95 tytułów Rogera Federera. Lepszy jest jedynie Jimmy Connors

Marcin Motyka 29 Października 2017, 19:43

PAP/EPA / GEORGIOS KEFALAS / Na zdjęciu: Roger Federer

• ATP Bazylea: Roger Federer odzyskał tytuł w domowym turnieju. Szwajcar wygrał piękny finał z Juanem Martinem del Potro

W niedzielę Federer wygrał turniej ATP w rodzinnej Bazylei i zdobył 95. mistrzostwo na poziomie ATP World Tour. Tym samym pod względem liczby zdobytych tytułów prześcignął legendarnego Ivana Lendla, mistrza 94 imprez głównego cyklu.

Na poczet 95 tytułów Szwajcara składa się 19 triumfów w turniejach wielkoszlemowych, 27 w imprezach ATP Masters 1000, sześć w Finałach ATP World Tour oraz 43 w pozostałych imprezach, zwanych obecnie ATP World Tour 250 i ATP World Tour 500.

Aby wygrać 95 turniejów, Federer potrzebował 19 lat zawodowej kariery. Zdobywał co najmniej po jednym tytule w latach 2001-15. Sezon 2016 był pierwszym od 16 lat, w którym tenisista z Bazylei nie wywalczył ani jednego mistrzostwa.

Najlepszym pod względem liczby trofeów sezonem dla Federera były rozgrywki 2006, kiedy to zdobył aż 12 mistrzostw. Po 11 wygranych zanotował w latach 2004-05, osiem turniejów wygrał w 2007 roku, natomiast w sezonach 2003 i obecnym triumfował w siedmiu imprezach.

95 wygranych turniejów daje Federerowi drugie miejsce w klasyfikacji wszech czasów. Lepszy od Szwajcara jest jedynie Jimmy Connors, który w latach 1972-1989 wygrał aż 109 zawodów rangi ATP World Tour. Connors, Federer i Lendl to jedyni tenisiści, którzy zdobyli co najmniej 80 tytułów.

Co dalej przed Federerem? Choć ma już 36 lat, zdobycie 100 tytułów wydaje się celem do osiągnięcia. Tym bardziej że niedawno ogłosił przedłużenie umowy z organizatorami turnieju w Bazylei do 2019 roku, co nakazuje sądzić, że do tego czasu będzie występować w zawodowych rozgrywkach.

A rekord Connorsa? Tutaj sprawa wydaje się trudniejsza, bo Federer nie dość, że rozsądnie planuje kalendarz startów i bierze udział w niewielkiej liczbie turniejów w roku, to jeszcze występuje w tych najmocniej obsadzonych. Trudno oczekiwać, by chcąc pobić osiągnięcie Amerykanina, zaczął występować częściej bądź w mniejszych imprezach. To z pewnością go nie interesuje.