcie niezależnie od sytuacji, jest dla mnie niesamowitym uczuciem. Moja kariera bez niej nie potoczyłaby się tak jak teraz, ponieważ zawsze kiedy ona dorastała i grała, jej porażka była także moją porażką. Dzięki niej byłam w stanie dorosnąć znacznie szybciej, bowiem widziałam jak ona przechodzi przez kolejne zwycięstwa i kolejne porażki. To była dla mnie ogromna szansa.

Serena wciąż ma jeszcze na ten sezon kilka celów do zrealizowania. Planuje również wystąpić na kortach twardych w Azji, gdzie poleci razem z Venus. - Nie mogę się już doczekać. Venus i ja zamierzamy zagrać, tak więc "Veerena" powraca. Jesteśmy podekscytowane, że zagramy razem debla. Chcemy do tego trochę potrenować. Nie ćwiczyłyśmy razem wystarczająco w tym roku, dlatego od jakiegoś czasu ciągle o tym rozmawiamy, więc będzie zabawnie.

Nowojorski turniej zakończy w poniedziałek finał singla mężczyzn, który Amerykanka planuje obejrzeć. - Z uwagą śledzę rozgrywki panów i zdecydowanie zamierzam jutro obejrzeć mecz finałowy. Trudno powiedzieć, ponieważ Nadal radzi sobie naprawdę znakomicie i przegrywa w tym roku jak nigdy [śmiech]. Djoković po raz kolejny zagra w finale i ma dobry bilans z Rafaelem. To z pewnością będzie interesujące spotkanie - zakończyła.

Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online. (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×