John McEnroe i Milos Raonić - jak ogień i woda

John McEnroe dołączył do sztabu szkoleniowego Milosa Raonicia z jasnym celem - doprowadzenia swojego podopiecznego do tytułu wielkoszlemowego. I choć na początku mało kto w to wierzył, pozostał ku temu tylko jeden krok.

Marcin Motyka
Marcin Motyka
John McEnroe AFP / Na zdjęciu: John McEnroe

Gdy w czerwcu John McEnroe ogłosił, że będzie trenerem Milosa Raonicia wielu tenisowych ekspertów nie wierzyło w powodzenie tej współpracy. Zwracano uwagę przede wszystkim na różnicę charakterów. McEnroe to wulkan energii. W czasie zawodowej kariery każdy mecz traktował jak wojnę. Jak ryba w wodzie czuł się w sytuacjach, gdy miał przeciw sobie wszystkich - arbitrów, rywala i publiczność. A słynne "you cannot be serious", którym karcił sędziów, na stałe weszło do kanonu tenisowych cytatów.

Raonić z kolei to tenisista nad wyraz spokojny. Na korcie rzadko ulega emocjom, stara się tłumić wszystko w sobie. Nie wszczyna awantur, nie przeklina na całe gardło, nie łamie rakiet. "Zewnętrzny chłód, wewnętrzny ogień - określenie, jakiego niegdyś użył McEnroe, by scharakteryzować Rogera Federera, jak ulał pasuje do Kanadyjczyka.

- Milos Raonić to tenisista, który może wygrywać turnieje wielkoszlemowe. Jest jednym z pięciu-sześciu kandydatów do zwycięstwa w Wimbledonie - powiedział MeEnroe tuż po tym, jak nawiązał współpracę z Raoniciem, po czym przystąpił do pracy. Pierwszy i jedyny test przed Wimbledonem miał miejsce na kortach londyńskiego Queen's Clubu. Kanadyjczyk doszedł do finału tej imprezy, w którym prowadził z przewagą seta i przełamania z Andym Murrayem, lecz ostatecznie przegrał ze Szkotem 7:6(5), 4:6, 3:6.

ZOBACZ WIDEO "Zaryzykujemy i wyciągniemy wynik na maksa"

Ale to był pierwszy znak, że współpraca z McEnroe'em może dać wiele Raoniciowi. 25-latek dzięki zachętom nowego szkoleniowca nieco zmienił styl gry. Stał się jeszcze bardziej agresywny, zaczął częściej chodzić do siatki i, co wydaje się być szokujące, sięga po wymierającą we współczesnym tenisie taktykę serwis-wolej. Mieszkańca Monte Carlo ogląda się z przyjemnością. Z "tenisowego drewna" stał się tenisistą, który na tle współczesnej młócki pozytywnie wyróżnia się.

Do Wimbledonu Raonić przystąpi podbudowany przez McEnroe'a i niezwykle pewny siebie. - Chcę wygrać ten turniej - powiedział przed inauguracyjnym pojedynkiem. Pierwsze trzy rundy przeszedł bez straty seta, ale w 1/8 finału był o krok od porażki. Przegrywał 0-2 w setach z Davidem Goffinem, lecz odwrócił losy spotkania i wygrał w pięciu partiach. W ćwierćfinale okazał się lepszy od Sama Querreya, a w półfinale po pasjonującym boju pokonał Federera.

Mecz ze Szwajcarem McEnroe oglądał... w kabinie komentatorskiej stacji BBC. Amerykanin bowiem, choć jest trenerem Raonicia, nie zrezygnował z pracy komentatora i niekiedy obowiązki telewizyjne Amerykanina pokrywają się z meczem jego podopiecznego. Z tego powodu czasami dochodzi do groteskowych sytuacji jak podczas starcia Raonicia z Goffinem, kiedy w połowie trzeciego seta McEnroe opuścił boks trenerski, by relacjonować mecz Murraya z Nickiem Kyrgiosem. Kanadyjczyk bronił wówczas swojego trenera, mówiąc: - Brak Johna w boksie nic nie zmieniał. Na korcie nikt nie może za mnie zdobywać punktów.

Biorąc pod uwagę tylko opiekunów na równych prawach, Raonić ma do dyspozycji jeden z najbardziej rozbudowanych sztabów szkoleniowych wśród tenisistów z czołówki. Prócz McEnroe'a znajdują się w nim Carlos Moya, który przed rozpoczęciem sezonu 2016 zastąpił Ivana Ljubicicia (Chorwat został szkoleniowcem Federera), oraz Riccardo Piatti. Włoch uznawany za jednego z najlepszych analityków wśród tenisowych trenerów z Raoniciem współpracuje od listopada 2013 roku. Na rzecz Kanadyjczyka niemalże z dnia na dzień zrezygnował z funkcji trenera Richarda Gasqueta. Francuz długo nie ukrywał, że do włoskiego fachowca ma wielki żal.

Raonić nie jest pierwszym tenisistą, którego trenuje McEnroe. W przeszłości Amerykanin był szkoleniowcem Borisa Beckera, ale panowie błyskawicznie zakończyli współpracę. Praca z Raoniciem także może dobiec końca bardzo szybko, bo już po zakończeniu Wimbledonu. Według doniesień brytyjskich mediów za te pięć tygodni McEnroe zainkasuje od Raonicia 100 tys. funtów.

Ale pieniądze tu nie są najważniejsze. "Zimny" Raonić zatrudnił "gorącego" McEnroe'a, by ten pomógł mu wygrać Wimbledon. I choć na początku mało kto w to wierzył, pozostał ku temu tylko jeden krok.

Czy Milos Raonić powinien w dalszym ciągu pracować z Johnem McEnroe'em?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×