Zenon Plech: Moje nocne życie na Wyspach

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

SportoweFakty.pl prezentują kolejny fragment autobiografii Zenona Plecha zatytułowanej "W cieniu złota". Tym razem autor opowiada o realiach i kulisach uprawiania czarnego sportu w Anglii w latach siedemdziesiątych.

W tym artykule dowiesz się o:

- Nocne, dlatego że w Anglii zawody ligowe rozpoczynały się wieczorem. Wszystko było rozpisane w najdrobniejszych szczegółach. Każdy klub miał stałą godzinę. Hackney zaczynało mecze o 20.00, Wimbledon o 19.35, jeszcze ktoś inny o 19.00. Każdy zespół miał też swój dzień tygodnia. W środę były imprezy w Poole, w czwartek w Ipswich, a Hackney startowało w piątek. Wszystkie pojedynki odbywały się przy oświetleniu. Dla mnie to było absolutne novum.

Zdarzało się oczywiście, że spotkania były przekładane z powodu opadów deszczu. Jednak, jako że liga startowała na okrągło, wolnych terminów nie było za wiele. Zaległe pojedynki rozgrywano więc bezpośrednio po potyczkach, które odbywały się zgodnie z terminarzem. Kończył się jeden mecz, zmienialiśmy opony i zaczynały się następne zawody.

W 1975 roku wyjechałem do Anglii jesienią. Wystartowałem jednak aż w 17 spotkaniach. To było niewiele mniej niż przez cały rok w Polsce. Wtedy u nas odbywało się 14 kolejek ligowych, indywidualne mistrzostwa Polski i osiem turniejów Złotego Kasku.

Pierwszy miesiąc na Wyspach odjechałem na dwóch oponach. Po każdym kolejnym starcie były one coraz mocniej zdarte, więc traciły przyczepność. Robiłem jednak co mogłem, żeby dobrze wypaść. Silverowi moja jazda przypadła do gustu i zatrudnił mnie na kolejny sezon. W 1976 roku praktycznie zamieszkałem w Anglii na stałe. Do Polski przyjechałem tylko na dwa spotkania, do Opola i Rybnika. Stal, beze mnie, zdobyła jednak tytuł mistrzowski. Skład był jednak wyśmienity. Jancarz, Nowak, Rembas, Fabiszewski, Woźniak, Towalski, to były nazwiska gwarantujące naprawdę wysoki poziom. Nie byłem im potrzebny.

Jeśli chodzi o zarobki w Anglii to wypłata była co tydzień. Otrzymywałem czek, a do tego rozpiskę ze swoim rozkładem i dokładnym wyliczeniem ile należy mi się za zdobyte punkty i bonusy. Stawka za punkt wynosiła z reguły 10 funtów, bonus wyceniano na 8 funtów. Te pieniądze sumowano, do tego dokładano kwotę za dojazd na mecz. Odliczano natomiast za metanol i ubezpieczenie oraz dziesięć procent na podatek. Moja tygodniówka często sięgała 350 funtów. Takie kokosy zacząłem zarabiać jednak dopiero po zdobyciu tytułu wicemistrza świata. Wcześniej miałem 2,40 funta za start w meczu i 3,60 za punkt. W tamtym okresie wszyscy mieli identyczne stawki. Tylko Mauger, Olsen i Briggs byli traktowani na specjalnych prawach i mieli gwiazdorskie gaże.

Przytoczony fragment pochodzi z autobiografii Zenona Plecha - "W cieniu złota".

Książkę w cenie 45 zł można kupić m.in. w sieci Empik, księgarniach, podczas meczów żużlowych (w wielu miejscach Zenon Plech będzie ją podpisywał) oraz w sprzedaży wysyłkowej. Zamówić ją można też pod numerem tel. lub e-mail: info@jagart.com.pl

Pod poniższymi linkami znajdują się opublikowane na naszym portalu fragmenty:

KLIKNIJ TUTAJ

KLIKNIJ TUTAJ

KLIKNIJ TUTAJ

KLIKNIJ TUTAJ

KLIKNIJ TUTAJ

KLIKNIJ TUTAJ

KLIKNIJ TUTAJ

Okładka książki.

Źródło artykułu: