Tina Maze mistrzynią świata w slalomie gigancie

Tina Maze została w Garmisch-Partenkirchen mistrzynią świata w slalomie gigancie. Słoweńska alpejka była na prowadzeniu już po pierwszym przejeździe. Nie mniejszą bohaterką czwartkowej konkurencji była Tessa Worley, która awansowała na trzecie miejsce z dziewiętnastego.

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński

Gdy Tessie Worley nie udał się pierwszy przejazd mało kto przypuszczał, że reprezentantka Francji zdoła jeszcze powalczyć o wysokie miejsce. Awans z dziewiętnastego miejsca choćby do czołowej dziesiątki wydawał się być trudnym zadaniem nawet dla zawodniczki tej klasy. W drugim przejeździe Worley jechała stosunkowo wcześnie, jako jedenasta z kolei, i bez najmniejszych problemów objęła prowadzenie ze sporą przewagą nad niżej notowanymi rywalkami. W kolejnych minutach na stoku pojawiały się następne alpejki, jednak cały czas żadna z nich nie była w stanie choćby zbliżyć się do liderującej Francuzki. Szczególnie w dolnym odcinku trasy porobiło się bowiem pełno dziur, których nie było w momencie, gdy jechała Worley. Liderka zdołała więc pokonać slalom gigant praktycznie bezbłędnie, natomiast kolejne zawodniczki na coraz gorszej trasie miały coraz większe problemy. Przewaga nawet pół sekundy na ostatnim punkcie pomiaru czasu przed metą nie była wystarczająca - na finiszu okazywało się, że na dolnym odcinku trasy poszczególne alpejki traciły do Francuzki po siedem, osiem dziesiątych sekundy. Worley przesuwała się więc w klasyfikacji coraz wyżej, najpierw do czołowej piętnastki, później dziesiątki, wreszcie piątki. Gdy zajmująca czwarte miejsce po pierwszym przejeździe Maria Riesch wypadła z trasy Francuzka była już o krok od medalu. I rzeczywiście, chwilę później mimo już bardzo dużej zaliczki z pierwszego przejazdu nie zdołała jej pokonać Elisabeth Goergl.

Na tym marsz Worley w górę tabeli został zakończony – sięgnęła ostatecznie po brązowy medal, zupełnie niespodziewany w sytuacji, gdy po pierwszym przejeździe była ledwie dziewiętnasta. Po Goergl na stoku pojawiła się jednak Federica Brignone i dokonała tego, co nie udało się wcześniej wielu bardziej znanym zawodniczkom, czyli wyszła na prowadzenie. 20-letnia Włoszka, która dołączyła do czołówki w tym sezonie i dwukrotnie stała już na podium zawodów o Puchar Świata, była o krok od złota, jednak na szczycie stoku była jeszcze jedna narciarka. Tina Maze, bo o niej mowa, nie dała sobie wydrzeć prowadzenia objętego już po pierwszym przejeździe i choć niespodzianka była blisko, Słowenka zwyciężyła z przewagą zaledwie dziewięciu setnych sekundy nad Brignone. To pierwsze złoto w karierze Maze - rok temu na igrzyskach w Vancouver zdobyła dwa srebrne medale, w tym jeden właśnie w slalomie gigancie. Dwa lata temu na poprzednich mistrzostwach świata w Val d'Isere Słowenka także miała dwa srebrne krążki, jeden znów w swojej koronnej konkurencji. W czwartek 27-latka sięgnęła w końcu po upragnione złoto.

W drugim przejeździe wystąpiła jedna Polka - Katarzyna Karasińska. Do Maze straciła jednak dużo, łącznie blisko dwanaście sekund, i zajęła czterdzieste ósme miejsce. Aleksandra Kluś nie zdołała zakwalifikować się do drugiego przejazdu, w którym wystartowało sześćdziesiąt najlepszych zawodniczek, natomiast Agnieszka Gąsienica-Daniel i Karolina Chrapek pierwszego przejazdu nie ukończyły.

Wyniki slalomu giganta pań:

M Zawodniczka Kraj Czas
1 Tina Maze Słowenia 2:20,54
2 Federica Brignone Włochy +0,09
3 Tessa Worley Francja +0,48
4 Denise Karbon Włochy +0,74
5 Viktoria Rebensburg Niemcy +0,88
6 Manuela Moelgg Włochy +0,89
7 Jessica Lindell-Vikarby Szwecja +1,01
8 Marlies Schild Austrria +1,20
9 Anja Paerson Szwecja +1,21
10 Elisabeth Goergl Austria +1,25
48 Katarzyna Karasińska Polska +11,84
DNQ1 Aleksandra Kluś Polska
DNF1 Karolina Chrapek Polska
DNF1 Agnieszka Gąsienica-Daniel Polska

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×