Wyjątkowa nagroda od byłego trenera kadry znów najcenniejsza. Osiągnęła dużą kwotę

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Marek Cieślak
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Marek Cieślak
zdjęcie autora artykułu

Marek Cieślak w trakcie kariery zawodniczej i trenerskiej wywalczył tak wiele najcenniejszych nagród w światowym żużlu, że teraz może to wykorzystać do pomocy potrzebującym. Jego gadżet znów osiągnął rekordową kwotę na licytacji charytatywnej.

Były trener reprezentacji Polski po raz kolejny był największą gwiazdą na corocznym Balu Charytatywnym "Gwiazdy dla Hospicjum". Impreza ma dla szkoleniowca wyjątkowe znaczenie, bo przez lata w częstochowskim hospicjum przebywała jego mama. On sam do dziś ma dobre relacje z władzami stowarzyszenia i stara się regularnie wspomóc jego działalność właśnie poprzez przeznaczanie wyjątkowych gadżetów.

Tym razem przedmiotem licytacji był Złoty Kask wywalczony przez niego w 1976 roku. Kiedyś była to najbardziej prestiżowa impreza indywidualna w polskim żużlu. Aby ostatecznie sięgnąć po nagrodę Cieślak w 1976 roku musiał pokonać choćby Edwarda Jancarza, Jerzego Rembasa, Jerzego Szczakiela, czy Pawła Waloszka. Jeszcze do niedawna kask był ustawiony w jego domu w honorowym miejscu. W weekend zmienił jednak właściciela.

- Jestem bardzo szczęśliwy, bo mój gadżet znów osiągnął rekordową cenę na licytacji i ostatecznie został kupiony za 20 tysięcy złotych. Walka o niego była zażarta, a mi było miło, że udało się zebrać aż tak dużą kwotę. O to w tym wszystkim chodzi - przyznaje Marek Cieślak.

Marek Cieślak z przedstawicielem Stowarzyszenia Opieki Hospicyjnej Ziemi Częstochowskiej podczas przekazywania podarunku, czyli Złotego Kasku wywalczonego w 1976 roku
Marek Cieślak z przedstawicielem Stowarzyszenia Opieki Hospicyjnej Ziemi Częstochowskiej podczas przekazywania podarunku, czyli Złotego Kasku wywalczonego w 1976 roku

Nie był to zresztą pierwszy raz, gdy to właśnie podarunek od niego staje się głównym punktem programu na balu. Kilka lat temu licytowano choćby brązowy medal i puchar wywalczony przez polską reprezentację w zeszłorocznym finale Speedway of Nations, które zmieniły właściciela za 31 tysięcy złotych. Był także złoty medal DPŚ za 20 tysięcy złotych, czy złoty medal DMP wywalczony z Włókniarzem w 1996 roku - za 10 tysięcy złotych.

- Postanowiłem sobie, że co roku będę oddawał jakąś swoją cenną pamiątkę. W sumie na przestrzeni lat przekazane przeze mnie przedmioty osiągnęły w sumie wartość grubo powyżej 100 tysięcy złotych. Cieszę się, że choćby w taki sposób mogłem się przysłużyć stowarzyszeniu, które od lat pomaga ludziom w trudnej sytuacji zdrowotnej - mówi Cieślak.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Rewelacyjne informacje od Patricka Hansena. Zdradził, kiedy wsiądzie na motocykl

Czytaj więcej: Rekordowe wydarzenie. Tłum kobiet na stadionie Jasna deklaracja! Chodzi o przyszłość Kolejarza Rawicz

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (1)
avatar
Nick Login
13.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szacunek panie Cieślak. I za licytację i za pojechanie po Wardzie jak po burej s uce. Brawo!