Za plecami słyszała: "nic z ciebie nie będzie". Została legendą

W Tokio przegrała po raz pierwszy od paraolimpiady w Atenach (2004), nie wyjedzie jednak z Japonii z niczym. Wywalczyła brąz w rywalizacji indywidualnej, wciąż może także wygrać w deblu. Życie i kariera Natalii Partyki nie były usłane różami.

Mateusz Kozanecki
Mateusz Kozanecki
Natalia Partyka Getty Images / Lintao Zhang / Na zdjęciu: Natalia Partyka
Całe swoje życie podporządkowała sportowi. Na igrzyska paraolimpijskie pojechała po raz pierwszy jako 11-latka. Od Aten (2004) była niepokonana w rywalizacji indywidualnej. Teraz pewna era w paratenisie stołowym dobiega końca.

W półfinale turnieju indywidualnego w Tokio Natalia Partyka przegrała z reprezentującą Australię Qian Yang 2:3. Tym samym Polka nie obroni tytułu, który wywalczyła kolejno w Atenach, Pekinie, Londynie i Rio...

Jej życie nie było usłane różami. Urodziła się bez części ręki - od łokcia w dół. W cyklu "Drużyna Mistrzów" mówiła, że nie wie, dlaczego tak się stało. Jej rodzice dowiedzieli się dopiero na porodówce.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!

- Czasem ukrywałam brak przedramienia, chodząc w bluzie z długim rękawem. Ukrywałam brak prawej ręki, jakby w ogóle dało się to zrobić - tłumaczyła (więcej TUTAJ).

Mówi, że ludzie różnie reagują na jej niepełnosprawność. Niektórzy pytają, inni tylko się przyglądają. Ona sama nauczyła się z tym żyć, jest w stanie wykonać większość czynności. - Fartuszka z tyłu nie zawiążę, ale rzadko gotuję. Dwóch kaw też nie przyniosę na raz, mam dwa razy więcej chodzenia. Ostatnio odkryłam jeszcze jedną rzecz - nie mogę grać na PlayStation - wyjaśniła w jednym z wywiadów.

Z tenisem stołowym związała się w wieku siedmiu lat. Zanim urosła na tyle, aby nie stać przy stole na palcach, ćwiczyła w mieszkaniu. Chciała dorównać siostrze.

Długo żyła jak robot... - Siedziałam w szkole od 7 do 20. Trening, lekcje, trening. Wracałam do domu, uczyłam się, szłam spać i od rana to samo. Postawiłam wszystko na jedną kartę - mówiła.

Pozwoliło jej to osiągnąć sukces, choć wiele osób w nią nie wierzyło. - Nasłuchałam się: "Z ciebie i tak nic nie będzie". W twarz nikt mi tego nie mówił, ale takie głosy było słychać za plecami. Trochę bolało. Ale chwilę. Dawało mi to jeszcze większą motywację. Jeszcze bardziej pragnęłam pokazać, że te osoby się mylą - podkreślała.

I zdominowała swoją dyscyplinę. Od 2004 roku na paraolimpiadzie nie przegrała ani razu. Aż do soboty, kiedy uległa Qian Yang. Choć przez wiele lat dominowała, odczuwała presję.

- Cztery razy zostałam mistrzynią paraolimpijską, wygrałam wszystko, co się da i to po kilka razy. Ale nie mogę powiedzieć, że jestem spokojna. Nawet pan nie wie, jak można się stresować. Nawet teraz, jak o tym mówię, od razu jestem sztywna - powiedziała nam w 2019 roku (więcej TUTAJ).

Porażka w półfinale oznacza, że z Tokio przywiezie brązowy medal. Wciąż także ma szanse na sukces w rywalizacji deblowej.

Czytaj także:
Ojczym-kat, życie w kontenerze, poważna choroba. Niewyobrażalna droga niepełnosprawnej Polki do tytułu
Mamy złoto na paraolimpiadzie! A to nie jest jedyny sukces Polaków

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×