Tokio 2020. Marcin Lewandowski już się żegnał z igrzyskami. "Byłem załamany"

- Byłem niesamowicie zawiedziony, powoli żegnałem się z igrzyskami, ale działacze zrobili co trzeba. W półfinale chcę udowodnić, że nie popełnili błędu - powiedział Marcin Lewandowski, który przeżył ogromny rollecoaster emocji w el. 1500 metrów.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Marcin Lewandowski po biegu eliminacyjnym w Tokio Getty Images / Ramsey Cardy/Sportsfile / Marcin Lewandowski po biegu eliminacyjnym w Tokio
Z Tokio - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Nie tak Marcin Lewandowski wyobrażał sobie eliminacje 1500 metrów na igrzyskach w Tokio. Polski medalista mistrzostw świata był naszym pewniakiem do awansu do półfinału, jednak na ostatnim okrążeniu doszło do dramatu. Biegnący w środku stawki zawodnik przewrócił się i wydawało się, że to koniec marzeń o olimpijskim finale.

Lewandowski podniósł się, dobiegł do mety, jednak wyglądał na pogodzonego z losem. Zdjął koszulkę i przez kilka minut siedział podłamany na schodach prowadzących do strefy wywiadów.

Szybko zadziałali jednak polscy działacze. Polski Związek Lekkiej Atletyki złożył protest po obejrzeniu wideo. Kilkanaście minut później nazwisko Lewandowskiego pojawiło się na liście półfinalistów.

- Nie myślałem nawet o proteście. Ukończyłem bieg bo nie wyobrażałem sobie DNF na swoich ostatnich IO. Wziąłem to wszystko z pokorą na klatę - rozpoczął Lewandowski, który czuł ulgę, że mimo upadku dostał się do półfinału.

- Chcesz rozśmieszyć Boga, powiedz mu o swoich planach, tak to wygląda. Cieszę się, i jestem zły jednocześnie. Plan był inny, miałem spokojnie znaleźć się w czołowej szóstce, bo formę mam najlepszą w swoim życiu. Trenowałem do tej imprezy ostatnie 10 lat.

34-latek przyznał, że wywrotka nie wynikała z jego błędu, że zrobił wszystko tak, jak zamierzał. - Po to trzymałem się tyłu, bo nie chciałem brać udziału w przepychankach. Na 300 m przed metą ruszyłem, jak to robię zawsze i z tego wzięła się wywrotka, bo inni też tak pomyśleli.

- Byłem niesamowicie zawiedziony i załamany, po części żegnałem się już z igrzyskami. Dopisuje mi jednak w tym wszystkim szczęście, działacze zrobili swoje i w półfinale zamierzam udowodnić, że tam pasuję  - dodał.

- Co dalej? Za dwa dni startujemy znowu, nic się nie zmienia, dalej nazywam się Lewandowski i cel jest jest jasny - zakończył doświadczony biegacz.

We wtorek Polak powalczy o medal IO! Czytaj więcej--->>>

ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. Złoto sztafety "gamechangerem" dla Polski? "My też jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy!"
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×