Jestem przytłoczony ofertami - rozmowa z prezesem Unibaksu Toruń, Wojciechem Stępniewskim

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Unibax Toruń dość wcześnie zakończył kompletowanie składu na sezon 2010, teraz trwają prace nad organizacją klubu w przyszłym roku. O transferach, przygotowaniach oraz biletach obowiązujących w przyszłym sezonie rozmawialiśmy z prezesem toruńskiego klubu - Wojciechem Stępniewskim.

Radosław Kolenderski: Zima zimą, ale widzę, że bardzo ciężko się skontaktować z kimś z klubu. Czym to spowodowane? Przecież według wszystkich zima to tzw. "okres ogórkowy", więc wszyscy leżą i nic nie robią myśląc tylko czasami o tym, co będzie się działo od kwietnia.

Wojciech Stępniewski: No właśnie, ale nie ma w tym ani grama prawdy. Szkoda, że tak sporo ludzi myśli. My teraz pracujemy nad dopinaniem budżetu na przyszły rok. Umowy z dotychczasowymi sponsorami, poszukiwanie nowych itd. Przyjdzie kwiecień, zawody i będzie porównywalna ilość pracy jak teraz. Każdy klub sportowy ma podzielony czas na cały rok i teraz też pracujemy.

No to przejdźmy do sprawy, która najbardziej interesuje kibiców w okresie, kiedy nie można iść na stadion i pokibicować Unibaksowi, czyli transferów. Odszedł Robert Kościecha, przyszli Michael Jepsen Jensen i Hans Andersen. Tego drugiego już znamy, więc zajmiemy się młodszym z Duńczyków. Dla kibiców jest to zagadkowy zawodnik, no może nie dla tych, którzy pasjonują się ligą duńską. Bardzo proszę o krótkie przybliżenie sylwetki tego żużlowca.

- Michael Jepsen Jensen to zawodnik, o którym słyszeliśmy z zaufanych ust bardzo wiele dobrego. Podobnie jak było w przypadku Darcy'ego Warda. Muszę przyznać, że bój o Duńczyka toczyliśmy z Unią Leszno, ale to nam udało się pozyskać kolejnego zdolnego jeźdźca, z czego się bardzo cieszę. W jego przypadku mamy nadzieję, że forma i dyspozycja podziałają też na naszych młodych chłopaków. Tak jak było z braćmi Pulczyńskimi. W roku 2008 to Kamil był tym lepszym, zaś w 2009 odwrotnie - Emil prezentował się dużo lepiej. Jeden "ciągnie" drugiego, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Konkurencja "wewnątrzrodzinna" jest raczej zdrowa i nie ma żadnych podtekstów. Wiem, że może nie mówię teraz o Jensenie, ale naprawdę jestem zadowolony z naszych bliźniaków i wiem, że jeżeli będzie wewnętrzna rywalizacja w klubie, to przyniesie to same plusy. Szczerze mówiąc, walka o to jedno miejsce dla juniora będzie pomiędzy Wardem i Jensenem. Drugi junior musi być Polakiem, więc tu sprawę wyjaśniłem. Jensen z Wardem na pewno będą współpracować, ale i rywalizować. Właśnie o to chodziło. Mamy nadzieję, że wyjdzie to obojgu na dobre.

Wiele w prasie pisało się o tym, że Unibax rozmawia z sąsiadem zza miedzy - Emilem Sajfutdinovem. Potwierdza to pan, czy zaprzecza?

- Wbrew pozorom rozmawialiśmy z wieloma zawodnikami. Zaczynając od Nickiego poprzez innych żużlowców. Na początku były to rozmowy w ogóle niezobowiązujące, bardziej w celu poznania oczekiwań finansowych. Jestem przytłoczony tymi ofertami, pieniądze jakich chcieli zawodnicy, były ogromne. Nie wiem jak wygląda ta sprawa w klubach, w których podpisali kontrakty, ale z doświadczenia wiem, że podpisane umowy niewiele odbiegają od ofert złożonych przez zawodników.

Czyli? Unibax prowadził rozmowy z Emilem?

- Tak, w grupie, z którą rozmawialiśmy był też Emil. Zdecydowały jakieś inne względy, że Emil został w bydgoskiej drużynie i chyba dobrze się stało, bo to jest bardzo ważna postać ekipy znad Brdy. Derby będą ciekawsze.

No cóż, więc mamy powrót syna marnotrawnego, jak został nazwany transfer Hansa Andersena do Torunia. Dlaczego Hans? Najtańszy? Jego oferta nie była "przytłaczająca" - jak to Pan powiedział chwilę wcześniej - czy może najtańszy z najlepszych? Bo jednak rok temu to właśnie względy finansowe przesądziły o rozstaniu z sympatycznym Duńczykiem.

- Po roku 2008 Hans ułożył swój kontrakt powołując się na oferty z innych klubów - wiadomo chyba o jakie chodzi, jeden był beniaminkiem, i drugi, o którym się wiele pisało w tej sprawie. Sformułował go w sposób, który był zupełnie nieakceptowalny dla naszego klubu. Mianowicie Hans chciał, aby 80 procent tego kontraktu było pewnym zarobkiem, nie chodziło tutaj o zapłatę przed sezonem, ale o jakąś formę gwarancji. Gwarancji w Unibaksie nie było i nie będzie. Dopóki w klubie będzie spółka Unibax, to żaden zawodnik nie otrzyma gwarantowanych pieniążków. No i rozstaliśmy się w bardzo dobrych relacjach. Nie było nigdy żadnych kłótni itd. Hans w tym roku złożył ofertę nie porównując jej z innymi, więc jasne jest to, że nie wyglądała ona tak jak rok temu. Jeżeli Nicki Pedersen, czy Greg Hancock chcieli właśnie takich pieniędzy, to przecież nie znalazły się one tam z kosmosu, na czymś musieli bazować przygotowując swoje faksy do klubów. Nam oferta pasowała, Andersenowi też... no i co mogę powiedzieć. Witam ponownie w Toruniu i życzę samych sukcesów. Nie jest to lider i nigdy pewnie nim nie będzie. W lidze polskiej widzę tylko jednego zawodnika, który zasługuje na takie miano i jest nim Jason Crump. Nawet Nicki Pedersena bym nie zaliczył do tego grona. Hans ma "robić" ważne punkty i on o tym wie. Jeżeli tak będzie, to obie strony będą zadowolone.

Pieniądze, pieniądze, pieniądze. Ciągle się o tym mówi. Rządzą światem, więc i żużlem też. Z poprzedniej wypowiedzi wynika, że w tych astronomicznych sumach, jakie się pojawiają jest wina nie tylko zawodników, ale i głównie prezesów.

- No tak. Liga ma osiem drużyn, każda z nich chce być mistrzem Polski. A jak to zdobyć? Niestety niektórzy uważają, że za wszelką cenę. Dopóki będzie tak jak jest, to żądania zawodników będą takie, a nie inne. Co mam na myśli... Chodzi mi dokładnie o proste sprawy z ekonomii. Mianowicie jeżeli popyt będzie przewyższał podaż, to tak to będzie wyglądało. O tym uczą się ludzie już w technikum ekonomicznym, więc nie powinno być to dla nikogo ciężkie to zrozumienia. Nam się póki co udaje podpisywać zdrowe kontrakty. Nie mówię, że Unibax płaci małe pieniądze. W żadnym wypadku nie myślałem o tym, bo pewnie niektórzy by właśnie tak to odebrali. "Płacą w Toruniu złotówkę plus VAT, ale jednak walczą o mistrzostwo Polski" (śmiech). Chodzi mi o zdrowy rozsądek przy siadaniu do rozmów, a będzie w miarę dobrze. Jeżeli każdy z prezesów weźmie sobie do serca te ostatnie słowa, to rozmowy będą wyglądały zupełnie inaczej.

No to wróćmy do organizacji klubu, pracy i pozostałych zawodników. Wielu bardzo pozytywnie wypowiada się o jeździe w Unibaksie. Rozmawiałem z Chrisem Holderem i byłym zawodnikiem Aniołów - Robertem Kościechą. Obaj twierdzili, że jazda dla Unibaksu to czysta przyjemność. Czym jest to spowodowane, jeżeli nie najwyższymi kontraktami?

- Chris się przekonał przychodząc do nas, że zawsze może liczyć na pomoc klubu. Nauczył się u nas logistyki. Poukładał sobie wszystkie sprawy, wiele przy tym mu pomagaliśmy. Teraz pewnie będzie to wykorzystywał w Grand Prix, ale to dobrze świadczy o Unibaksie. Podobnie było w przypadku Darcy'ego Warda. Młody Australijczyk dostał od nas sprzęt, który przygotował mu pan Ryszard Kowalski, właśnie z tego miejsca serdecznie panu Ryszardowi za to dziękuję. Dlatego mógł walczyć jak równy z równym. Do tego doszły umiejętności i pomoc innych zawodników, a co z tego mieliśmy, to wszyscy widzieli. Chyba jeden z lepszych debiutów obcokrajowca w ekstralidze.

A co z zawodnikami, którzy odchodzą? Nadal są zadowoleni ze swojego byłego już klubu?

- Póki co tak. Zwróćmy uwagę na naszych juniorów. Nikt nikomu nic nie blokuje. Damian Celmer został wypożyczony do PSŻ Poznań, dodam że bezpłatnie. Nie miał pewności, że będzie jeździł w podstawowym składzie, więc dlaczego blokować mu karierę, skoro jest zainteresowanie z innych klubów. Matej Kus też w swoim oświadczeniu słów negatywnych nie zawarł. Był bardzo zadowolony z jazdy dla nas, teraz cieszy się z możliwości dalszego rozwoju. Będzie zdobywał punkty dla pierwszoligowego Wybrzeża. Wyjdzie to pewnie na dobre. Wszystkie te słowa dobrze świadczą o naszym klubie, więc dla mnie jako prezesa to bardzo ważna sprawa.

No to na koniec kolejna ważna sprawa dla kibica. Ticketing...

- Właśnie nad tym teraz pracujemy. Na stronie klubu zawarte są już formularze, które trzeba wypełnić i podwieźć lub podesłać do klubu. Kwestionariusze mają na celu stworzenie odpowiedniej bazy danych poprzez rejestrację każdego kibica. Rejestracji będzie też można dokonać już niedługo w Internecie. Bez niej rezerwacja karnetów na mecze Unibaksu w roku 2010 jest niemożliwa. Na dniach pojawi się wersja demo systemu, tak aby każdy mógł się z nim zapoznać i przede wszystkim zarejestrować się. Natomiast fizyczna rezerwacja miejsc oraz zakup wybranych przez siebie karnetów będzie możliwy już na początku stycznia. Dodam, iż klub będzie prowadził również sprzedaż karnetów starym sposobem dla osób, które nie mają Internetu. Wystarczy przyjść do naszej siedziby, wypełnić ankietę, wybrać miejsce i sprawa załatwiona. Co do biletów, to więcej informacji będzie się pojawiać z biegiem czasu.

Dziękuję bardzo za wywiad. Wszystkiego dobrego na Święta i Szczęśliwego Nowego Roku. A to chyba oznacza Drużynowe Mistrzostwo Polski dla Unibaksu w sezonie 2010.

- Dziękuje bardzo. Życzę tego samego kibicom i sponsorom, bez których ten klub nie mógłby wyglądać tak jak wygląda. Życzenia podobno się spełniają, więc oby było tak w przyszłym roku.

Źródło artykułu: