Kontrowersyjny ranking przedmiotem sporu w Trybunale. Cegielski: Wszystko działa tylko w jedną stronę

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zawodnicy kwestionują sposób tworzenia rankingu, na mocy którego kluby mogą obniżyć ich wynagrodzenia. - Problem polega na tym, że on działa tylko w jedną stronę - mówi Krzysztof Cegielski.

W tym artykule dowiesz się o:

Kwestię dotycząca obniżania przez kluby wynagrodzeń żużlowców w związku ze spadkiem w rankingu, szerzej opisywaliśmy przy okazji informacji o przyszłości Rafała Okoniewskiego. Ten zawodnik nie jest jednak osamotniony. Trybunał PZM będzie musiał wydać werdykt w 17 tego typu sprawach. Kontrowersji nie brakuje, bo w wielu przypadkach żużlowcy musieliby zrezygnować z dużych kwot. Wszystko z powodu zasad tworzenia rankingu, w którym ujęci zostali również zawodnicy startujący w niższych ligach. - Przez prawie trzy miesiące odbierałem codziennie jakiś telefon od któregoś z zawodników. Wydaje się, że oni padali ofiarą tego typu zagrań. Do dziś mimo zapytań kierowanych do przewodniczącego GKSŻ, prezesa Ekstraligi i innych instytucji nie uzyskałem ostatecznej odpowiedzi, jak to naprawdę jest z tym rankingiem. Jeśli najpierw bierze się pod uwagę zestawienie samych zawodników Ekstraligi, a następnie uzupełnia się je żużlowcami z niższych lig i powstaje ranking mieszany, to można mówić o sytuacji niezgodnej z duchem prawa i sprawiedliwości. Dobrze, że Trybunał zajmuje się tymi sprawami. Mam nadzieję, że ta kwestia zostanie rozstrzygnięta - wyjaśnia w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski.

Ekspert portalu SportoweFakty.pl uważa, że w całej sprawie jest wiele znaków zapytania. Jeden z nich dotyczy tego, że wynagrodzenie, które może być zmniejszone przez klub w związku ze spadkiem zawodnika w rankingu, dotyczy zarówno kwoty stałej i jak zmiennej zawartej w kontrakcie żużlowca. - Jeśli w rozliczeniu na koniec sezonu bierze się uwagę zawodników z innych lig i ci, którzy startowali w niższych ligach wyprzedzają ekstraligowców, to jest to na pewno niesprawiedliwe. Dobrze się stało, że te sprawy są teraz w Trybunale. W końcu niezależna instytucja rozstrzygnie ten spór. Ten temat już poruszaliśmy na spotkaniach z Ekstraligą i wydaje się, że pewne sprawy zostały zrozumiane przez drugą stronę. Należy pamiętać, że zawodnicy są rozliczani za ranking i jeśli w nim spadają, to muszą rozliczać się z tzw. kwoty stałej i zmiennej. Pytałem już przedstawicieli Ekstraligi i klubów, w jaki sposób żużlowiec ma się rozliczyć z kwoty stałej, która obecnie wynosi 200 000 zł. Inny punkt regulujący zasady funkcjonowania na linii klub - żużlowiec mówi bowiem, że ta kwota może zostać wydana tylko na sprzęt. Zawodnicy w każdej mogą zostać poproszeni o przedstawienie faktur, że tak tę sumę rzeczywiście wydali i często to robią. Niektóre kluby prosiły już o takie rachunki. Ta sytuacja rodzi wiele pytań, czy w przypadku spadku w rankingu zawodnik ma sprzedać sprzęt i oddać pieniądze czy też przynieść do klubu silniki lub inne części. W mojej ocenie to pokazuje, jak nielogiczne są niektóre rzeczy, które przedstawia się zawodnikom i każe się im je podpisywać - wyjaśnia Cegielski.

Krzysztof Cegielski uważa również, że zawodnicy sami karzą się za gorszą jazdę - zdobywając mniej punktów w trakcie sezonu, zarabiają mniej pieniędzy. - Mówi się, że ktoś słabo jeździł, więc trzeba mu obciąć wynagrodzenie i niech taki zawodnik oddaje pieniądze, bo przez niego nie osiągnęliśmy sukcesu. Wszystko się zgadza, ale pojawia się pytanie, czy ktoś zapisał sobie w kontrakcie, że zawodnik gwarantuje 10 punktów na mecz. Jeśli są żużlowcy, którzy to gwarantowali i się pod tym podpisali, to niech ponoszą konsekwencje. Idea rankingu nie jest głupia, ale to zapis, który działa tylko w jedną stronę. O tym również mówiłem bardzo głośno i mam nadzieję, że Ekstraliga i kluby zrozumiały tę kwestię. Ranking powinien działać w dwie strony. Do tej pory prawie w stu procentach zawodnicy byli tylko karani za spadek w takim zestawieniu. Odwrotnych przypadków praktycznie nie było. Mam wiedzę tylko o jednej takiej sytuacji, gdy Unibax Toruń podniósł wynagrodzenia Chrisa Holdera. Poza tym, jest masa przykładów karania żużlowców za spadek w rankingu. Nie znam innych zawodników i innych klubów, które podniosły wartość kontraktu po dobrym sezonie. Może coś mi umknęło, ale poza Toruniem nikt nie mówił o takiej sytuacji. Wydaje mi się, że wynika to z tego, że takie rzeczy się po prostu nie działy - ocenia Cegielski.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu:
Komentarze (10)
avatar
screw
23.12.2013
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Holder dostal podwyżkę bo zdobył mistrza świata a nie ze podskoczył w rankingu,ale to jest akurat normalnie,wiec napisze NIKT NIE DOSTAŁ PIENIEDZY ZA RANKING WZNOSZACY!!! poza tym niech patrzą Czytaj całość
avatar
RZESZA RULEZ
23.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ranking musi być ponieważ jest to jedyny niezależny mechanizm pozwalający w sposób obiektywny wymóc na zawodniku wynik sportowy. Jeśli by kluby to ustalały to by była jazda jak cholera. Żużlowc Czytaj całość
avatar
Toromistrz
23.12.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Najgorsze w tym sporcie jest to,że ciągle wylicza się zawodnikom sumy jakie zarabiają.Jak kluby dają to oni biorą,głupi byliby jakby tego nie wykorzystali :-) Dlaczego piłkarzom nie wypomina si Czytaj całość
avatar
Toromistrz
23.12.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Oczywiste jest,że regulamin ten jest tylko po to aby kluby mogły w jakiś sposób oszczędzić pieniądze.Najpierw podpisują kontrakty aby pozyskać zawodnika a potem mają problemy z płatnościami.Nie Czytaj całość
avatar
Grzegorz KiteLife
23.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sami zawodnicy zgotowali sobie ten los. Ilu to za pieniadze pod podpisem postawilo sobie domy?