Przyczyna wypadku Luisa Saloma nadal nieznana

W piątek na torze Catalunya w Barcelonie doszło do śmiertelnego wypadku Luisa Saloma w trakcie treningu kategorii Moto2. Podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej, kierownictwo MotoGP zapewniło, że ciągle bada przyczyny tego zdarzenia.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera

Do śmiertelnego wypadku Luisa Saloma doszło w zakręcie numer dwanaście toru Catalunya podczas drugiego piątkowego treningu kategorii Moto2. Po zdarzeniu z udziałem Hiszpana, sędziowie przerwali rywalizację, aby obok 24-latka mógł wylądować helikopter ratowniczy. Ostatecznie, w związku ze stanem krytycznym, Salom trafił do najbliższego szpitala karetką. Lekarze rozpoczęli jego operację, ale nie udało się go uratować.

Powtórki tego zdarzenia pokazały, że Salom stracił panowanie nad maszyną i poleciał w kierunku dmuchanej bandy w zakręcie numer dwanaście. Najpierw uderzył w nią motocykl, a następnie sam zawodnik trafił nieszczęśliwie w swoją maszynę. W ten sposób doszło u niego do rozległych obrażeń wewnętrznych.

- Musimy powiedzieć, że na ten moment nie mamy wyjaśnień dotyczących wypadku. Byłem w tym miejscu i widać ślady opon, ale miejsce gdzie upadał Luis jest zdecydowanie poza linią toru w tym zakręcie. Stąd wiemy, że Luis nie wjeżdżał w zakręt tak jak powinien. Coś musiało się stać. Nie wiemy dokładanie co się wydarzyło. Obecnie badamy motocykl i jego telemetrię - powiedział na konferencji prasowej Carmelo Ezpeleta, szef firmy Dorna, która zarządza MotoGP.

ZOBACZ WIDEO Środowisko żużlowe pożegnało Krystiana Rempałę (źródło TVP)

Po wypadku Saloma wprowadzono zmiany w nitce toru. Od soboty zawodnicy rywalizują według konfiguracji znanej z Formuły 1. W feralnym dwunastym zakręcie wprowadzono szykanę, która zmusza motocyklistów do zmniejszenia prędkości. - Jeśli wydarzyło się coś dziwnego, czego na ten moment nie możemy wyjaśnić, to może się to zdarzyć ponownie. Nie mogliśmy kontynuować Grand Prix Katalonii na takim samym torze i Komisja Bezpieczeństwa podjęła decyzję o zmianie układu - stwierdził Ezpeleta.

W zakręcie numer dwanaście zabrakło żwiru, który byłby w stanie wyhamować upadającego zawodnika i jego motocykl. Pobocze w tym miejscu toru jest wyasfaltowane, przez co upadający Salom nie wytracił prędkości przed uderzeniem w dmuchaną bandę. - Przed tym wypadkiem nigdy nie mieliśmy żadnych uwag czy też żądań zawodników, aby zmienić zakręt numer dwanaście - powiedział Ezpeleta.

Z kolei Franco Uncini, Komisarz Bezpieczeństwa FIM, wyjaśnił, że nie można zastosować pułapek żwirowych w każdym zakręcie. - W niektórych miejscach asfalt poza torem jest konieczny, bo jeśli przestrzelisz lekko zakręt, to możesz dalej hamować. Jeśli nie upadniesz, a wjedziesz w żwir i w nim zaczniesz hamować to upadniesz na pewno. W przypadku Saloma największym problemem było, że spadł z motocykla. On nie uderzył w bandę powietrzną, ale uderzył z pełnym impetem w maszynę. Ona się fatalnie odbiła i trafiła go. To było fatalne zdarzenie - stwierdził Uncini.

Niewykluczone, że w kolejnych latach zawody MotoGP w Barcelonie odbywać się będą na nitce toru, którą wprowadzono po śmiertelnym wypadku Saloma. Dyskusja na ten temat ma się odbyć w trakcie kolejnego weekendu wyścigowego w holenderskim Assen.

- Rozmawialiśmy z członkami Komisji Bezpieczeństwa, do tego obecnych było przy tym dziesięciu zawodników. Powiedzieliśmy sobie, że skoro mamy możliwość zmiany układu toru, to musimy to zrobić. Na żadnym innym obiekcie takiej opcji, by nie było. Zawodnicy powiedzieli, że nie będą kontynuować jazdy w Grand Prix na takiej samej nitce toru, póki nie wiedzą co się wydarzyło. Zmieniliśmy układ niektórych zakrętów, powstały nowe pułapki żwirowe w niektórych miejscach, wykonaliśmy ogrom pracy na torze i zawodnicy to zaakceptowali - podsumował Ezpeleta.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×