Nie potrzebujemy cudu do utrzymania - rozmowa z Jarosławem Deresińskim

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Bydgoska Polonia na własnym torze pokonała Betard Spartę Wrocław 54:36. W niedzielę odbędzie się rewanż we Wrocławiu. Jarosław Deresiński liczy przynajmniej na punkt bonusowy.

Jarosław Galewski: Wasza sytuacja w tabeli jest bardzo trudna. Niektórzy twierdzą, że tylko cud może uratować bydgoską Polonię przed spadkiem.

Jarosław Deresiński: Nie przesadzajmy, że są potrzebne cuda. Jesteśmy przed meczem we Wrocławiu i jeśli spojrzymy, jak wygląda układ tabeli, to wystarczy, żebyśmy przyjechali z tego terenu z bonusem. Gdyby ta sztuka nam się nie udała, to wtedy sytuacja zrobi się taka, że nie będzie sensu się oszukiwać. Powrót z jednym punktem i wygrana u siebie w pozostałych meczach - to powinno w zupełności wystarczyć. Najfajniej byłoby jednak wygrać we Wrocławiu.

Czyli sam fakt porażki we Wrocławiu nie będzie równoznaczny z wywieszeniem białej flagi?

- Oczywiście, że nie. Będziemy walczyć o wszystko i do samego końca. Kluczowy jest - nawet w przypadku porażki - właśnie ten punkt bonusowy. Bez tego dodatkowego punktu nasze szansę staną się bardziej arytmetyczne niż realne. Wtedy byśmy musieli liczyć i czekać na to, co może gdzieś się wydarzyć. A na takie sytuacje jak wiadomo trudno mieć wpływ.

A jak ocenia pan szansę, że na trudnym terenie we Wrocławiu uda się zrealizować cel minimum?

- Cały czas powtarzam, że ten zespół ma w sobie tyle potencjału, że powinien wygrywać spotkania. Naszym pechem jest to, że nigdy nie może się zdarzyć tak, żeby wszyscy zgrali się w jednym momencie. Patrzę na ostatnie występy naszych zawodników - Grega Hancocka w barażu, występy Szymona i Mikołaja w młodzieżówkach. Wiem, że Krzyś Buczkowski ma nowy silnik, bo pomógł mu Greg, żeby sprzętowo się jakoś odnalazł. U nas zawodnicy naprawdę cały czas sobie pomagają. Jestem pełen optymizmu przed Wrocławiem, ale mam świadomość, że sytuacja jest bardzo trudna. Wygrać tam jest bardzo trudno, ale ten zespół powinno być na to stać. Z powagi sytuacji zdają sobie sprawę wszyscy - zarówno ja jak i zawodnicy.

Pewnie ma pan dokładne kalkulacje dotyczące również kolejnych spotkań. Uważa pan, że poza bonusem we Wrocławiu wystarczy wygrać wszystkie mecze u siebie?

- Przede wszystkim musimy wygrywać. Tak się akurat składa, że mamy u siebie dwóch bardzo trudnych rywali, z którymi przegraliśmy minimalnie. Mamy Falubaz i na nich możemy zatrzymać punkt bonusowy. Jest też Częstochowa, w której pechowo przegraliśmy i tu również bonus jest w naszym zasięgu. To oznacza, że przywiezienie tylko jednego punktu z Wrocławia sprawia, że nadal jesteśmy w grze.

To wszystko?

- Jesteśmy jeszcze w Gnieźnie, gdzie zakładam, że powinniśmy zdobyć minimum punkt bonusowy. Chciałbym, żeby Rzeszów nie byłby meczem, w którym potrzebne byłoby nam zwycięstwo z bonusem. Wtedy presja byłaby bardzo duża. Wierzę jednak, że po meczu we Wrocławiu na naszą sytuację będę mógł spojrzeć z nieco większym spokojem. Tak jak mówię, brak bonusa w tym meczu sprawi, że będzie trzeba się zacząć zastanawiać powoli, co z kolejnym sezonem. O tym nie chcę jednak myśleć wcześniej niż w poniedziałek, bo nie dopuszczam do siebie innego niż pozytywny scenariusza.

Bydgoska Polonia dobrze zaczęła tegoroczny sezon, mimo że nie odniosła wielu zwycięstw. Byliście uważani za zespół z dużym potencjałem, który straciliście gdzieś po drodze. Czy dziś potrafi już pan sobie wyjaśnić, co się stało i gdzie zostały popełnione błędy?  -

Rzeczywiście, zaczęliśmy bardzo ładnie. Później było jak z katastrofą lotniczą - nie zadecydował jeden błąd, ale szereg rzeczy, które nakładają się na siebie. Mieliśmy kłopoty sprzętowe Krzysia Buczkowskiego, który próbował dojść z tym do ładu, ale nie za bardzo potrafił się odnaleźć. Ciężki upadek miał Greg, po którym dopiero niedawno zaczął tak w pełni dochodzić do siebie. Widzieliśmy, że nie czuł się dobrze na naszym torze, co wyjaśniał w trakcie rozmowy z kibicami. On nie potrafił się napędzać tak bardzo jak wcześniej. Poza tym, słabsza postawa młodzieży - sprzętowo pogubił się Mikołaj, a Szymon miał lepsze i gorsze momenty. Kiedyś słyszałem bardzo mądre zdanie, że w żużlu poza wszystkim trzeba mieć jeszcze bardzo dużo szczęścia. Nam go zabrakło, w niektórych momentach mieliśmy wiele pecha.

Proszę jednak zauważyć, że nie ma zespołu w ENEA Ekstralidze, który nie zmagałby się z problemami kadrowymi.

- To prawda i w związku z tym to wszystko, o czym mówię w żaden sposób nas nie usprawiedliwia. Gdyby dziś patrzeć na wszystko tak jak przed sezonem, to potencjał tej drużyny był naprawdę ogromny. Kilka pechowych sytuacji spowodowało, że teraz zamiast spokojnie patrzeć w przyszłość, musimy mocno walczyć o ligowy byt. Zrobimy jednak wszystko, żeby w Ekstralidze pozostać.

Po ostatniej porażce bardzo rozczarowani byli kibice. Postanowił pan wyjść i z nimi porozmawiać na temat bieżącej sytuacji klubu. Fani będą z wami po tej sytuacji do końca?

- Mamy taką sytuację, że w tej chwili na stadion przychodzą ci najwierniejsi fani, którzy są zawsze z zespołem. Oni się pojawiają zarówno, kiedy Polonia wygrywa jak i w momencie, kiedy jej się nie wiedzie. Mówimy o grupie ludzi, którzy przychodzili na mecze nawet jak ten zespół jeździł w pierwszej lidze. Mam świadomość, że ci ludzie najbardziej się martwią. Powtarzam jednak, że jest sporo grupa osób - co widać po oglądalności transmisji telewizyjnych - która chętnie przyjdzie na stadion, gdy będzie odpowiedni wynik. A co do tego spotkania z kibicami, to uważam, że takie rozmowy zawsze pomagają. Nie jest to łatwe, żeby wyjść i porozmawiać, bo czasami człowiek sam się źle czuje z tym, co się wydarzyło. Po tej samej stronie są tymczasem mocno zawiedzeni kibice. Rozmawiając można jednak wiele rzeczy wyjaśnić. Fajnie się stało, że wtedy została grupa fanów, która chciała konstruktywnej dyskusji. Dołączył też wtedy do mnie Greg i można było bezpośrednio z nim zamienić kilka słów. On także odpowiadał na trudne pytania. Jeżeli będziemy ze sobą do końca i będziemy cały czas wspólnie rozmawiać, a nie tylko krzyczeć, to możemy wyjaśnić wiele sytuacji. Często jest tak, że ktoś nie zna uwarunkowań drugiej strony i wyciąga złe wnioski. Zawsze będę zwolennikiem spotykania się i rozmowy. Wtedy nie ma nerwowości i atmosfera jest dużo lepsza.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Jarosław Deresiński podkreśla, że zespół z Bydgoszczy nie zamierza wywieszać jeszcze białej flagi i będzie do końca walczyć o ligowy byt
Jarosław Deresiński podkreśla, że zespół z Bydgoszczy nie zamierza wywieszać jeszcze białej flagi i będzie do końca walczyć o ligowy byt
Źródło artykułu:
Komentarze (17)
avatar
Rysio-z-Klanu
24.07.2013
Zgłoś do moderacji
6
1
Odpowiedz
W dniu dzisiejszym Polonia poddała się!!! Wywiesiła białą flagę!!! W Polonii nie zobaczymy już ani Hancocka ani Saszy!!! Teraz proszę o minusy i komentarz tych wszystkich co opluwali mnie,Penha Czytaj całość
Jak Feniks z popiołu
22.07.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A jednak.... tylko cud może Bydgoszcz uratować.  
avatar
SamiPrzeciwWszystkim
22.07.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kibicuje Polonii w utrzymaniu. Czasem zaglądam do was na stadion, a w lidzę wolę przegrywać z wami niż z rolnikami czy stelmetami. Wszyscy muszą się wsiąść w garść. Czas na rozdzieranie szat bę Czytaj całość
avatar
smok
21.07.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mecze w p***, a on jeszcze dobija wypowiedzią.  
avatar
Miś Pluszowy
21.07.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bardzo trafna analiza na "pokredzie". Brawa dla autora1