Robert Kościecha: To jest liga i wszystko może się zdarzyć

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Robert Kościecha pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie w niedzielnym pojedynku w Częstochowie. "Kostek" zdobył osiem punktów i zwłaszcza w pierwszej fazie zawodów imponował znakomitą jazdą. <i> - Mój występ jest nieważny w tym momencie. Drużyna przegrała i to jest najważniejsze </i> - podkreślał po spotkaniu.

Wielu zawodników nie pozostawiło suchej nitki na organizatorach, bowiem tor sprawiał zawodnikom wiele problemów. Kościecha jest jednak innego zdania. - Tor był normalny. Może i trochę przyczepny, ale zdatny do jazdy. Pojawiło się trochę dziur, ale sędzia dopuścił go, więc nie ma problemu. Wszyscy dojechaliśmy szczęśliwie. Może było trochę upadków, ale nikogo nic poważnego się nie stało i z tego się cieszmy. Jedziemy dalej - mówi były zawodnik Unibaxu Toruń.

Bydgoszczanie przez całe spotkanie dyktowali warunki i prowadzili mniejszą, bądź większą różnicą punktów. W końcówce roztrwonili jednak przewagę, a w ostatnim wyścigu trochę na własne życzenie zaprzepaścili szansę na zainkasowanie dwóch punktów. - Nie przegraliśmy na własne życzenie, taki jest sport. Jeśli jest tor przyczepny i dziurawy, to takie sytuację się zdarzają. Nikt nie jest fenomenem i na każdym torze nie jedzie cudownie i gładko. Nie udało się wygrać, choć walczyliśmy i staraliśmy się. Miejmy nadzieję, że następne mecze będą lepsze. Problemem jest to, że nie mieliśmy w ogóle możliwości jazdy. Nie jeździliśmy za wiele na takim trudnym torze. Do tego nie mieliśmy dużo treningów u siebie i to jest powód do smutku, ale trudno. Życie toczy się dalej i w następnych meczach musimy walczyć o lepsze rezultaty - podkreśla.

Robert Kościecha nie zgadza się z opiniami, które spisują częstochowski zespół na straty i spadek z Ekstraligi. Jego zdaniem, wszystko zweryfikuje tor. - Nie, dlaczego tak jest? Nie ukrywajmy, że sport jest różny i może być różnie. To jest liga i wszystko może się zdarzyć. Niech wszystko rozstrzygnie się na torze pod koniec września - dodaje "Kostek".

Wychowanek toruńskiego klubu po raz drugi w swojej karierze startuje w barwach rywala zza miedzy, bydgoskiej Polonii. Zeszły sezon był dla 32-latka kompletnie nieudany z wielu względów. Inaugurację tegorocznych rozgrywek Kościecha może jednak uznać za udaną i widać, że zmiana otoczenia wyszła mu na dobre. - Zobaczymy, to dopiero pierwszy mecz. Jeszcze długa droga do tego, by oceniać, czy zmiana klubu wyszła na dobre. Stało się tak, a nie inaczej i teraz zdobywam punkty dla Polonii Bydgoszcz. To mój obecny pracodawca i zrobię wszystko, aby było, jak najlepiej - kończy Robert Kościecha.

Źródło artykułu: