W tym artykule dowiesz się o:
Mam nadzieję, że ograniczenie liczby zawodników - mogących wystąpić w charakterze gościa - tylko do juniorów, jest pierwszym krokiem do całkowitej rezygnacji z tego absurdalnego przepisu. Żużlowcy nawet bez tej regulaminowej osobliwości nieustannie muszą się zmagać z widmem rozchwianej tożsamości. Żaden sportowiec nie ma takich problemów z identyfikacją swojego klubowego istnienia, jakie ma żużlowiec. W niedzielę X jeździ dla Falubazu, we wtorek dla Indianerny, w czwartek dla Poole Pirates, a w międzyczasie jeszcze dla Holsted i Olympu Praga. Jak w takim układzie ma się przywiązać do czegokolwiek, gdzie ma szukać stabilności i jak ma się definiować.
Od zawsze zastanawiało mnie jak to jest możliwe, że w niedzielę X jedzie z Y w parze i robią wszystko, żeby ich Falubaz wygrał, a dwa dni później ten sam X staje naprzeciwko tego samego Y i robi wszystko, żeby go pokonać, czyli, żeby sprawić mu, jakkolwiek infantylnie to zabrzmi, przykrość. Przecież to ten sam X i ten sam Y, którzy jeszcze 2 dni wcześniej stanowili nieodłączną parę, gotową umierać dla jednego klubu. Jak teraz mają walczyć na śmierć i życie? Mało tego. W czwartek przywdziewają jeszcze inne plastrony i realizują jeszcze inne cele. Zwariować można. Jak w takim systemie kibic ma uwierzyć, że barwy klubowe mają dla żużlowców jakąkolwiek wartość, skoro widzi, że w niedzielę Hampel z Protasiewiczem obściskują się po zwycięstwie Falubazu, a 2 dni później w telewizji oglądają, że Hampel Protasiewicza najchętniej by zdublował.
Zawodnicy już teraz reprezentują zbyt dużo klubów jednocześnie, a jeżeli przepis o "Gościu" zostałby zliberalizowany i wprowadzony we wszystkich żużlowych ligach na świecie, a w kilku już funkcjonuje, to okazałoby się, że żużlowiec X, w ekstremalnym przypadku, mógłby przymierzyć nawet kilkanaście plastronów w ciągu jednego sezonu, a nazw klubów, dla których punktuje, nie potrafiłby wymienić nawet jego mechanik. Maksymalne rozluźnienie więzi, łączących klub z zawodnikiem, to nie jedyny powód, dla którego powinniśmy zrezygnować z "Gościa". Ten przepis jawnie zniechęca też kluby do szkolenia młodzieży. Po co Kolejarz Rawicz ma kształcić młodych żużlowców, skoro może znacznie taniej pożyczyć sobie już wykształconych. Jeżeli pójdziemy w tę stronę to dojdziemy do sytuacji, w której 50 zawodników "obskoczy" wszystkie ligi w Europie i wtedy już w ogóle nie będzie wiadomo, kto z kim i dlaczego. Nie przemawiają do mnie argumenty zwolenników "Gościa", którzy przekonują, że ten przepis pozwala przeżyć żużlowcom słabszym, którzy nie mieszczą się w składach swoich Ekstraligowych drużyn.
Jeżeli się nie mieszczą, to znaczy, że kiepsko wybrali, że się przeliczyli i że następnym razem muszą się poważniej zastanowić przed podpisaniem kontraktu. Jeżeli górnik nie potrafi wydobywać węgla, to kopalnia go zwalnia, a nie wypożycza to kopalni miedzi. Takie prawa rządzą rynkiem pracy, i chociaż pozbawione litości, muszą obowiązywać także w świecie sportu. Człowiek spełnia się wtedy, kiedy potrafi określić swoje umiejętności i podejmuje wyzwania, którym jest gotów sprostać. Jeżeli rusza z motyką na księżyc, a w drodze okazuje się, że ten sprzęt jednak nie wystarczy, to pretensje może mieć tylko do siebie. Michał Korościel - Dziennikarz Radia ZET i SportoweFakty.pl
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!