Z cyklu mistrzowie dwóch desek: Janne Ahonen

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Wraz z początkiem grudnia rusza na naszym portalu kolejny nowy cykl. Mowa o "mistrzach na deskach", w którym w sporym skrócie przybliżymy wam sylwetki różnych narciarskich gwiazd. Nie tylko tych, które już dawno zakończyły swoje bogate w sukcesy kariery, ale też przyjrzymy się uważnie tym, których nadal mamy okazję podziwiać na trasach lub skoczniach całego świata. Serię wybitnych sportowców otwieramy nie byle kim, bo dobrze znanym rywalem Adama Małysza - Janne Ahonenem. Zapraszamy do lektury!

W tym artykule dowiesz się o:

I. JANNE AHONEN

Bohater naszego artykułu przyszedł na świat jedenastego maja 1977 roku. Wówczas na skoczniach karty rozdawali przede wszystkim Niemcy i Austriacy, którym plany co jakiś czas był w stanie pokrzyżować jedynie Szwajcar Walter Steiner. W pierwszym szeregu wyraźnie brakowało zatem będących naprawdę w poważnym kryzysie Finów. Kto by pomyślał wtedy, że właśnie tej wiosny w pobliżu słynnej "Salpausselki" w Lahti narodzi się legendarny narciarz, który w swojej dyscyplinie zdobędzie niemal wszystko. Na samym początku nic nie wskazywało nawet, że dziecko postanowi związać swoje życie ze sportem. W jego rodzinie na próżno było szukać bowiem jakichkolwiek rodzinnych tradycji. Matka Ahonena - Maarit zajmowała się sprzętem dla wędkarzy, zaś jego ojciec Keijo był z zawodu krawcem. Mimo wszystko babcia chłopca bardzo szybko odkryła pasję wnuczka, widząc jego loty z...domowej kanapy.

Rodzice zauważając zainteresowanie swojej pociechy skokami zapisali zaledwie 5-letniego Janne do lokalnego klubu Lahden Hiihtoseura. Treningi w tej drużynie rozpoczął więc niezwykle prędko. Już na samym początku okazało się, że Fin został wręcz stworzony do fruwania niczym ptak nad ziemią. Był ambitny, systematyczny i starał się nie opuszczać zajęć. W końcu wybrany został przez tamtejszą federację, szukająca wśród wielu juniorów talentu na miarę skoczka absolutnie światowej klasy. Jak łatwo można zauważyć - działania te bardzo się opłaciły i przyniosły zamierzony efekt. Debiut na arenie międzynarodowej odnotował jeszcze przed końcem 1992 roku. Dokładnie trzynastego grudnia Ahonen wziął udział w zawodach w Ruhpolding.

Jak wiadomo – nie od razu Rzym zbudowany, toteż nastolatek w stawce sześćdziesięciu pięciu uczestników zdołał wyprzedzić tylko dziewięciu rywali, w tym niespodziewanie kolegę z zespołu - Toniego Nieminena, mistrza olimpijskiego z Albertville. Znacznie lepiej poszło Janne w debiutanckim dla niego Turnieju Czterech Skoczni. Już wtedy impreza ta najwidoczniej przypadła "Masce" do gustu, bo jako 15-latek zajął w niej trzydzieste dziewiąte miejsce. Nie zabrakło go też na najważniejszych seniorskich konkursach w Falun, gdzie razem ze wspomnianym Nieminenem, Risto Jussilainenem i Vesą Hakalą bronił biało-niebieskich barw swojego kraju. Pierwszy większy sukces zanotował w tym samym roku. Podczas mistrzostw globu juniorów, rozgrywanych w Harrachowie był zdecydowanie poza konkurencją, wywalczając tam dwa złote medale.

Podobnej sztuki dokonał też w następnym sezonie, gdy podwójny sukces mógł świętować w niemieckim Breitenwangu. W sezonie, gdy przebojem wdarł się do ścisłej czołówki pucharowego cyklu, zamykając najlepszą "10" końcowej klasyfikacji. Dość powiedzieć, że niesamowity Fin tylko dwukrotnie plasował się poza "15" w łącznej punktacji Pucharu Świata. Zdarzyło się tak tylko w jego pierwszym i ostatnim sezonie (!). We wszystkich szesnastu pozostałych odgrywał zatem znaczącą rolę, prezentując wysoką i solidną dyspozycję. Mieszkaniec Lahti aż osiem edycji "Cyrku" Waltera Hofera zakończył w pierwszej "trójce" (2-2-4) (!).

Ahonen to niewątpliwie największy król wszelakich statystyk, które doskonale obrazują jego liczne osiągnięcia, niezwykłą siłę, a także zadziwiającą stabilność znakomitej formy. To fenomen sportu, absolutny mistrz nad mistrzami, a już na pewno rekordzista nad rekordzistami.

Wybitny Fin jak większość sław miał swoich zwolenników, jak i przeciwników. Jego poważny wyraz twarzy często ukrywał radość z odniesionych zwycięstw, stąd ten oryginalny przydomek "Maska". Ahonen był bardzo ambitnym skoczkiem, czego najlepszy dowodem jest kosmiczny lot, zakończony upadkiem podczas pamiętnego konkursu w Planicy. Gdy mistrz Kraju Tysiąca Jezior miał Kryształową Kulę w kieszeni (wygrał w tym sezonie aż dwanaście razy), to i tak za wszelką cenę chciał pobić rekord globu i zacięcie walczył o następny triumf. Przypomnijmy, że rok później zupełnie inaczej zachował się Jakub Janda, który będąc w podobnej sytuacji zrezygnował z udziału w finałowych zmaganiach.

Gwiazdor z Lahti choć ma w swoim dorobku niemal wszystko, to może mówić o sporym pechu. Ahonen karierę zakończył bez zdobytego indywidualnie medalu IO. Fiński fenomen trzykrotnie był bliski osiągnięcia tego celu. W Nagano, w Salt Lake City, a nawet po powrocie w Vancouver - wszędzie tam na normalnych obiektach zajmował czwartą pozycję. Janne z powodu, jak mówił braku motywacji i chęci odejścia na emeryturę w chwili bycia na szczycie sensacyjnie ogłosił w marcu 2008 rozbrat z nartami. Na specjalnie zorganizowanej przez bohatera TCS konferencji prasowej widać było prawdziwe łzy sportowca, który przyzwyczaił fanów do swojej kamiennej twarzy. Ostatecznie Janne w tym postanowieniu długo nie wytrwał. Dziesięć miesięcy od hucznego benefisu swojej bogatej kariery przyznał się do błędu, decydując się na powrót. Żartobliwi twierdzili, że fiński zawodnik nie mógł patrzeć na niesamowitą dominację młodych Austriaków. I wrócił. Wrócił w wielkim stylu, choć sceptycy twierdzą inaczej. Trzeba jednak zauważyć, że podczas "come backu" Janne niebywale wyśrubował swój rekord w ilości pucharowych podiów (108). Dodatkowo o drugie miejsce poszerzył godną pozazdroszczenia historię swoich startów w prestiżowym "Wielkim Szlemie".

Ostatecznie Ahonen definitywnie wspaniałą przygodę z "deskami" zakończył piątego marca 2011 roku, a swoją decyzję tłumaczył obowiązkami rodzinnymi i trudnościami z racji starszego już wieku z regularnymi treningami. I choć gołym okiem zauważyć można pewną prawidłowość - gdy Ahonen był na fali, Małysz był w drugim szeregu i odwrotnie, to obu panów niewątpliwie łączy zamiłowanie do motoryzacji. Nasz "orzeł" bierze udział w rajdach samochodowych, zaś pasją Fina są wyścigi Drag Racing.

Janne Ahonen w skrócie:

- mówił: "Skoczkowie są po to, żeby skakać, a nie uśmiechać się"

- 108 razy stawał na podium zawodów Pucharu Świata

- 36 razy wygrał zawody Pucharu Świata

- w sezonie 2004/2005 odniósł dwanaście zwycięstw

- jako pierwszy skoczek wygrał sześć konkursów z rzędu

- trzykrotnie na igrzyskach olimpijskich był indywidualnie czwarty

- aż pięciokrotnie triumfował w TCS, w sumie na "pudle" tej imprezy stawał dziesięć razy (!)

- dwukrotnie zdobył Kryształową Kulę, w sumie na końcowym „pudle” PŚ był osiem razy (!)

- w latach 1993-1994 zdobył cztery złote medale MŚJ

- w 2000 roku wygrał letnią Grand Prix

- w wieku 16 lat wygrał pierwsze zawody PŚ (jako 16-latek zakończył cały sezon na dziesiątym miejscu)

- w czeskim Harrachowie i szwajcarskim Engelbergu wygrał po pięć konkursów PŚ

- tylko w pierwszym i ostatnim sezonie nie był w końcowej "15" PŚ

- zdobył dziesięć medali MŚ, w tym pięć złotych

- zdobył 7 medali MŚ w lotach, w tym pięć srebrnych

- od 2005 roku jest oficjalnym rekordzistą świata w długości skoku narciarskiego (152 metry w Willingen)

- w 2011 roku przyznano mu Medal Holmenkollen

- i na "deser" coś kosmicznego: Ahonen wystartował w 370 konkursach, z czego w aż 335 zdobywał punkty (!)

Ponadto:

- uczestnik wyścigów Drag Racing

- człowiek uzdolniony artystycznie

- projektant własnego domu

Źródło artykułu: