US Open: Sloane Stephens rozbroiła Venus Williams i powalczy o tytuł

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / JUSTIN LANE / Sloane Stephens
PAP/EPA / JUSTIN LANE / Sloane Stephens
zdjęcie autora artykułu

Sloane Stephens pokonała 6:1, 0:6, 7:5 Venus Williams i awansowała do finału wielkoszlemowego US Open 2017 na kortach Flushing Meadows w Nowym Jorku.

W pierwszym półfinale US Open 2017 doszło do konfrontacji 37-letniej Venus Williams z młodszą o 13 lat Sloane Stephens. Ta pierwsza mogła zostać najstarszą finalistką nowojorskiej imprezy w Erze Otwartej. Tak się jednak nie stało. Była liderka rankingu nie zdołała awansować do trzeciego wielkoszlemowego finału w tym roku. Po raz pierwszy w meczu o tytuł w tak wielkiej imprezie zagra Stephens.

W drugim gemie Williams od 0-30 zdobyła cztery punkty posyłając dwa świetne serwisy i forhend oraz korzystając z błędu rywalki. Po dwóch forhendowych pomyłkach byłej liderki rankingu Stephens objęła prowadzenie 3:1. Młodsza Amerykanka grała spokojnie, nie z pełną mocą, tylko przede wszystkim stawiała na precyzję i odpowiednią rotację. Wybita z rytmu, niecierpliwa Williams psuła na potęgę. W szóstym gemie oddała podanie podwójnym błędem. Po chwili Stephens I partię zakończyła wygrywającym serwisem.

W gemie otwarcia II seta Williams odparła trzy break pointy (dwa forhendy, wygrywający drugi serwis) i zaczęła grać znacznie lepiej. Zaczęła dynamiczniej poruszać się po korcie i nie nabierała się już na głębokie piłki z rotacją, jakie jej fundowała rywalka. Efektowny bekhend po linii dał byłej liderce rankingu dwa break pointy na 2:0. Przy drugim z nich Stephens popełniła podwójny błąd. Sytuacja na korcie kompletnie się zmieniła. Świetnym wolejem Williams zaliczyła przełamanie na 4:0. Stephens rozsypała się i set dobiegł końca, gdy w szóstym gemie wpakowała forhend w siatkę.

Nieprzygotowany atak z pójściem do siatki kosztował Williams stratę podania w gemie otwarcia III seta. Stephens bezlitośnie ją skontrowała bekhendem. Młodsza Amerykanka zaczęła przeplatać piłki ostre i lżejsze. Williams przestała się spieszyć, również nie zawsze atakowała z pełną mocą, dlatego zawodniczki zaczęły rozgrywać więcej długich wymian. Wiele z nich stało na naprawdę wysokim poziomie i w końcu można było poczuć, że to jest wielkoszlemowy półfinał. Stephens odparła dwa break pointy i wyszła na 2:0.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak się strzela w okręgówce. Gol z 70 m

W trzecim gemie Williams wróciła z 0-30, a w czwartym uzyskała przełamanie. Stephens odparła trzy break pointy, ale przy czwartym wyrzuciła bekhend na zakończenie długiej wymiany. Młodsza Amerykanka miała szansę na 3:2, ale Venus zaserwowała asa. Wspaniały forhend dał Williams dwie okazje na 4:2. Stephens oba odparła i świetnym serwisem wyrównała na 3:3. Po chwili starsza reprezentantka gospodarzy zniwelowała dwa break pointy, ale przy trzecim zepsuła woleja.

Wspaniałym returnem Williams ponownie odrobiła stratę przełamania. Była liderka rankingu obroniła dwa break pointy i wyszła na 5:4, ale końcówka była koncertowa w wykonaniu Stephens. Młodsz Amerykanka popisała się minięciem bekhendowym po linii (przy 30-30 w 10. gemie, gdy była dwa punkty od porażki), lobem i krótkim krosem forhendowym przy siatce. Presji nie wytrzymała Williams, która przy 5:5 oddała podanie do zera. Stephens pokazała stalowe nerwy i bez problemu utrzymała serwis. Mecz dobiegł końca, gdy Venus wpakowała w siatkę return.

Gdyby wykasować dwa pierwsze sety można by było napisać, że było to kapitalne widowisko. W trwającym dwie godziny i siedem minut spotkaniu obie tenisistki zaliczyły po pięć przełamań. Williams miała problemy z drugim serwisem, przy którym zdobyła tylko 11 z 32 punktów. Była również nieskuteczna przy siatce (10 z 24). Naliczono jej 28 kończących uderzeń i 51 niewymuszonych błędów. Stephens miała 17 piłek wygranych bezpośrednio i 27 pomyłek.

Williams w tym roku wygrała 20 meczów w wielkoszlemowych turniejach. Wystąpiła w finałach Australian Open i Wimbledonu oraz w półfinale US Open. W Nowym Jorku zatrzymała ją Stephens, dla której cały turniej jest jak bajka. 24-latka z Coral Springs przeszła operację stopy i jeszcze w kwietniu miała problemy z chodzeniem. W lipcu była notowana w rankingu na 957. miejscu w rankingu, ale od tamtej pory osiągnęła półfinały w Toronto i Cincinnati, a teraz jest w finale US Open. W poniedziałek zanotuje skok z 83. co najmniej na 22. pozycję.

Stephens awansowała do piątego singlowego finału w głównym cyklu. W 2015 w Waszyngtonie zdobyła pierwszy tytuł, a kolejne trzy triumfy święciła w 2016 roku (Auckland, Acapulco, Charleston). Najlepszy dla siebie sezon musiała zakończyć po igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro i do gry wróciła przed dwoma miesiącami. Z Wimbledonu odpadła w I rundzie, ale od sierpnia bilans jej meczów to 14-2. Jako jedyne pokonały ją Karolina Woźniacka i Simona Halep.

Stephens po raz drugi pokonała Venus. Dwa lata temu była górą w I rundzie Rolanda Garrosa. Tenisistka z Coral Springs na swoim rozkładzie ma również Serenę Williams, którą pokonała w ćwierćfinale Australian Open 2013. Po czterech latach nie tylko ponownie zagrała w wielkoszlemowym półfinale, ale wciąż może śnić o triumfie w Nowym Jorku. W sobotnim finale rywalką Stephens będzie Madison Keys.

US Open, Nowy Jork (USA) Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród w singlu kobiet 20 mln dolarów czwartek, 7 września

półfinał gry pojedynczej:

Sloane Stephens (USA) - Venus Williams (USA, 9) 6:1, 0:6, 7:5

Program i wyniki turnieju kobiet

Źródło artykułu: