ATP Montreal: Jeremy Chardy przegrał z liderem w debiutanckim półfinale ATP Masters 1000

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Na półfinale zakończył się występ Chardy'ego w Montrealu. Francuz po raz dziesiąty w karierze przegrał z Novakiem Djokoviciem, dla którego było to 30. zwycięstwo z rzędu w zawodach ATP Masters 1000.

Jeremy Chardy po ponad trzygodzinnym meczu z Johnem Isnerem i obronie siedmiu piłek meczowych nie potrafił przeciwstawić się dobrze dysponowanemu liderowi rankingu. Novak Djoković wygrał wcześniejsze dziewięć pojedynków z Francuzem bez straty seta, w Montrealu również dokonał tej sztuki. [ad=rectangle] Na kort centralny wyszedł pewny siebie Serb i jego znacznie mniej utytułowany rywal. Bez wątpienia zmęczony, gdyż zagrał w poprzednich etapach trzy bardzo długie i intensywne mecze, a także sprawiający wrażenie wystraszonego tym, z kim miał zagrać. Przewaga mentalna przyniosła przełamanie już na starcie, które wystarczyło, żeby Djoković mógł spokojnie skupić się na swoich gemach serwisowych. Bardziej agresywną stroną był 49. zawodnik światowej listy ATP, jednak grając z aktualnie najlepszym defensorem w cyklu, to nie wystarczyło. Po 36 minutach wygrywając gema do zera dawny mistrz tych zawodów wyszedł na prowadzenie 6:4.

Kolejna odsłona rozpoczęła się ciekawiej dla licznie zgromadzonej kibiców, która zagrzewała Francuza do postawienia większego oporu. Po obronie dwóch break pointów niżej notowany tenisista wyszedł na pierwsze prowadzenie, które utrzymał bardzo krótko, do stanu 2:1. Serb szybko wyrównał, a w kolejnym gemie wykorzystał oczywiste minięcie rywala, skończył wolejem bekhendowym i zdobył szansę na 3:2. Tę bez problemu wykorzystał, a potwierdził przewagę w iście mistrzowskim stylu, bowiem wygrał swój serwis w ciągu półtorej minuty. Następnie wrócił do taktyki z pierwszej partii, tzn. skupił się głównie na utrzymywaniu podania, a nie podwyższania prowadzenia. Chardy ułatwił jeszcze zwycięstwo, bowiem w końcówce psuł łatwe piłki, nie wykorzystywał przewag sytuacyjnych.

Po godzinie i 19 minutach widowisko średniej jakości zakończyło się wpakowaniem piłki przez 49. zawodnika rankingu w siatkę. Awans do finału Rogers Cup to 30. z rzędu zwycięstwo Djokovicia w zawodach rangi ATP Masters 1000, a także szansa na czwarte zwycięstwo w Rogers Cup (wcześniej w 2007, 2011 i 2012 roku). Zmierza tym samym po zdobycie szóstego triumfu tych prestiżowych imprez. Serię rozpoczął pod koniec ubiegłego roku w Paryżu, a w tym sezonie wygrał już w Indian Wells, Miami, Monte Carlo i w Rzymie. Ostatnim tenisistą, z którym Djoković przegrał w Mastersach był Roger Federer. W Szanghaju Szwajcar wspiął się na absolutne szczyty swoich aktualnych możliwości i ograł w dwóch setach lidera męskiej klasyfikacji.

W finale spróbuje przeszkodzić dziewięciokrotnemu mistrzowi turniejów wielkoszlemowych Andy Murray, który łatwo rozprawił się z Keiem Nishikorim. Obaj panowie mają ujemny bilans z 28-latkiem z Belgradu. Brytyjczyk z Serbem to już wielka rywalizacja (przynajmniej na papierze), 27 pojedynków rozegranych, w tym pięć finałów wielkoszlemowych. Prowadzi Djoković, który w Montrealu może wygrać po raz 20. z obecnie trzecim zawodnikiem rankingu.

Rogers Cup, Montreal (Kanada) ATP World Tour Masters 1000, kort twardy, pula nagród 3,587 mln dolarów piątek, 14 sierpnia półfinał gry pojedynczej:

Novak Djoković (Serbia, 1) - Jérémy Chardy (Francja) 6:4, 6:4

Źródło artykułu: