Finał MPPK bez obrońcy tytułu - relacja z rundy eliminacyjnej Mistrzostw Polski Par Klubowych w Opolu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zawodnicy Falubazu Zielona Góra nie obronią wywalczonego przed rokiem tytułu Mistrza Polski Par Klubowych. Zielonogórzanie swoją przygodę z tegoroczną edycją zakończyli już na rundzie eliminacyjnej, która w czwartek rozegrana została na torze w Opolu. Przepustkę do finału uzyskały dość nieoczekiwanie dwa zespoły z zaplecza Ekstraligi, Marma Hadykówka Rzeszów oraz Start Gniezno. W szeregach ekipy z Rzeszowa prym wiódł Rafał Okoniewski, zdobywca siedemnastu punktów.

Od początku zawodów ton wydarzeniom na torze nadawały ekipy z Rzeszowa, Gniezna oraz Zielonej Góry, które między sobą rozstrzygnęły kwestie awansu do finału. Rzeszowianie marsz po zwycięstwo rozpoczęli już w pierwszych wyścigach. Podopieczni Dariusza Śledzia pierwsze dwa biegi wygrali podwójnie w bezapelacyjny sposób i dopiero w dziesiątej gonitwie stracili pierwsze punkty w konfrontacji z faworytem zawodów, Falubazem Zielona Góra. Sposób na Macieja Kuciapę znaleźli, bowiem Piotr Protasiewicz oraz Rafał Dobrucki, który na dystansie musiał jednak odpierać ataki zawodnika rzeszowskiej ekipy. Poza zasięgiem mistrzów Polski był jednak Rafał Okoniewski, który zresztą w całych zawodach był klasą dla siebie i zapisał na swoim koncie siedemnaście "oczek". Jedynym pogromcą "Okonia" okazał się Mariusz Węgrzyk w wyścigu siedemnastym. - Chcieliśmy awansować i udało się to, choć rywale byli bardzo wymagający. Dobrze czuliśmy się jednak na tym torze z Maćkiem (Kuciapą dop.red), a ja szczególnie. Z reguły wygrywałem start, jednak dwa, czy trzy razy musiałem nadrabiać straty na dystansie, co udawało się - mówił Okoniewski po zawodach.

Obok rzeszowian z awansu mogli cieszyć się także zawodnicy Startu Gniezno, którzy tylko o jeden punkt okazali się gorsi od zespołu z Rzeszowa. Podopieczni Leona Kujawskiego uzbierali w swoim dorobku dwadzieścia cztery punkty, a czternaście z nich było dziełem Krzysztofa Jabłońskiego, który był jednym z najjaśniejszych postaci czwartkowych zawodów. "Jabłko" imponował ambicją i walecznością na torze, czym zaskarbił sobie sympatię garstki kibiców, która zdecydowała się przybyć na stadion przy Wschodniej. - Miło jest, że mogłem dostarczyć miłych wrażeń kibicom. Praktycznie w każdym biegu musiałem się przedzierać do przodu, a nie było łatwo. Mój motocykl nie był na tyle szybki, aby bezproblemowo wygrywać biegi. Musiałem z niego wycisnąć wiele soków, aby uzbierać tyle punktów, ile się udało - wspomina Jabłoński. Swoje "trzy grosze" do dorobku gnieźnieńskiej ekipy dołożył także Michał Szczepaniak, zdobywca dziesięciu punktów.

Największą niespodzianką czwartkowego turnieju była słaba postawa Falubazu Zielona Góra, który przed zawodami typowany był w gronie murowanych faworytów do awansu. Obrońcy mistrzowskiego tytułu od początku nie zachwycali swoją dyspozycją, jednak skrupulatnie gromadzili punkty i wydawało się, że koniec końcem uplasują się na jednym z dwóch premiowanych awansem lokat. Rzeczywistość okazała się jednak zgoła odmienna. Ekipie z grodu Bachusa do awansu zabrakło trzech punktów. Zdaniem trenera, Piotra Żyto jego podopieczni szansę na awans pogrzebali w dwóch wyścigach. - W sporcie nic nie jest pewne. Pogubiliśmy kilka punktów. W jednym z biegów Protasiewicz wpadł w koleinę i przewrócił Drabika, za co został wykluczony. Potem w biegu z Kolejarzem Opole, w którym Mitko pokonał naszych zawodników. Uciekły cztery punkty, które mogły wystarczyć do awansu - wspomina Żyto. Dorobek Falubazu byłby jeszcze gorszy, gdyby nie błędy popełnione w ostatnim biegu przez Mariusza Wegrzyka. Zawodnik rybnickiego RKM-u prowadząc przez zielonogórskim duetem dwukrotnie za daleko odsunął się od krawężnika, co wykorzystali najpierw Piotr Protasiewicz, a na dosłownie ostatnich metrach Rafał Dobrucki.

Los Falubazu podzielił kolejny przedstawiciel Ekstraligi, Włókniarz Częstochowa. Częstochowianie w stolicy polskiej piosenki stawili się bez krajowego lidera, Rune Holty i już przed zawodami stało się jasne, że "Lwom" ciężko będzie włączyć się do walki o awans. Dodatkowo w szóstym biegu na tor upadł Sławomir Drabik, którego staranował Piotr Protasiewicz. Drabik boleśnie odczuł skutki upadku i więcej nie pojawił się na torze. W jego miejsce oglądaliśmy młodzieżowca Kamila Cieślara, który utarł nosa kilku rywalom i pozostawił w pokonanym polu m.in. Michała Mitkę w osiemnastym biegu.

Mitko był zresztą jedynym zawodnikiem w szeregach gospodarzy, który z niezłym skutkiem nawiązał walkę z rywalami. Na początku zawodów opolanie byli niezwykle gościnni i pierwsze dwa biegi przegrali 1:5. Mitko przebudził się jednak z letargu i następne trzy wyścigi rozstrzygnął na swoją korzyść, ratując honor zupełnie bezbarwnego Kolejarza. W piętnastym wyścigu recepty na zawodnika opolskiej ekipy nie potrafili nawet znaleźć zielonogórzanie. - Pierwsze słabe biegi, to ewidentnie moja wina. Aż tak przyczepnego toru jeszcze tutaj nie było. Może na jakimś z pierwszych treningów. Zaskoczyło mnie to i motocykl był przez to trochę za słaby. W kolejnych biegach ustawiłem wysoko zębatki, w tym sezonie z takimi wysokimi zębatkami jeszcze nie jechałem, ale opłaciło się to. Mój wynik indywidualny jest dla mnie satysfakcjonujący - stwierdził Mitko.

Wychowanek rybnickiego RKM-u nie miał jednak wsparcia w kolegach z zespołu. Na torze zupełnie nie mógł odnaleźć się Adam Pawliczek, a zastępujący go w późniejszej fazie zawodów Marcin Piekarski również nie miał wiele do powiedzenia. Mitko usprawiedliwia jednak Pawliczka, na którego słabszą dyspozycję wpływ miały inne obowiązki zawodowe w kopalni. - Adam Pawliczek był niedysponowany. Wiadomo, musi normalnie pracować oprócz jazdy na żużlu i był na nocnej zmianie. Myślę, że nie możemy mieć do niego pretensji. Marcin Piekarski z kolei chyba za mało umie, aby podłączyć się do zdobywania punktów - uważa Mitko.

W walce o awans nie liczyły się także RKM ROW Rybnik oraz KSM Krosno. Rybniczanie uplasowali się na czwartym miejscu, a to wszystko efekt niezłej dyspozycji Mariusza Węgrzyka. Barwy drużyny z Krosna w obliczu problemów zdrowotnych Pawła Staszka reprezentował natomiast tylko Grzegorz Knapp. Osamotniony mimo, że przeważnie oglądał plecy rywali, to w kilku biegach pozostawił po sobie niezłe wrażenie. - Występowałem sam i potraktowałem te zawody, jako trening przed meczem ligowym. Szukałem różnych optymalnych przełożeń w kontekście meczu ligowego, na który niedługo tu przyjedziemy. Raz było lepiej, a raz gorzej - podkreślał Knapp.

Zawody nie były porywającym widowiskiem i walki było, jak na lekarstwo. Kilka wyścigów mogło się jednak podobać, a najwięcej emocji przysporzyli kibicom Krzysztof Jabłoński, Rafał Okoniewski, Maciej Kuciapa oraz Mariusz Węgrzyk.

Wyniki:

I. Marma Hadykówka Rzeszów 25 pkt.

13. Rafał Okoniewski 17 (3,3,3,3,2,3)

14. Maciej Kuciapa - 8 (2,2,0,2,1,1)

II. Start Gniezno 24 pkt

3. Krzysztof Jabłoński - 14 (2,2,3,3,2,2)

4. Michał Szczepaniak - 10 (3,3,1,-,3,0)

16. Adrian Gomólski - 0 (0)

III. Falubaz Zielona Góra 22pkt.

9. Piotr Protasiewicz - 10 (2,w,2,2,1,3)

10. Rafał Dobrucki - 12 (3,3,1,1,2,2)

19. Patryk Dudek NS

IV. RKM ROW Rybnik 17 pkt.

5. Mariusz Węgrzyk - 10 (3,1,2,-,3,1)

6. Sławomir Pyszny - 4 (2,0,0,2,u,0)

17. Kamil Fleger - 3 (0,3)

V. CKM Włókniarz Częstochowa 16 pkt.

7. Sławomir Drabik - 1 (1,u/-,-,-,-,-)

8. Krzysztof Słaboń - 11 (0,2,2,1,3,3)

18. Kamil Cieślar - 4 (1,0,0,2,1)

VI. Kolejarz Opole 14 pkt.

1. Michał Mitko - 12 (1,1,3,3,3,1)

2. Adam Pawliczek - 0 (d,d,-,-,-,-)

15. Marcin Piekarski - 2 (1,1,0,d)

VII. KSM Krosno 8 pkt.

11. Grzegorz Knapp 8 (1,1,2,1,1,2)

12. Paweł Staszek NS (-,-,-,-,-,-,)

Bieg po biegu:

1.(60,8) Szczepaniak, Jabłoński, Mitko, Pawliczek (d)

2.(63,4) Węgrzyk, Pyszny, Drabik, Słaboń

3.(61,8) Dobrucki, Protasiewicz, Knapp

4.(61,8) Okoniewski, Kuciapa, Mitko, Pawliczek (d)

5.(61,7) Szczepaniak, Jabłoński, Węgrzyk, Pyszny

6.(62,4) Dobrucki, Słaboń, Cieślar

7.(62,8) Okoniewski, Kuciapa, Kanpp

8.(63,2) Mitko, Węgrzyk, Piekarski, Fleger

9.(62,9) Jabłoński, Słaboń, Szczepaniak, Cieślar

10.(61,8) Okoniewski, Protasiewicz, Dobrucki, Kuciapa

11.(63,1) Mitko, Knapp, Piekarski

12.(62,3) Jabłoński, Protasiewicz, Dobrucki, Gomólski

13.(63,2) Fleger, Pyszny, Knapp

14.(62,4) Okoniewski, Kuciapa, Słaboń, Cieślar

15.(63,6) Mitko, Dobrucki, Protasiewicz, Piekarski

16.(63,3) Szczepaniak, Jabłoński, Knapp

17.(63,2) Węgrzyk, Okoniewski, Kuciapa, Pyszny (u2)

18.(64,0) Słaboń, Cieślar, Mitko, Piekarski (d)

19.(62,1) Okoniewski, Jabłoński, Kuciapa, Szczepaniak

20.(63,0) Protasiewicz, Dobrucki, Węgrzyk, Pyszny

21.(63,4) Słaboń, Knapp, Cieślar

NCD: 60,8 – w wyścigu pierwszym uzyskał Michał Szczepaniak

Sędziował: Marek Smyła (Wrocław)

Widzów: ok. 300

Źródło artykułu:
Komentarze (0)