Dramatyczna sytuacja Polaka. Wysłano po niego okręt wojenny

Samotnie dookoła świata - Arkadiusz Pawełek miał ambitny plan, ale niestety musiał przerwać swoją wyprawę. Wszystko przez fatalne warunki na oceanie. Potrzebna była akcja ratunkowa podjęta przez okręt wojenny, który wypłynął z Lizbony.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
Arkadiusz Pawełek wyruszający w ekspedycję Facebook / Balticus RTW Expedition / Arkadiusz Pawełek wyruszający w ekspedycję
"Warunki na oceanie ostatniej nocy były wyjątkowo ciężkie" - taki komunikat pojawił się na profilu Balticus RTW Expedition w mediach społecznościowych. Tam przekazywano na bieżąco informacje dotyczące ekspedycji.

Pogoda okazała się bezwzględna. Nie oszczędziła ani jachtu, ani samego żeglarza. Wyprawa, która rozpoczęła się 28 września musiała zostać przerwana.

"W związku z uszkodzeniem jachtu i sprzętu oraz obrażeniami fizycznymi ciała, Arkadiusz Pawełek jest w trakcie ewakuacji" - dodano.

Z innego profilu śledzącego poczynania Pawełka można dowiedzieć się większej ilości szczegółów, związanych z tym, co przytrafiło się Polakowi.

"Samoster przestał działać. Arek zaczął sterować siedząc w kokpicie. Kolejna fala uderzyła od rufy. Przechyliła jacht, wyrzuciła Arka z kokpitu. Wypadając uderzył mocno klatką piersiową" - czytamy na "SetkaprzezAtlantyk Setka".

Pawełkowi nie pomagały środki przeciwbólowe, więc zmuszony był wezwać pomoc. Tutaj ponownie mocno o sobie dały znać warunki atmosferyczne. Wezwane statki nie były w stanie podjąć żeglarza, podobnie śmigłowiec. Kluczowe okazało się wysłanie z Lizbony okrętu wojennego.

Nieco ponad godzinę temu na profilu Balticus RTW Expedition pojawiły się w końcu pozytywne informacje.

"Najcudowniejsza wiadomość, jaką mogliśmy otrzymać po długich godzinach akcji! Wiadomo już, że będzie hospitalizowany, jeszcze około 7 godzin będzie płynął okrętem Marynarki Wojennej" - napisano.

Opublikowano również treść informacji z polskiej ambasady w Lizbonie.

"Z informacji otrzymanych od portugalskich służb wynika, że ewakuacja zakończyła się sukcesem. Poszkodowany jest w drodze na ląd, aktualnie ok. 100 mil od Figueira da Foz" - czytamy.

Tegoroczna próba była drugą, jaką podjął Pawełek. Pierwsza - w ubiegłym roku - zakończyła się bardzo szybko, bo już po kilku dniach. Przyczyną była awaria pięciometrowego jachtu "Elbląg", której nie był w stanie naprawić.

Żeglarz chciał pobić rekord innego Polaka, Szymona Kuczyńskiego. Ten w latach 2014-2016 opłynął świat jachtem, który miał 6,36 m. długości.

Zobacz także:
Skandaliczne zachowanie gwiazdora. I jeszcze gorsze tłumaczenie
Luksus to mało powiedziane. Takie auto wypożyczyła Sabalenka

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wyskoczyła w samym kostiumie. "Odwołujemy jesień"
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×