Rosja walczy o dobre imię. Reformuje agencję antydopingową

Zdjęcie okładkowe artykułu:  / Na zdjęciu koła olimpijskie
/ Na zdjęciu koła olimpijskie
zdjęcie autora artykułu

Rosjanie chcą wystawić kadrę narodową na igrzyska olimpijskie w Pjongczang. W tym celu podejmują się kroków, które mają wybielić ich w oczach sportowego świata. Ostatnim pomysłem jest reforma RUSADA.

W tym artykule dowiesz się o:

Słynny raport WADA ujawnił, że w Rosji z dopingu w sporcie uczyniono zorganizowany proceder, w laboratoriach w Moskwie i Soczi fałszowano wyniki badań zamieszanych w doping reprezentantów "Sbornej", a w podmianie testów mieli brać udział pracownicy FSB.

W efekcie wielu zawodników z Rosji nie mogło wziąć udziału w igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Nie zapadła jeszcze decyzja, czy zawodnicy z tego kraju będą mogli pojechać na imprezę do Pjongczang. Mówi się, że sportowcy mogą zostać dopuszczeni do rywalizacji, ale Rosja najpierw będzie musiała w ramach zadośćuczynienia zapłacić 100 mln euro. Podnoszą się głosy, że to niewystarczająca kara, ale ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły.

Rosja robi co może, by choć w części oczyścić swoje imię. Tamtejsza agencja antydopingowa (RUSADA) przeprowadziła reformę, która miała na celu udowodnienie, że jest w stanie walczyć o czystość w sporcie.

Zespół nowej RUSADA zamierza się zdystansować od dotychczasowej organizacji, która zamiast walczyć z dopingiem, ukrywała przypadki oszustw, bądź też mogła w nich uczestniczyć. W wyniku wcześniejszych działań wiele medali zawodników "Sbornej" na igrzyskach w Soczi zostało zdobytych w wyniku stosowania niedozwolonych środków.

ZOBACZ WIDEO #dziedobryLatoWP. Lićwinko i Baumgart o MŚ w Londynie: Wzajemnie się wspierałyśmy

Światowa Organizacja Antydopingowa (WADA) po wykryciu oszustwa zdecydowała, że wszystkie próbki rosyjskich zawodników musiały być badane w zagranicznych placówkach. Obecnie RUSADA może ponownie zbierać próbki od zawodników, choć nie ma jeszcze takich uprawnień jak przed wybuchem afery.

- RUSADA jest teraz zupełnie nową organizacją - zapewnia pełniąca obowiązki prezes Tatiana Czirkina. - Przeszła bardzo poważne zmiany osobowe. Wykonano bardzo dużo pracy.

Formalnie Rosjanie nie zostali jeszcze przywróceni przez WADA. Warunkiem jest wzięcie części odpowiedzialności za minione błędy przez rosyjskie władze. RUSADA utworzyła jednostkę dochodzeniową, która ma pomóc w wykrywaniu przypadków stosowania niedozwolonych substancji. Wcześniej osoby przeprowadzające testy i mówiące o nieprawidłowościach były porównywane przez Władimira Putina do sowieckich donosicieli z czasów panowania Stalina.

Zatrudniono 40 nowych kontrolerów, którzy zostali poddani rygorystycznym szkoleniom. Dzięki nim mają się lepiej komunikować z badanymi, a przede wszystkim zachować pewność siebie, niezależnie od tego, z jak wielkimi gwiazdami przyjdzie im się "zmierzyć".

Mimo entuzjazmu nowych władz RUSADA, wiele szczegółów funkcjonowania tej organizacji pozostaje niejasnych. Miejscowe Ministerstwo Sportu nadal nie wzięło na siebie części winy za aferę, ponadto nie potwierdzono ile próbek przebadano w tym roku. Nie wiadomo również, kiedy zostaną wybrane stałe władze.

Nawet po otrzymaniu zielonego światła od WADA Rosja będzie musiała powalczyć na innych frontach. Moskiewskie laboratorium, niezależne od RUSADA, jest dalekie od ponownego przywrócenia po tym, jak jego były dyrektor przez lata brał udział w chronieniu dopingowych wpadek rosyjskich gwiazd. Oznacza to, że RUSADA nadal będzie musiała wysyłać próbki do dalszych testów zagranicę.

Międzynarodowy Komitet Olimpijski powołał dwie komisje, które badają sprawę dopingu w rosyjskim sporcie. Nadal nie wiadomo, czy reprezentanci tego kraju wezmą udział w igrzyskach olimpijskich w Pjongczang. Rosja robi wiele, by odzyskać dobre imię w świecie w sportu. Wcześniej jednak zrobiła jeszcze więcej, by zapracować na obecne problemy. Wszystko wskazuje na to, że wiele czasu upłynie, nim błędy przeszłości zostaną zapomniane.

Źródło artykułu: