"Tajski" w Gnieźnie: Solidny ligowiec i dobry duch drużyny

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Tai Woffinden dołączył do Startu Gniezno dwa tygodnie temu, ale szybko znalazł z kolegami z drużyny wspólny język, a ponadto stał się ulubieńcem publiczności. <i>- Brakowało nam takiego zawodnika -</i> ocenia Kacper Gomólski.

Tai Woffinden był przymierzany do kadry Startu jeszcze przed Turniejem Chrobrego, ale rozmowy nabrały tempa dopiero po zawodach. W ciągu kilku dni kierownictwo klubu znalazło porozumienie z zawodnikiem, ale także włodarzami Włókniarza Częstochowa, którzy musieli wyrazić zgodę na ewentualne wypożyczenie.

- Nie ukrywamy, że udział Brytyjczyka w Turnieju Chrobrego nie był dziełem przypadku. Zależało nam na tym, że sprawdzić go w konfrontacji z najlepszymi zawodnikami świata. Poza tym on sam dopiero wtedy mógł wyrazić swoją opinię na temat naszego klubu, a także toru, na którym miałby startować. Wówczas stwierdził, że jeśli ma wrócić do ścigania w Polsce, to tylko w Starcie Gniezno, dlatego jego pozytywna opinia o nas była bardzo pomocna w rozmowach z kierownictwem Włókniarza - mówił wówczas Grzegorz Buczkowski, rzecznik prasowy Startu.

Ostatecznie znaleziono satysfakcjonujący wszystkich kompromis, a zawodników mógł zadebiutować w składzie Startu już podczas ubiegłotygodniowego meczu z Lechmą Poznań. - Znaleźliśmy satysfakcjonujący wszystkich kompromis, dlatego podziękowania należą się także prezesowi Marianowi Maślance, który ostatecznie wyraził zgodę na wypożyczenie swojego zawodnika - dodał Buczkowski. Z transferu bardzo zadowolony był sam zawodnik, który przyszedł do Gniezna z jasno sprecyzowanym celem: - Miałem cztery oferty od klubów z ekstra i pierwszej ligi. Postawiłem na Gniezna, gdzie działacze mają bardzo ambitne cele. Chcemy awansować do elity, a ja mam pomóc mojemu nowemu zespołowi zrealizować ten cel, co jest zgodne z moimi zamierzeniami na ten sezon.

Tai Woffinden przed meczem w Grudziądzu

Debiut Woffindena wypadł okazale, bo w czterech startach zdobył 12 punktów, ale z pochwałami wszyscy woleli poczekać do kolejnego meczu w Grudziądzu, który miał być prawdziwym sprawdzianem jego aktualnej dyspozycji. Ostatecznie Brytyjczyk znowu spisał się świetnie. Wywalczył 9 punktów, a przy tym nie miał żadnych problemów z rozszyfrowaniem twardego toru, na którym startował po raz pierwszy w karierze.

- Cieszę się ze swojej postawy i dziękuję za oklaski od kibiców. Ale trzeba zauważyć, że nie stałoby się to, jeśli pozostali chłopacy nie jechaliby tak wspaniale. I to właśnie podziękowania należą się całemu zespołowi. Tworzymy znakomitą atmosferę i zgraną ekipę. Tor był twardy, ale nawet dało się nami walczyć, więc mogę go ocenić pozytywnie. Czego się spodziewałem? W zasadzie trudno powiedzieć, bo wiesz, że nie jeździłem tu. Jednak słyszałem, że jest twardo, nic więcej - powiedział oficjalnej stronie internetowej Startu.

Z dyspozycji swojego podopiecznego bardzo zadowoleni byli członkowie kierownictwa klubu. - Oprócz tego, że jest bardzo solidnym zawodnikiem, to ponadto jest dobrym duchem drużyny. Wprowadził klimat, a zespół czuje się świetnie w jego towarzystwie - chwalił go Rafael Wojciechowski, kierownik drużyny. - Biega po parkingu, mobilizuje. Brakowało takiego ogniwa i cieszę się, że udało nam się trafić, bo kontraktując zawodnika gdzieś tam w połowie sezonu, nie zawsze się to udaje, nie zawsze te projekty są realizowane - potwierdził Arkadiusz Rusiecki, prezes Startu.

"Tajski" i Kacper Gomólski

Pochlebne oceny płyną także od kolegów z drużyny. - Prawda jest taka, że brakowało nam zawodnika, który w każdym meczu zdobędzie przynajmniej 9 punktów. "Tajski" jest taką osobą, dlatego uważam, że działacze wykonali świetny ruch. Mamy nadzieję, że razem z nim dokonamy w tym sezonie czegoś historycznego - dodał Kacper Gomólski.

Źródło artykułu: