Witold Skrzydlewski dla SportoweFakty.pl: To był właśnie jeden z cudów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Witold Skrzydlewski nie wierzył w swoją drużynę w dwumeczu z GTŻ-em Grudziądz. Łodzianie rzeczywiście nie byli faworytem, ale wbrew przewidywaniom głównego sponsora Orła nawiązali walkę na wyjeździe, a u siebie rozgromili rywala i tym samym zainkasowali trzy punkty w rywalizacji z podopiecznymi Roberta Kempińskiego.

- Udało nam się wygrać z silnym przeciwnikiem. Można jedynie żałować, że miały miejsce te groźne upadki. Dobrze, że nie skończyło się to czymś poważnym i obyło się bez żadnych złamań. Zawodnicy są tylko potężnie poobijani. Zdrowie jest przecież najważniejsze, a wszystko inne schodzi na dalszy plan - skomentował niedzielne spotkanie w Łodzi Witold Skrzydlewski.

Główny sponsor Orła jeszcze przed meczem wyjazdowym w Grudziądzu mówił, że jego drużyna nie ma szans na wygraną i jedyną niewiadomą są rozmiary porażki. Tymczasem łodzianie zaskoczyli, byli o krok od sprawiania sensacji, a tydzień później w znakomitym stylu pokonali przed własną publicznością GTŻ. W rezultacie za dwumecz z grudziądzanami zainkasowali trzy punkty. - Wydaje mi się, że tak jak w Ostrowie nie szło nam, tak panom z Grudziądza kompletnie nic nie wychodziło u nas - skwitował Skrzydlewski. - Mówiłem przecież, że cuda się zdarzają i to był jeden z cudów. Takim mianem można określić zdobycie trzech punktów na Grudziądzu - komentuje główny sponsor Orła.

Zdaniem Skrzydlewskiego, z perspektywy czasu, jego drużyna miała szanse zdobyć w rywalizacji z GTŻ-em nawet pięć punktów. - Myślę, że gdyby spiker nie ogłosił tej tragedii w trakcie decydującej części spotkania w Grudziądzu, to mecz mógł się różnie skończyć. Trzeba się jednak cieszyć, że drużyna zdobyła trzy punkty i odrobiła to, co miała zarobić w Ostrowie Wielkopolskim. W kalkulacjach, przynajmniej moich, takiego wyniku dwumeczu z Grudziądzem nie było - przyznał Skrzydlewski.

Nie jest tajemnicą, że jeszcze przed początkiem sezonu iskrzyło na linii Witold Skrzydlewski - Zbigniew Fiałkowski. Obaj panowie różnili się często i to w wielu kwestiach. W związku z tym nie brakowało ostrych komentarzy, które najczęściej padały z ust sponsora Orła. - Nie podchodzę do tego tak, że z tych powodów ta wygrana smakuje jakoś szczególnie. Mam 60 lat i nie dla mnie takie zabawy. Jeżeli jednak spojrzymy na to, co działo się ostatnio, to dostawaliśmy po tyłku od Grudziądza. Gdy w zeszłym roku pojechałem na mecz i widziałem, co z nami robią, to aż było mi przykro się temu przyglądać. Skłamałbym pana, gdybym powiedział, że się nie cieszę. Wiadomo, że jestem zadowolony z mojej drużyny - zakończył Skrzydlewski.

Źródło artykułu: