Damian Gapiński: Wielkanocne jaja

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po raz kolejny niekorzystne warunki atmosferyczne spowodowały, że nie doszła do skutku inauguracyjna kolejka spotkań żużlowych w Polsce.

Okres wielkanocny zawsze kojarzył mi się z jednej strony jako pyszne potrawy na bazie jajek, które uwielbiam zarówno przygotowywać, jak i spożywać (trudno określić, co bardziej), z drugiej - jako jajka niespodzianki (nie mylić z popularnym jajeczkiem sprzedawanym pod taką samą nazwą) rozumiane jako koszyki w kształcie jajek, w których niejeden z nas znajdował, zwłaszcza jako dziecko przeróżne prezenty. [ad=rectangle] Także w odniesieniu do żużla pojęcie wielkanocnych jaj ma dla mnie dwojakie znaczenie. Z jednej strony to niezliczona liczba żużlowych niespodzianek, których byliśmy świadkami podczas inauguracyjnych kolejek. To właśnie podczas niej zapadały rozstrzygnięcia, które często nie byłyby możliwe w dalszej części sezonu. I wcale nie chodzi tutaj o samą atmosferę świąt, ale o zaskoczenie przeciwnika wynikające z tego, że jest on nieodpowiednio przygotowany do sezonu, co słabsi przeciwnicy wykorzystywali zwłaszcza na swoich torach. Z drugiej strony to właśnie popularne jajka niespodzianki, w których także przedstawiciele środowiska żużlowego znajdują prezenty i składają sobie świąteczne życzenia. Dzisiaj i ja pozwolę sobie złożyć im życzenia, które (co wielokrotnie podkreślam) mają na celu poprawę tej dyscypliny sportu, a nie pastwienie się nad występującymi problemami. Dlatego: Szeroko rozumianym władzom polskiego żużla - życzę, aby w swoim jajku niespodziance znaleźli podręcznik PR. Do momentu, kiedy nie zrozumieją, że to oni są dla mediów, a nie media dla nich, to żużel jako dyscyplina nadal będzie postrzegana jako sportowy zaścianek i nie zmieni tego nawet organizacja Grand Prix na Stadionie Narodowym. Najgorszym przejawem braku perspektywicznego myślenia w tym zakresie są płatne akredytacje dla mediów. Argumentacja, że kluby narzekają, iż dostają niezliczoną liczbę wniosków akredytacyjnych i nie wiedzą komu je przyznać dowodzi, że w większości klubów funkcja rzecznika prasowego jest tak samo fikcyjna, jak kontrakty podpisywane przez prezesów. To właśnie zadaniem rzeczników prasowych jest ocena potencjału mediów i określenie, z którymi klub chce współpracować. Kolejnym obowiązkiem jest zapewnienie godnych warunków do pracy. I nie chodzi nawet o luksusy jakie zapewniane są dygnitarzom odwiedzającym ze swoimi rodzinami stadiony żużlowe. Czasami aż dziwię się fotoreporterom, że pracując w takich warunkach, czerpią jeszcze radość z robienia zdjęć, choć ich miłość do tej dyscypliny jest sukcesywnie wygaszana. Sędziom i komisarzom torów życzę, aby częściej niż komentarze nie tylko na naszym serwisie czytali Regulamin Sportu Żużlowego. Uchroni to ich przed kompromitującymi wpadkami, a także od negatywnych komentarzy ze strony kibiców. Pozwoli także uniknąć konfliktu z mediami. Zwłaszcza, że czołowi przedstawiciele środowiska sędziowskiego nie potrafią odróżnić tekstu pisanego przez redakcję, od komentarzy zamieszczanych przez kibiców pod tekstem. Z kolei komisarzom życzę, aby dodatkowo pilnie poznali tajniki przygotowania torów. Wszystko wskazuje bowiem na to, że podstawowym kryterium ich wyboru już wkrótce będzie właśnie umiejętność przygotowania toru do zawodów, a nie znajomości z odpowiednimi osobami. Prezesom i zawodnikom krótko życzę, aby kasa na koncie im się zgadzała. Na sam koniec wszystkim kibicom żużla życzę, aby sezon 2015 obfitował w niesamowite emocje sportowe i niespodzianki, bo to one są istotą każdej dyscypliny.

Źródło artykułu: