Alpejski PŚ: Wymarzona inauguracja Niemek, gospodynie rozczarowały

Maciej Mikołajczyk 23 Października 2010, 14:02

Inauguracja kolejnej edycji alpejskiego Pucharu Świata w wykonaniu pań przeszła już do historii. Pierwszy przystanek cyklu tradycyjnie miał miejsce na słynnej trasie lodowca Rettenbach, położonej nad miejscowością Soelden. Organizatorzy, sportowcy, jak i widzowie mogli być w pełni zadowoleni z warunków atmosferycznych, gdyż zawody były rozgrywane przy minimalnie ujemnej temperaturze (od -2 do 0 stopni Celsjusza) i tylko częściowym zachmurzeniu.

Przed rozpoczęciem rywalizacji większość nie byłaby w stanie wymienić głównej faworytki do triumfu, gdyż o końcową wygraną mogło pokusić się szerokie grono zawodniczek. Zdaniem bukmacherów największe szanse na wymarzony początek poolimpijskiego sezonu miała reprezentantka gospodarzy - Kathrin Zettel. I rzeczywiście okazała się najlepsza, ale wśród przedstawicielek gospodarzy, które bez wątpienia rozczarowały licznie zgromadzoną publiczność. Zettel uplasowała się bowiem dopiero na siódmej pozycji, a do zwyciężczyni straciła w sumie niespełna jedną i trzy dziesiąte sekundy.

Właścicielką nart, które najszybciej pokonały slalom gigant okazała się zaledwie 21-letnia Viktoria Rebensburg, a więc aktualna mistrzyni olimpijska z Whistler w tej specjalności. Reprezentantka klubu SC Kreuth swój pierwszy start w zmaganiach najwyżej rangi odnotowała już w grudniu 2006 roku w Reiteralm, a na "pudło" przyszło jej czekać do stycznia 2010, a więc tuż przed igrzyskami w Kanadzie. Rebensburg w znakomitym tempie przejechała już pierwszy przejazd i na półmetku wspólnie z bardziej utytułowaną koleżanką Marią Riesch zajmowała drugie miejsce. W finale osiągnęła szósty czas, ale w żadnym stopniu nie przeszkodziło jej to w zostaniu liderką klasyfikacji łącznej PŚ. Tuż za nią z niewielką stratą 0,42s uplasowała się najlepszą na półmetku Kathrin Hoelzl, zaś na najniższym stopniu podium stanęła Włoszka Manuela Moelgg (+0,86s). W dalszym ciągu w wysokiej dyspozycji znajdują się Finka Tanja Poutiainen, która straciła 0,93s oraz wspomniana Riesch. Skład czołowej szóstki uzupełniła za to Słowenka Tina Maze. Na ogromne słowa pochwały zasługują młode i niezwykle obiecujące Francuzki. Niespodziewanie na ósmej pozycji sklasyfikowana została Tessa Worley, a dziewiąta lokata przypadła w udziale Anemone Marmottan. Obie pozostawiły w pokonanym polu między innymi dziesiątą Elisabeth Goergl, ostatecznie dwunastą po sporym awansie Julię Mancuso, szesnastą szwedzką gwiazdę Anję Paerson, czy zdobywczynię Kryształowej Kuli za minioną zimę Amerykankę Lindsey Vonn (18 miejsce).

Warto zaznaczyć, że dwudziesty piąty czas miała powracająca po długiej przerwie spowodowanej kontuzją 19-letnia Szwajcarka Lara Gut. O sporym pechu może mówić natomiast szósta po pierwszym przejeździe Włoszka Denise Karbon. Zaledwie trzydziesty drugi rezultat uzyskała Nicole Hosp, a los Karbon podzieliły jeszcze Andrea Fischbacher, Taina Barioz, a także nasza Katarzyna Karasińska. Dla porządku trzeba wspomnieć o czterdziestej dziewiątej Agnieszce Gąsienicy-Daniel.

Przypomnijmy, że przed rokiem w Soelden wygrała Poutiainen, a poważny upadek zaliczyła Hosp, która wówczas zerwała więzadło krzyżowe w kolanie i od razu została przewieziona na badania do Innsbrucka. Następny przystanek alpejskiego PŚ zaplanowano na trzynastego listopada w fińskim Levi, gdzie panie zmierzą się w slalomie.