Przede wszystkim dobre trawienie whisky - rozmowa z Adrianem Gomólskim, zawodnikiem Klubu Motorowego Ostrów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Adrian Gomólski był w minionym sezonie liderem Intaru Lazur Ostrów. W nadchodzącym sezonie ten zawodnik będzie nadal startował w ostrowskim zespole. Gomólski ma być silnym punktem ekipy Jana Grabowskiego.

Jarosław Galewski: Ostrów odetchnął z ulgą. Adrian Gomólski będzie nadal zawodnikiem Klubu Motorowego. Dlaczego ostatecznie wybrałeś ostrowski zespół?

Adrian Gomólski: Uzgodnienie warunków kontraktu zajęło nam trochę czasu, ale cieszę się, że wszystko poszło w dobrym kierunku. Naprawdę jestem zadowolony z podpisania kontraktu w Ostrowie. Zrobię wszystko, żeby było jak najlepiej. Powoli klaruje się także nasz skład. Wygląda na to, że będziemy mieć bardzo fajny zespół. Nie ukrywam, że ważnym argumentem była współpraca z braćmi Garcarkami. To bardzo poważni ludzie, których darzę naprawdę dużym szacunkiem. Jeżeli będę mógł im kiedykolwiek się jakoś odwdzięczyć, to zawsze mogą liczyć na moją pomoc. Drugą ważną kwestią jest mój tuner, który mieszka bardzo blisko Ostrowa. Nie będę miał problemów z dojazdem i serwisowaniem sprzętu.

Nie jest tajemnicą, że ostrowski klub miał zaległości finansowe względem twojej osoby. Jak ta sprawa została uregulowana?

- Doszliśmy do porozumienia. W sprawie spłaty zadłużenia została podpisania stosowna ugoda. Mam nadzieję, że klub wywiąże się z tego, co razem uzgodniliśmy.

W okresie transferowym chyba nie narzekałeś na brak ofert?

- Powiem szczerze, że na brak zainteresowania rzeczywiście nie mogłem narzekać. Każdy zespół miał jakąś koncepcję składu i nie ukrywam, że kilkukrotnie moje nazwisko się przewijało. Na pewno były także oferty lepsze pod względem finansowym, ale to nie jest najważniejsze. Pieniądze to nie wszystko. Chciałbym jeździć i notować dobre wyniki. Wydaje mi się, że warunki w Ostrowie do dalszego rozwoju mam dość dobre. Oby wszystko zagrało w sezonie. Mam nadzieję, że dopisze mi również zdrowie.

Nie kusiła cię jazda w Ekstralidze? A może postanowiłeś, że pierwszy rok w gronie seniorów lepiej spędzić w niższej klasie rozgrywkowej?

- Nie myślę kategoriami, że jestem seniorem. W ogóle nie patrzę na sprawę przez pryzmat wieku. Rozważałem również starty w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale ostatecznie podjąłem decyzję o pozostaniu w dotychczasowym klubie. Mam nadzieję, że był to słuszny ruch.

Nie wypada mi nie zapytać o zdrowie. Jak się w tej chwili czujesz?

- Wszystko idzie w dobrym kierunku. Można powiedzieć, że zapomniałem już o całej sprawie. Powiem szczerze, że nie chciałbym dłużej rozwodzić się na ten temat. Zrobię wszystko, żeby być w stu procentach przygotowanym do nowego sezonu. W tej chwili przepracowanie zimy i uzupełnienie parku maszyn jest dla mnie najważniejsze.

W styczniu czeka cię jeszcze zabieg. Czy może to zakłócić twój okres przygotowawczy?

- Mam nadzieję, że nie będzie to miało żadnego wpływu na moją formę. Ten zabieg polega tylko na wyciągnięciu niepotrzebnych rzeczy z mojego organizmu. To jednak przejściowa sytuacja. Później będzie trzeba tylko odpowiednio rozruszać bark i wszystko będzie w porządku.

Ostrowscy działacze stawiają na Polaków. Czy to dobry pomysł?

- Wydaje mi się, że to bardzo dobra koncepcja. Sytuacja zmieniła się diametralnie. W minionym sezonie mieliśmy w składzie głównie obcokrajowców. Teraz stawiamy na polskich jeźdźców. Myślę, że przede wszystkim skorzystają na tym kibice, którzy będą mogli porozmawiać z zawodnikami. Żużlowcy z kolei będą bardziej utożsamiać się z tutejszym środowiskiem. Mamy w składzie zawodników, którzy na pewno mają coś do udowodnienia. Ci żużlowcy już niejednokrotnie pokazywali, że potrafią dobrze pojechać i świetnie bawić się z kibicami.

W Gnieźnie został twój brat Kacper. Komu w takim razie będzie pomagał wasz ojciec, Jacek Gomólski?

- Ta kwestia jest już praktycznie dogadana. Tata raczej przyjedzie ze mną do Ostrowa tylko na początku sezonu. Będziemy chcieli dopracować wówczas mój sprzęt. Później ojciec będzie wraz z Kacprem. Mój brat jest znacznie młodszy i potrzebuje zdecydowanie więcej rad niż ja, chociaż nie ukrywam, że pomoc mojego taty jest nieoceniona. Będziemy zmuszeni jakoś to wszystko umiejętnie podzielić. Mam nadzieję, że obierzemy dobry kierunek i oboje osiągniemy zadowalający wynik.

W zeszłym sezonie nie mogłeś narzekać na brak zajęć. Miałeś sporo imprez młodzieżowych. Jak zamierzasz je teraz zastąpić?

- Podpisałem już kontrakt w Szwecji i myślę, że to dobry ruch. Będę jeździł w perspektywicznym klubie, który ma jakieś cele na przyszłość. Myślę, że uda się gdzieś zaczepić w Niemczech i Czechach. Chodzi o to, żeby było jak najwięcej jazdy. Była także opcja związana z ligą angielską.

Właśnie. Krążą słuchy, że w swojej ekipie widziałby cię Matt Ford z Poole Pirates…

- Zgadza się. Z Mattem jestem praktycznie cały czas w kontakcie, ale powiedziałem mu, że mam zbyt mało czasu, żeby przygotować się do startów w Anglii. Chciałbym odłożyć ten temat na przyszły sezon. W Anglii jest niesłychanie wiele imprez, a wiadomo, że w trakcie sezonu czasami pojawia się zmęczenie. Dla mnie przyszły rok będzie bardzo ważny i dlatego chciałbym go spokojnie odjechać. Polska i Szwecja – to będą moje priorytety.

Jakie cele stawiasz sobie na nadchodzący sezon?

- Cele są, poprzeczka jest postawiona wysoko. Wszystko znajduje się w mojej głowie i nie chciałbym rozmawiać na ten temat.

Zapytam w takim razie inaczej. Czego wypada ci życzyć?

- Przede wszystkim dobrego trawienia whisky, to podstawa (śmiech). A tak na poważnie, to w pierwszej kolejności zdrowia. Do tego trochę szczęścia, a wtedy wszystko powinno odpowiednio zagrać.

Źródło artykułu: