Anna Niemiec: To nie jest Tour dla starych ludzi?
Skończył się kolejny sezon rozgrywek WTA. Pod pewnymi względami był on podobny do poprzedniego. Tak jak w zeszłym roku bezdyskusyjną królową kobiecego tenisa była Serena Williams.
Teraz o takiej sytuacji nie ma mowy. Kobiecy tenis ma jedną królową i jest nią 32-letnia Serena Williams. Szacunek, który okazują jej rywalki na korcie czy na pomeczowych konferencjach, to w tym wypadku nie tylko kurtuazja. Można odnieść wrażenie, że inne tenisistki pogodziły się z tym, że dopóki Amerykanka będzie zdrowa i chętna do gry, to o żadnej zmianie warty mowy być nie może. Zresztą trudno się dziwić. Młodsza z sióstr Williams gra obecnie najlepszy tenis w karierze. Nie pamiętam, żeby Serena kiedykolwiek była tak dobrze przygotowana do rywalizacji pod względem fizycznym. Jest głodna sukcesów, jakby dopiero zaczynała swoją przygodę z tenisem. Jeśli chodzi o ambicję i wolę walki bez zastanowienia można ją stawiać jako wzór dla młodszych koleżanek.
Po "30" Williams stała się prawdziwą liderką i ambasadorką kobiecego cyklu. Serena dojrzała. Nie jest już rozkapryszoną gwiazdą, która w wywiadach opowiada, że tenis to tylko jedno z jej licznych zajęć, i to wcale nie najważniejsze. Zmieniło się jej podejście do gry. Już nie odpuszcza mniej ważnych meczów. Jeśli bierze udział w turnieju to tylko po to, żeby go wygrać, bez względu na to czy jest to Wielki Szlem czy mała impreza w Szwecji. Skończyły się czasy, gdy na turniej przyjeżdżała, żeby uniknąć kary czy zainkasować "startowe". Trudno zaprzeczyć, że przemiana Amerykanki zbiegła się w czasie z rozpoczęciem współpracy z Patrickiem Mouratoglou. Francuski szkoleniowiec zapowiedział, że to nie koniec, bo Serena może stać się jeszcze lepsza.
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!
Amerykanka nie jest jedyną zawodniczką, do której pasuje określenie, że jest jak dobre wino. Młodsza od niej o rok Chinka Li Na również rozkwita na korcie po "30". Za jej sukcesami także stoi nowy szkoleniowiec, Carlos Rodriguez. Pod jego wodzą ponownie doszła do finału Australian Open oraz po raz pierwszy zagrała w finale Turnieju Mistrzyń. Dzięki temu skończyła rok w czołowej "trójce" rankingu. Roberta Vinci nie odnosi może aż tak spektakularnych sukcesów jak dwie wcześniej wspomniane tenisistki, ale nie jest już drugoplanową, anonimową dla większości kibiców, zawodniczką. Przestała nią być tak naprawdę dopiero tuż przed "30". W 2012 roku podczas US Open po raz pierwszy w karierze dotarła do ćwierćfinału Wielkiego Szlema. W tym samym roku w parze z Sarą Errani wygrała Roland Garros i US Open w grze podwójnej. W 2013 roku wygrała dwa turnieje w grze pojedynczej i ponownie doszła do ćwierćfinału US Open. Sezon zakończyła na 14. miejscu w rankingu.
Ta trójka to dopiero początek listy "starszych pań", które nieźle radzą sobie na korcie. W czołowej setce jest ich zresztą więcej niż nastolatek. Świat, zamiast cudownymi dziećmi tenisa, zachwyca się teraz Kimiko Date-Krumm. Tenisistka z Kraju Kwitnącej Wiśni odkryła sekret długowieczności, przynajmniej na korcie. W tym roku skończyła 43 lata i dwukrotnie zameldowała się w trzeciej rundzie turniejów wielkoszlemowych. Kulminacja tego zjawiska miała miejsce podczas tegorocznego US Open. W Nowym Jorku starsze koleżanki zupełnie skradły show młodszym. W ćwierćfinałach aż pięć zawodniczek miało skończone 30 lat. Oprócz Sereny, Na Li i Roberty Vinci w najlepszej ósemce turnieju znalazły się również trochę już zapomniane Flavia Pennetta i Daniela Hantuchova. W półfinałach honoru "dwudziestolatek" broniła jedynie Wiktoria Azarenka. Mnie szczególnie ucieszył dobry wynik Pennetty, która po operacji nadgarstka długo walczyła o powrót do wysokiej dyspozycji sprzed kontuzji.
Agnieszka Radwańska zakończyła ten sezon, jak sama to określiła "potrójnym nokautem". Pomimo niepowodzenia w Turnieju Mistrzyń, to był dobry rok dla krakowianki. Jakbym miałam oceniać, to drugi najlepszy w karierze. Nie bardzo rozumiem, dlaczego niektórzy uparcie twierdzą, że był on dla niej zupełnie nieudany. Pod względem ilości zwycięstw lepsza okazała się jedynie Serena Williams. Oczywiście przewaga Amerykanki nad Polką nie podlega dyskusji, ale w Toronto Radwańska pokazała, że przy sprzyjających okolicznościach jest w stanie walczyć z Williams jak równa z równą. Po raz drugi w karierze Aga skończyła sezon w najlepszej "piątce" rankingu. Po raz pierwszy dotarła do ćwierćfinału na kortach Rolanda Garrosa, a podczas Wimbledonu osiągnęła drugi w karierze półfinał wielkoszlemowy. Jej ćwierćfinałowy mecz przeciwko Na Li był jednym z najlepszych kobiecych pojedynków w tym sezonie. W tym roku do kolekcji dołożyła również trzy skalpy turniejowe. Jest liderką reprezentacji Polski w Pucharze Federacji, dzięki niej drużyna w tym roku awansowała do Grupy Światowej II. Mimo że oficjalnych wyników głosowania jeszcze nie zaprezentowano, moim zdaniem w Miami popisała się uderzeniem roku, wolej z półobrotu był z kategorii "kosmicznych", choć forhend posłany w Pekinie w meczu przeciwko Madison Keys był niewiele mniej efektowny. Przytrafiło jej się kilka bolesnych porażek, ale przez cały sezon grała równo, nie schodząc poniżej pewnego poziomu. Nadal jest jednym z najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych polskich sportowców.
Rok 2014 zapowiada się interesująco. Oczywiście podstawowe pytanie to czy Serena Williams rzeczywiście może grać jeszcze lepiej? Czy znajdzie sobie kolejne wyzwania, które zmotywują ją do dalszej gry na najwyższym poziomie? Przy takim scenariuszu reszta tenisistek będzie musiała zadowolić się statystowaniem i rolami drugoplanowymi. Wszyscy zastanawiają się jak wypadnie powrót do gry Marii Szarapowej po kontuzji barku i jak ułoży się jej współpraca ze Svenem Gröneveldem, który został nowym opiekunem Rosjanki. Najgroźniejszą konkurentkę Sereny, Wiktorię Azarenkę, po przegranym finale US Open dopadł kryzys. W pięciu ostatnich meczach sezonu odniosła tylko jedno zwycięstwo. Białorusinka przyznała, że ma problemy ze zdrowiem i motywacją. Ciekawe czy to tylko chwilowa zniżka formy spowodowana zmęczeniem, czy też zwiastun poważniejszych problemów Wiktorii. Czy Simona Halep utrzyma wysoką dyspozycję z drugiej połowy 2013 roku? Jeśli tak to będziemy mieli debiut Rumunki w Top 10. Czy Karolina Woźniacka pod opieką Thomasa Högstedta odbuduje swoją formę sprzed kilku lat? Czy Sloane Stephens, Eugenie Bouchard, Laura Robson i inne młode gniewne spełnią pokładane w nich nadzieje? Dla polskich fanów tenisa najważniejszym pytaniem będzie jak na tle swoich najgroźniejszych konkurentek wypadnie Agnieszka Radwańska. Czy zdobędzie swój wymarzony pierwszy wielkoszlemowy tytuł? Czy Ula zrobi kolejny krok w kierunku miejsca, w którym znajduje się jej starsza siostra? Czy Katarzyna Piter złamie magiczną granicę Top 100? Jak Polki poradzą sobie w Pucharze Federacji w Grupie Światowej II? Odpowiedzi otrzymamy w przyszłym sezonie. Na zaostrzenie apetytów pod koniec grudnia Puchar Hopmana, którego faworytem będzie reprezentacja Polski.
Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online. (link sponsorowany)