Polacy tuż za podium światowego finału pucharu Lamborghini w Walencji

Teodor Myszkowski i Andrzej Lewandowski ukończyli oba wyścigi światowego finału Lamborghini Blancpain Super Trofeo tuż za podium, w sobotę finiszując na torze w Walencji na czwartym, a w niedzielę na piątym miejscu.

Maciej Rowiński
Maciej Rowiński
Materiały prasowe

Polski duet, który w piątek wywalczył tytuł drugich wicemistrzów europejskiej edycji pucharu Lamborghini, finał światowy zakończył na czwartej pozycji w klasyfikacji generalnej. W lutym i marcu Teodor Myszkowski i Andrzej Lewandowski wystartują w bliskowschodniej edycji Super Trofeo.

Polacy imponowali już w piątek, trzecim podium w tym sezonie przypieczętowując tytuł drugich wicemistrzów europejskiej edycji i licząc na walkę o kolejne trofea w światowym finale, w którym zmierzyły się najszybsze załogi Lamborghini z Europy, Azji i Ameryki. W stawce 26 ekip Myszkowski sięgnął po czwarte pole startowe do pierwszych, sobotnich zmagań, podczas których utrzymywał następnie tempo czołówki i uzyskał najlepszy czas okrążenia całego wyścigu. Po obowiązkowym pit-stopie Lewandowski dowiózł pozycję do mety, mimo mocnego zużycia opon finiszując tuż za podium.

Po starcie ze środka stawki do niedzielnego, deszczowego wyścigu, płocczanin był jednym z najszybszych kierowców na torze i przebijał się w kierunku liderów, ale po zmianie Myszkowski stracił kilkanaście sekund po uderzeniu przez rywala w drugim zakręcie. Choć Lamborghini z numerem 5 niemal wypadło poza pierwszą dziesiątkę, poznaniak był w stanie ponownie przebić się do czołowej piątki, co zapewniło Polakom także czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej światowego finału klasy AM.

- Cieszę się, że w obu wyścigach byliśmy w czołówce, pokonując także wszystkich rywali z Azji i Ameryki - podsumował Teodor Myszkowski. - Mieliśmy bardzo dobre tempo, a w sobotę już na pierwszych kółkach ustanowiłem najlepszy czas wyścigu. Dobraliśmy jednak ciśnienia spodziewając się nieco wyższej temperatury asfaltu i nieco za bardzo zużyliśmy tylne opony. Na finiszu nie byliśmy więc w stanie walczyć o podium. W niedzielę mieliśmy z kolei sporego pecha. W pewnym momencie, w drugim zakręcie, w nasze auto mocno uderzył jeden z rywali. Samochód obrócił się i zgasł, przez co straciliśmy przynajmniej kilkanaście sekund. Byłem przekonany, że doszło do sporych uszkodzeń, dlatego pierwsze okrążeniach jechałem bardzo ostrożnie, ale na finiszu byłem w stanie przebić się na piąte miejsce. Szkoda tej przygody, bo tuż przed nią jechaliśmy zaraz za autem, które ostatecznie było drugie, więc mieliśmy sporą szansę na podium. To był jednak bardzo udany weekend i sezon. Nie możemy już doczekać się powrotu za kierowcę w roku 2017 - dodał.

Po udanym powrocie na tory w sezonie 2016 polski duet już postanowił, że w przyszłym roku ponownie wystartuje w Lamborghini Blancpain Super Trofeo. Tym razem z zamiarem walki o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej klasy AM. Myszkowski i Lewandowski wystartują także we wszystkich sześciu wyścigach bliskowschodniej edycji pucharu Lamborghini, które w lutym i marcu odbędą się na torach Yas Marina w Abu Zabi i Dubai Autodrome w Dubaju.

ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat
Kto powinien zastąpić Rosberga w Mercedesie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×