Sami zawaliliśmy mecz - komentarze po meczu Dospel Włókniarz Częstochowa - Unia Leszno

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dospel Włókniarz Częstochowa pokonał na swoim torze Unię Leszno 50:39. Rezultat ten dał Lwom utrzymanie w Ekstralidze. Nic zatem dziwnego, że po meczu w Częstochowie zapanowała euforia.

Jarosław Dymek (menedżer Dospel Włókniarza Częstochowa): Zawsze liczę na naszych zawodników i w nikogo nie wątpię. Nasi zawodnicy doskonale zdawali sobie sprawę z tego jaką stawkę ma dzisiejszy mecz. Po zawodach przypomniałem "Zengiemu" jeden z jego ostatnich wywiadów, w którym mówił, że wrócił do składu nie po to aby jeździć, ale żeby przynosić kibicom radość. Jak widać nie rzucił on słów na wiatr.

Grzegorz Zengota (Dospel Włókniarz Częstochowa): Starałem się nie myśleć o tym, że muszę wygrać czternasty bieg. Chciałem zrobić swoje i to mi się udało. Przed zawodami chciałem zrobić 12 punktów i niewiele zabrakło. W jednym z biegów jechałem na podwójnym prowadzeniu z Danielem Nermarkiem, ale popełniłem błąd i rywal to wykorzystał. Zwyciężyliśmy i utrzymaliśmy Ekstraligę i to było najważniejsze.

Roman Jankowski (trener Unii Leszno): To był bardzo trudny mecz dla obu ekip. Od początku było widać, że to będą zacięte zawody. Wszyscy walczyli o punkty. Popełniliśmy za dużo błędów dzisiaj. Dwie taśmy, defekt na prowadzeniu Pavlicia, którego nie powinno być. Do tego doszła wywrotka na prowadzeniu Adamczewskiego. Te punkty nam pouciekały i to zadecydowało o naszej porażce. Taki jest sport.

Piotr Pawlicki (Unia Leszno): Gratuluję gospodarzom korzystnego rezultatu. Początek zawodów był wyrównany, ale później częstochowianie uciekli nam na osiem punktów. Mieliśmy pecha, ale to nie jest żadne wytłumaczenie naszej porażki. Sami zawaliliśmy mecz i ja mam sam do siebie żal za tą taśmę. Przy moich umiejętnościach nie powinna ona się zdarzyć przy tak ważnych meczach.

Źródło artykułu: