Tomasz Lorek zaprasza na mecz Poole Pirates - Coventry Bees

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W poniedziałkowy wieczór poznamy mistrza Elite League. Na mecz Poole Pirates - Coventry Bees zaprasza Tomasz Lorek. Początek transmisji tego spotkania o godz. 20:30 na antenie Polsatu Sport Extra.

Słyszysz od doktora, że nie będziesz mógł chodzić. Nie wyskoczysz z kolegami na piwo, nie potańczysz, nie skosztujesz markowej whisky, nie będziesz trawersował północnej ściany Tre Cime di Lavaredo we włoskich Dolomitach. Jakbyś przekłuł nożem serce. Pytasz ponownie, bo żywisz nadzieję, że doktor pomylił się przy pierwszym orzeczeniu. Lekarz kiwa głową, że przy dużej dozie szczęścia, podniesiesz się za kilka lat. Potworne, wyniszczające ducha uczucie. Z takim ponurym werdyktem 3 sierpnia 2005 roku zmierzył się Ben Barker. - Tego dnia złamałem nogę w Stoke. Byłem zszokowany, oblał mnie zimny pot, ale poprosiłem o precyzyjną diagnozę. Po godzinie lekarze powiedzieli mi, że istnieje 50 procent szans, że będę chodził. Jednocześnie ostrzeżono mnie, żebym szukał innej pracy, bo na 100% nie będę mógł już jeździć na motocyklu. Miałem pecha, że dopiero rok po mojej kraksie w Stoke zamontowano dmuchane bandy. Moja lewa noga zwisała bezwładnie po jednej stronie bandy, a druga dyndała po drugiej stronie bandy. Makabra - wspomina Ben Barker.

Pół roku później Ben siedział na motocyklu. Chciał błysnąć formą w Somerset. - Przydzwoniłem po raz kolejny i myślałem, że wstąpiłem do piekła. Kość wyszła mi na zewnątrz, czułem okropny ból, ale zacisnąłem zęby i powiedziałem sobie, że pokonam wszystkie przeszkody i będę ścigał się dalej. Przez moment lekarze sądzili, że urwało mi lewą nogę, ale gdy tylko okazało się, że lewa noga jest we właściwym miejscu, zapytałem jaki kolor kasku mam szykować. Dziś wiem, że potrzebowałem tych dwóch poważnych kraks, aby wyciszyć się i nauczyć się jeździć z głową. Zrozumiałem, że wyścig trwa 4 okrążenia i nie kończy się na pierwszym łuku - mówi Barker.

Ben nigdy nie przejawiał szczególnej ambicji, aby zostać świetnym żużlowcem. Od małego marzył, aby być gwiazdą wyścigów na torach trawiastych. Zaczął swą przygodę w wieku 6 lat. - Od samego początku czułem, że jazda na trawie jest moim powołaniem. Mój dziadek i mój tata byli znakomici na trawie w wyścigach sidecars. Tata był pasażerem, a dziadek prowadził. Myślę, że gdybym nie włóczył się w okolicach Trelawny, nigdy nie spróbowałbym klasycznego żużla - mówi Ben.

Nigel Wagstaff, były promotor Oxfordu, zachęcił Barkera do speedwaya. - Miałem 15 lat, gdy "Waggy" zadzwonił do mnie i zapytał czy nie chciałbym pobujać się na żużlówce. Spróbowałem, było fajnie, ekscytująco. Co prawda uczyniłem sobie od tamtego czasu paru wrogów w speedwayu, bo zawsze mówię to co myślę. Jeśli ludziom się to nie podoba, to gwiżdżę na to. Gdy nauczyciele mieli ze mną kłopoty w szkole, zawsze mówiłem im, że słucham świętych słów dziadka. Dziadek powtarzał mi: nie owijaj w bawełnę, tylko bij z całej siły i mów to co leży ci na sercu. I tak robię - mówi Barker.

Barker żartował podczas pierwszego meczu finałowego Sky Sports Elite League, że chciałby wypracować przewagę 30 punktów nad Piratami. "Rosco" marzył o zapasie rzędu 20 oczek, a zawody zamknęły się dodatnim bilansem dla Pszczół na poziomie 12 punktów. Coventry Bees, zespół, który nie przegrał od 11 spotkań, podejmuje najtrudniejsze wyzwanie: obronić przewagę wynoszącą 12 punktów. Czy to realne wobec absencji Eddie Kennetta, który doskonale zna tor przy Wimborne Road? - Co się stało, to się odstanie. W czwartek, 30 września, szczęście po raz pierwszy nas opuściło. W piątym biegu ćwierćfinału KO Cup, Eddie jechał trochę zbyt blisko Barkera i nie zdołał uratować się przed uderzeniem w bandę. Wiedziałem, że coś jest nie tak, bo Eddie zaczął kuleć od samego początku, gdy wydostał się spod bandy. Ogromna szkoda, ale jestem wojownikiem i nie należę do tych, którzy zrzędzą i rozpaczają. Walczę do końca i wierzę, że chłopcy pojadą w Poole z pozytywnym nastawieniem - przyznaje "Rosco", opiekun Pszczół.

Kennett leczy kontuzję pękniętej kostki, a "Rosco" zastosuje za niego zastępstwo zawodnika. Alun ma nadzieję, że koledzy, którzy będą zastępować Kennetta, wywiążą się ze swojego zadania. Harris, Sweetman, Barker i jeden z rezerwowych (Bridger bądź Pawlicki) będą mogli wskoczyć w miejsce Eddiego. Jedynie Krzysztof Kasprzak nie będzie mógł zastąpić Kennetta. - Mam wiele sympatii dla Poole. Uważam, że Matt Ford i Neil Middleditch wspaniale dbają o rozwój speedwaya w Poole. To przepiękne miejsce z przemiłymi ludźmi, którzy wiedzą jak promować speedway. Sądzę, że opinia powielana w środowisku, że pszczoły przystępują do rewanżu w roli faworyta jest przesadzona. Piraci udowodnili w całym sezonie, że są świetnym zespołem i z pewnością wyjdą ze skóry, aby odrobić stratę z pierwszego meczu. Chcę zapewnić wszystkich, że nie należę do grona ekspertów od machinacji z torem i daleko mi do miana doktora nawierzchni. Nie chciałem takiego toru przed tygodniem. Pogoda pokrzyżowała mi szyki. Zresztą, sam Matt Ford przyznał uczciwie, że moi chłopcy lepiej przystosowali się do warunków torowych w ubiegły poniedziałek - nadmienia Rosco.

Alun wie, że Piratom będzie doskwierać ogromna presja i przemożna chęć udowodnienia, że zespół, który rządził w sezonie regularnym jest w stanie odrobić 12 oczek. Z Coventry wyjeżdżają autokary z kibicami Pszczół, więc Kasprzak, Harris i koledzy nie będą narzekać na brak dopingu. Lewis Bridger pokazał dobry speedway w niemieckim Cloppenburgu w minioną sobotę (6 punktów), ale jeszcze lepiej radził sobie Jason Doyle, który awansował do finału. - Lewis świetnie ścigał się w Niemczech. Koło w koło, blisko siebie, istne cudo i czar żużla. Kobyła mu nie klynkła (motor nie miał awarii), czuł bluesa, znakomicie się ścigał - mówił w Krakowie o występie Bridgera, niezmordowany obieżyświat Adam Skórnicki. W niedzielę, w bawarskim Landshut świetnie ścigał się Przemek Pawlicki pieczętując złoto w Bundeslidze dla AC Landshut.

To był niezwykle pracowity weekend dla uczestników finału Elite League. Davey Watt w piątek jeździł na przepięknym niczym toruńska Motoarena stadionie w rosyjskim Togliatti. Australijczyk uzbierał 8 oczek w turnieju głównym + 1 punkt w półfinale i zajął 8 miejsce. Z memoriału Anatolija Stiepanowa przeniósł się do czeskich Pardubic, gdzie wziął udział w najstarszym turnieju Zlata Prilba. W świątyni czeskiego speedwaya, "Wattie" nie był osamotniony, bo w sobotę tytuł mistrza świata juniorów obronił Pirat Darcy Ward. Leigh Adams przyznał, że w wyścigu dodatkowym Ward pokonał największe odkrycie Swindon od czasu kontraktu … Leigh Adamsa - Maćka Janowskiego. Ward wie, że złoto IMŚJ jest wielkim osiągnięciem, ale Matt Ford pragnie, aby Darcy pokazał nieprzeciętne umiejętności w poniedziałkowy wieczór. Droga do złota IMŚJ byłaby bardziej wyboista, gdyby nie pomoc Chrisa Holdera, który przekazywał Wardowi cenne wskazówki (wszak Holder ścigał się w finale IMŚJ 2008 w Pardubicach i sięgnął po srebro, więc wie o co chodzi). Holder nie błysnął w Zlatej Prilbie, pojechał w dwóch wyścigach, ale zapowiada, że na Wimborne Road będzie latał jak przystało na jegomościa z najlepszą średnią meczową w Poole. - Nie byłoby źle, gdybyśmy powtórzyli z Darcy nasz wynik z 30 czerwca tego roku. Wtedy wykręciłem 13+2 bonusy, a Darcy strzelił 15+2 - wspomina Holder.

Wówczas Poole stosowało zastępstwo zawodnika za Artura Mroczkę, ale oprócz nieznośnych bliźniaków znakomicie pojechał Bjarne Pedersen (13+bonus). Jedyną luką w składzie piratów był wtedy Jason Doyle (3 oczka w 5 startach). Poole rozbiło wówczas Coventry 58:35, głównie za sprawą słabszej postawy Kasprzaka (4+1), Bridgera (3), Barkera (2) i Kennetta (3). Harris (12) i Pawlicki (11) stawiali opór Piratom.

Matt Ford twierdzi, że powtórzenie tego wyniku jest arcytrudne i praktycznie niemożliwe, ale wierzy, że Piratów stać na odrobienie 12 oczek straty. - Naszym ósmym zawodnikiem ma być publiczność. Wierzę, że fani przybędą na stadion o wiele wcześniej niż zwykle, bo szykuje się wyjątkowo emocjonujące spotkanie. Chcę, aby atmosfera była elektryzująca i zdolności wokalne naszych fanów przeważyły szalę na naszą korzyść - dodał Matt Ford, promotor Poole Pirates.

W sobotę 30 października, w hotelu Hilton w Coventry, przy Paradise Way, odbędzie się coroczna, przemiła impreza pt. Dinner and Dance. Nie wejdzie na nią nikt kto ma mniej niż 16 lat. Każdy kto zapłaci 37 funtów, będzie mógł skosztować kurczaka, grzybków, śliwek, jabłuszek, mango. W obowiązkowym wieczorowym stroju, choć bez smokingu w stylu Steve’a Davisa (arcymistrza snookera) będzie można raczyć się świetnym białym winem, a opróżniając kolejne kieliszki porozmawiać z zawodnikami pszczół i obejrzeć najciekawsze wyścigi sezonu. Gdy nastanie późna pora, goście będą mogli bawić się na dyskotece. Dziś w Poole poznamy odpowiedź czy pląsy odbędą się w blasku złota czy srebra…

Tomasz Lorek

Składy:

Poole Pirates:

1. Chris Holder

2. Darcy Ward

3. Artur Mroczka

4. Bjarne Pedersen

5. Davey Watt

6. Leon Madsen

7. Jason Doyle

Coventry Bees:

1. Krzysztof Kasprzak

2. Richard Sweetman

3. Ben Barker

4. Edward Kennett - ZZ

5. Chris Harris

6. Lewis Bridger

7. Przemysław Pawlicki

8. Aaron Summers

Początek spotkania - godz. 20:30.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)