Żużel. Grand Prix w Vojens było kilkanaście, a miejsc na podium kilka. Polacy rzadko podbijali ten obiekt

Zdjęcie okładkowe artykułu:  / Na zdjęciu: Tomasz Gollob
/ Na zdjęciu: Tomasz Gollob
zdjęcie autora artykułu

W sobotę już po raz szesnasty w historii turniej Grand Prix odbędzie się w Vojens. Pierwszy raz cykl zawitał tam w 1995 roku. Dość rzadko jednak okazywał się on szczęśliwy dla reprezentantów Polski.

Tomasz Gollob - 2. miejsce w 2002 roku

Dopiero za siódmym razem udało się najlepszemu polskiemu żużlowcowi zameldować na podium na Vojens Speedway Center. Poprzednie lata nie były dla niego udane, tam też w 1999 roku nie zdołał obronić pozycji lidera niedługo po pamiętnym wypadku w Złotym Kasku we Wrocławiu, musząc się ostatecznie zadowolić srebrnym medalem. Przełom nastąpił w ostatniej na kilka lat rundzie dwie dekady temu. Wieczór należał do Tony'ego Rickardssona, który zwyciężając, zapewnił sobie piąty mistrzowski tytuł w karierze. Gollob uległ w wielkim finale tylko Szwedowi, ale za to wyprzedził Billy'ego Hamilla i Jasona Crumpa.

CZYTAJ WIĘCEJ: Mikkel Michelsen ma zakaz chodzenia

[nextpage]

Rune Holta - 2. miejsce w 2009 roku

Od 2003 roku turniej o Grand Prix Danii odbywał się na Parken w Kopenhadze. Vojens powróciło do kalendarza po siedmiu latach przerwy, jako runda o Wielką Nagrodę Nordycką. Jeżdżący pod polską flagą od sezonu 2007 Norweg nie miał łatwo, by dojechać do podium, bo do półfinału awansował z siódmego miejsca po fazie zasadniczej. Później jednak dwukrotnie dojechał do mety na drugiej pozycji i mógł oblać się szampanem. Wygrał Andreas Jonsson, trzeci był Kenneth Bjerre. Wykluczony w finale został Emil Sajfutdinow.

CZYTAJ WIĘCEJ: Miśkowiak miał prawo czuć niedosyt. "Nie wiem czemu sędzia to przerwał" [nextpage]

Tomasz Gollob - 1. miejsce w 2010 roku

Tylko Tony Rickardsson wygrał w Vojens z kompletem zwycięstw biegowych, ale dziewięć lat wcześniej zrobił to w innym systemie zawodów i w czterech startach. Gollob dokonał tego w znanej obecnie formule, gdzie, żeby wygrać turniej, trzeba pojechać siedmiokrotnie. Polski mistrz, triumfując w Danii z dorobkiem 24 punktów, zrobił potężny krok w kierunku upragnionego indywidualnego mistrzostwa świata. Po tym turnieju miał już 19 "oczek" zapasu nad Jarosławem Hampelem. Dwa tygodnie później w Terenzano dopiął swego i zapewnił sobie złoto.

CZYTAJ WIĘCEJ: Grzegorz Zengota wrócił z długiej podróży okraszonej bólem

ZOBACZ WIDEO Największe gwiazdy PGE Ekstraligi korzystają z nowinki technicznej. "Niedługo wszyscy będą go mieć"

[nextpage]

Krzysztof Kasprzak - 3. miejsce w 2014 roku

Turniej historyczny, bo też po raz pierwszy od pierwszego w 1995 roku na starcie zabrakło Grega Hancocka. Amerykanin leczył kontuzję ręki i w Danii musiał wycofać się z jazdy jeszcze przed zawodami. Goniący go w klasyfikacji przejściowej Kasprzak zwietrzył szansę na zmniejszenie straty i po dość nierównej, ale spokojnej jeździe wywalczył miejsce w finale, gdzie przegrał z Andreasem Jonssonem i Peterem Kildemandem, a wyprzedził Troya Batchelora. Polak ostatecznie po sezonie życia w swoim wykonaniu na koniec mógł świętować wicemistrzostwo globu. Trzeci tytuł w życiu zgarnął Hancock.

CZYTAJ WIĘCEJ: Kenneth Bjerre mówi o gorszym występie w półfinale

[nextpage]

Bartosz Zmarzlik - 1. miejsce w 2019 roku

Po zmaganiach w GP Nordyckim lokalizacja w gminie Haderslev powróciła do cyklu po pięciu latach. Okazała się ona znakomita dla następcy Tomasza Golloba. Trzy lata temu pędzący po swoje pierwsze indywidualne mistrzostwo świata Zmarzlik przyjechał do Vojens i szczególnie w drugiej fazie turnieju pozamiatał towarzystwem. Zdobył w sumie 18 punktów, powiększając o kolejne dwa przewagę nad czwartym w finale Emilem Sajfutdinowem (drugi był Matej Zagar, a trzeci Fredrik Lindgren), który wywierał presję, bedąc drugim w klasyfikacji mistrzostw. Polak wytrzymał jednak ciśnienie i utrzymał prowadzenie do końca.

CZYTAJ WIĘCEJ: GKSŻ podjęła działania po błędzie arbitra. PGE Ekstraliga zrobi to samo?

[nextpage]

Bartosz Zmarzlik - 2. miejsce w 2021 roku

Rywalizacja reprezentanta Polski z Artiomem Łaguty przeszła do historii jako jedna z najbardziej zaciętych, o ile nie najbardziej zacięta w historii Grand Prix. Nasz rodak i Rosjanin zdominowali ubiegłoroczny cykl, wygrywając po pięć ze wszystkich jedenastu rund, jakie się odbyły. Ta w Vojens była czwartą z rzędu, w której Łaguta i Zmarzlik zajęli dwa pierwsze miejsca. W klasyfikacji ten pierwszy wysunął się na czoło stawki i tak też pozostało do końca. Rosyjski jeździec, który dysponował piekielnie szybkimi motocyklami i emanował spokojem, nie zmarnował więc życiowej szansy i odebrał koronę Polakowi.

CZYTAJ WIĘCEJ: Madsen nie porzuca marzeń w walce ze Zmarzlikiem

Źródło artykułu: