Maciej Janowski: Cieszą mnie zmiany w formule rozgrywania IMŚJ

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Maciej Janowski miał swoją wielką szansę na juniorskim czempionacie globu już rok temu. Nie udało się. Teraz, chociaż sezon ligowy jeszcze się nie zaczął, młody wrocławianin musi już być skoncentrowany. Jakakolwiek wpadka na tym etapie byłaby katastrofą.

W tym artykule dowiesz się o:

Kibice w naszym kraju żyją głównie zbliżającą się wielkimi krokami inauguracją Centernet Mobile Speedway Ekstraligi. Już w środę jednak oczy wielu skierowane będą na Rybnik, gdzie szesnastka marzących o zostaniu kiedyś następcami Tomasza Golloba żużlowców ścigać się będzie w półfinale krajowych eliminacji do IMŚJ. Są zawodnicy, dla których tegoroczne zmagania w gronie najlepszych juniorów świata będą miały co najmniej taki sam ciężar gatunkowy, jak potyczki z macierzystą ekipą o tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Wrocławianin Maciej Janowski jest jednym z nich.

Niewiele brakowało, a piękny sen o triumfie w tej prestiżowej imprezie ziściłby się Janowskiemu już w minionym roku. Jeden nieudany bieg przekreślił marzenia. Większość polskich kibiców nie miała okazji obejrzeć tych zawodów na żywo, jednak w kraj poszedł przekaz, że gdyby nie ów feralny upadek, byłoby złoto. Zapytaliśmy samego zainteresowanego, czy zgadza się z tą opinią? - Czy ja wiem... Trzeba byłoby poczekać do końca tamtego biegu i zobaczyć, co by się stało. Na pewno jednak była naprawdę duża szansa. Ale cóż... Nie było mi dane i trudno. Muszę się z tym pogodzić i walczyć dalej - uważa Janowski.

W tym roku dość rewolucyjnie zmieniono regulamin rozgrywania finalnego etapu juniorskich mistrzostw. Od tego roku zamiast jednych finałowych zawodów, zwycięzcę wyłonią aż trzy wieńczące zmagania turnieje. Czy polski faworyt cieszy się z tej zmiany? - Tak, zdecydowanie jestem zadowolony z tych zmian. To jest bardzo fajne, bo nie będzie już jedna rzecz, czasem drobiazg, jak upadek, defekt czy taśma, decydować o tytule. A bywało już, że miało to wielki wpływ. Nawet taki Woffinden ostatnio najpierw dotknął taśmy, a później wszystko wygrał - przypomina ulubieniec wrocławskiej widowni.

Gwoli przypomnienia dodajmy, że z Rybnika do finału krajowych eliminacji awans wywalczy czołowa ósemka żużlowców. Podobnie z drugiego półfinału w Grudziądzu. Turniej finałowy zaś zaplanowano na 7 kwietnia w Gdańsku.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)