Reinhold Roth zmarł z dala od mediów. Jego historia przypomina los Michaela Schumachera

Jego historia przypomina to, co przytrafiło się Michaelowi Schumacherowi. Fatalny wypadek, śpiączka i wiele lat życia bez głębszego kontaktu z najbliższymi. Żona stała się jego pielęgniarką i spędzała godziny przy łóżku. I tak przez 31 lat.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
moment wypadku Reinholda Rotha YouTube / Regio TV / Na zdjęciu: moment wypadku Reinholda Rotha
Kibice Formuły 1 doskonale znają historię Michaela Schumachera, który w grudniu 2013 roku miał wypadek na nartach i doznał skomplikowanego urazu mózgu. Od tego momentu były kierowca Ferrari nie był widziany publicznie, jego stan zdrowia pozostaje tematem tabu. Jednak nie jest tajemnicą, że "Schumi" nie jest w stanie samodzielnie egzystować.

Fani wyścigów motocyklowych znają podobną historię. Reinhold Roth 17 czerwca 1990 roku miał poważny wypadek podczas GP Jugosławii na torze w Rijece. W przypadku starszego z Niemców różnica polegała na tym, że incydent miał miejsce podczas zawodów. Schumacher nabawił się kontuzji poza torem wyścigowym.

"Dojedź bezpiecznie do mety"

- Dostrzegam tu podobieństwa - powiedziała wprost w telewizyjnym talk show Elfriede Roth, małżonka niemieckiego motocyklisty, gdy przyszło jej porównać własną historię z tą, którą przeżywa rodzina Michaela Schumachera.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał najpiękniejszej golfistki na świecie!

Reinhold Roth ścigał się na motocyklach od młodości. Codziennie wybierał się na treningi po terenach leśnych. Upodobał sobie trial, czyli dyscyplinę, która polega na zręcznym pokonywaniu przeszkód. Trialowcy skaczą po ogromnych głazach, belach drewna. - Ale brakowało mi prędkości - powiedział w jednym z wywiadów Niemiec, który ostatecznie porzucił teren na rzecz torów wyścigowych.

Znajomi nazywali go "Jointie", bo palił mnóstwo papierosów. Niektórzy twierdzą nawet, że czasem sięgał po marihuanę. Dalekie to od obecnych wzorców, które wymagają od sportowca idealnej diety i reżimu treningowego. Jednak końcówka lat 70. i początek 80. rządziły się swoimi prawami.

Roth w roku 1978 został motocyklowym mistrzem Niemiec, co otworzyło mu drogę do mistrzostw świata. Zadebiutował w nich w kolejnym sezonie, ale fabryczny motocykl otrzymał dopiero w roku 1987. W wieku 34 lat doczekał się pierwszej wygranej, był nawet liderem mistrzostw świata MotoGP.

- Dojedź bezpiecznie do mety - to było jego motto, które sprawiało, że nie gubił wielu punktów. Dało mu to tytuły wicemistrza świata w sezonach 1987 i 1989. Nie omijał go przy tym pech, bo w roku 1988 poważnie złamał nogę w momencie, gdy był liderem mistrzowskiego cyklu.

Kibice go kochali. Ze względu na styl jazdy i osobowość poza torem. Dlatego to, co wydarzyło się 17 czerwca 1990 roku, wstrząsnęło światem motocyklowych mistrzostw świata.

"Zorganizowałam sobie życie"

W Rijece rozgrywano GP Jugosławii. Roth znajdował się w czołowej grupie wyścigu, który odbywał się w trudnych warunkach atmosferycznych. Widoczność była mocno ograniczona z powodu ulewnego deszczu. Liderzy zbliżali się do dublowanego Darrena Milnera.

Helmut Bradl i Martin Wimmer wyprzedzili Australijczyka bez problemu, ale Reinhold Roth nie zauważył go na czas. Uderzył w rywala z maksymalną prędkością.

To były czasy, gdy pomoc medyczna podczas wyścigów pozostawiała sporo do życzenia. Lekarze pojawili się przy Niemcu po prawie 6 minutach od wypadku. Rozpoczęli akcję reanimacyjną, przywrócili funkcje życiowe, ale mózg był niedotleniony przez 10 minut. Lekarze dali ówczesnemu 37-latkowi 10 proc. szans na przeżycie.

Roth przeżył, ale zapłacił wysoką cenę. Przez sześć tygodni znajdował się w śpiączce, stwierdzono u niego poważne obrażenia mózgu. Nawet po wybudzeniu kontakt z nim był minimalny. - Małżonka Schumachera przeżywa to samo, przez co ja przeszłam wiele lat temu - powiedziała w niemieckiej telewizji Elfriede Roth.

Tak jak Corinna Schumacher od kilku lat dba o rodzinę i zdrowie Michaela, tak Elfriede Roth musiała nagle wcielić się w rolę pielęgniarki. Opiekowała się małżonkiem aż do momentu jego śmierci w ubiegły weekend. - Dość dobrze zorganizowałam sobie życie, choć pierwsze trzy lata po wypadku były ciężkie - powiedziała Niemka, cytowana przez "FAZ".

Gdy niemiecki motocyklista został przykuty do łóżka, jego syn Matthias miał ledwie 6 lat. Później, wraz z osiągnięciem dorosłości, był w stanie pomóc matce w opiece nad Reinholdem. Od Schumacherów różniło ich to, że Roth nigdy nie wniósł się na szczyt MotoGP, że nie zdobył sławy i rozpoznawalności na całym świecie. Dlatego też media i opinia publiczna nie były tak żądne jakichkolwiek informacji na temat stanu ich idola.

O ile Corinna Schumacher nie chce mówić o stanie Michaela, o tyle Elfriede Roth obrała inną taktykę. Dzięki kolejnym wywiadom dowiedzieliśmy się m.in., że po siedmiu latach Reinhold wypowiedział pierwsze słowo, że czasem był zabierany na spacery na wózku inwalidzkim. - Pierwsze lata po wypadku to była nieustanna praca przy nim - wyjawiła małżonka.

Nie kłóciła się z losem

Elfriede Roth nigdy nie narzekała na los i fakt, że większość życia musi spędzić wokół łóżka chorego męża. - Spędziliśmy razem 16 wspaniałych lat. Do momentu wypadku zaoferował mi tak wiele, że niektórzy muszą dożyć osiemdziesiątki, aby tyle przeżyć - powiedziała w telewizyjnym talk-show parę lat temu.

Jeszcze przed wypadkiem kupili niewielką działkę w Amtzell na południu Niemiec. Tam Elfriede wybudowała dom, który stał się małym ośrodkiem rehabilitacyjnym. Znalazło się w nim miejsce dla żółto-białego kombinezonu Reinholda i jego pucharów, ale były też specjalne sale do fizjoterapii i terapii zajęciowej. - Chciałam, aby Reinhold codziennie otrzymywał niezbędną pomoc - wyjaśniła jego małżonka.

W ostatnich tygodniach dwukrotny wicemistrz świata miał problemy z płucami. Zmarł w szpitalu w Wangen w wieku 68 lat. - Odszedł spokojnie we śnie - przekazała Elfriede Roth magazynowi "Speedweek".

Ona, po 31 latach w roli pielęgniarki, też może odejść - od łóżka pozostawionego przez męża. - Miałam kiedyś taki sen. Reinhold stoi przed Bogiem, ja i Matthias jesteśmy daleko w tyle, takie małe kropki. Bóg postanawia odesłać Reinholda z powrotem do nas. Szedł z wielkim wysiłkiem w naszym kierunku, małymi krokami. Takie było nasze życie. Pełne małych, żmudnych kroków - powiedziała wdowa po Reinholdzie Rocie.

Czytaj także:
Lewis Hamilton nie chce być zapamiętany tylko jako kierowca F1
To może być ogromny sukces! Polak o krok od mistrzostwa świata

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×