ATP Montpellier: 17 asów Jerzego Janowicza, teraz pogromca Michała Przysiężnego

Jerzy Janowicz udanie zadebiutował w turnieju ATP World Tour 250 rozgrywanym na kortach twardych w hali w Montpellier. W czwartkowy wieczór Polak zwyciężył Adriana Mannarino i zagra o półfinał.

Rafał Smoliński
Rafał Smoliński

W 2009 roku Jerzy Janowicz zmierzył się z Adrianem Mannarino w I rundzie Challengera rozgrywanego na mączce we włoskiej miejscowości Caltanissetta i wówczas w trzech setach zwyciężył Francuz. Łodzianin jednak od tamtego czasu dokonał ogromnego postępu i teraz coraz odważniej zaczyna pukać do światowej czołówki. W czwartek nasz reprezentant (ATP 21) potrzebował 72 minut, aby rozprawić się z notowanym na 72. miejscu w świecie zawodnikiem gospodarzy.

Początek spotkania wcale nie wskazywał na to, że Polak odniesie dosyć pewne zwycięstwo. 23-latek popełniał sporo błędów i tylko serwis sprawiał, że Mannarino nie mógł nawet myśleć o przełamaniu. W siódmym gemie to Polak miał pierwszego w meczu break pointa, lecz prosty dosyć return posłał w aut.

Grę Polaka z tego okresu niemal idealnie charakteryzuje gem ósmy, w którym łodzianin zaserwował na początek trzy z rzędu asy. Kiedy wydawało się, że kwestia utrzymania podania jest już rozstrzygnięta, Janowicz gładko przegrał kolejne punkty i zrobiła się równowaga. Problemy przy własnym serwisie? Nic bardziej mylnego, gdyż dwa potężne zagrania załatwiły sprawę.

Tie break był prawdziwym popisem naszego zawodnika, który już przy pierwszym punkcie postarał się o mini breaka. Janowicz poczęstował następnie rywala dwoma potężnymi serwisami, a na zmianę stron schodził z prowadzeniem 5-1. Premierowego setbola Mannarino zdołał jeszcze oddalić, lecz przy kolejnym jego serwis Polak "zabił" returnem.

Porażka w pierwszej partii bardzo zabolała 25-letniego tenisistę gospodarzy. Uskrzydlony Janowicz serwował teraz jak w transie, a po błędach własnych Francuz doznawał często frustracji. Tak było m.in. w drugim gemie, kiedy to po przegranym punkcie wystrzelił w kierunku sufitu hali piłkę. Mannarino oddalił jeszcze dwa break pointy, ale w czwartym gemie niewiele mógł zrobić. Polak zmusił go do błędu swoim potężnym forhendem i tym przełamaniem w zasadzie przypieczętował zwycięstwo.

- Adrian jest leworęcznym tenisistą, a z takimi zawsze gra się ciężko. Ja przyjechałem tu prosto z Moskwy, gdzie grałem w Pucharze Davisa, więc miałem niewiele czasu na zapoznanie się z nawierzchnią i panującymi tu warunkami. Jestem zadowolony z mojego serwisu - mówił Janowicz po zwycięstwie 7:6(2), 6:3.

72-minutowy spektakl łodzianin okrasił 17 asami, a przy własnym serwisie tylko raz pozwolił rywalowi na doprowadzenie do równowagi. Polak podawał znakomicie, ale i dobrze returnował. Z czterech break pointów wykorzystał jednego, a w całym meczu wygrał 67 ze 119 rozegranych piłek.

W piątek, w trzecim meczu dnia od godz. 12:30, rywalem Janowicza będzie rozstawiony z numerem siódmym Edouard Roger-Vasselin. Francuz w I rundzie pokonał w dwóch setach Michała Przysiężnego.

Open Sud de France, Montpellier (Francja)
ATP World Tour 250, kort twardy w hali, pula nagród 426,6 tys. euro
czwartek, 6 lutego

II runda gry pojedynczej:

Jerzy Janowicz (Polska, 3) - Adrian Mannarino (Francja) 7:6(2), 6:3

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×