Nicki Pedersen uniknął poważnej kontuzji. "W ciągu kilku dni powrócę na tor"
Nicki Pedersen, po trzech wygranych wyścigach, zaliczył groźnie wyglądający upadek po kontakcie z Emilem Sajfutdinowem. Skończyło się jednak tylko na bólu głowy i nosa.
Piotr Walkowiak
Świadkami niesamowitego ścigania byli kibice w Lesznie podczas drugiej edycji PGE Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi. Praktycznie w każdym biegu zawodnicy jechali w kontakcie. Często dochodziło do sytuacji skrajnie niebezpiecznych. Skończyło się jednak na szczęście tylko na jedynym upadku. Przewrócił się wówczas Nicki Pedersen.
Pedersen miał szczęście w nieszczęściu
38-latek przed upadkiem spisywał się bardzo dobrze. W pierwszym wyścigu co prawda przyjechał czwarty, lecz później już nie do pokonania. Z wyścigu, w którym upadł, został wykluczony, co uniemożliwiło mu start bezpośrednio w finale. Musiał walczyć o awans jeszcze w półfinale. Ostatecznie zdecydował się więcej nie ryzykować i nie wyjechał już do tej gonitwy.
- Ogólnie było dobrze. Uzbierałem trzy "trójki". Jedynie pierwszy bieg był katastrofą. Potem zmieniłem ustawienia w sprzęcie i znów wróciła mi szybkość w motocyklach. Oczywiście też dotknął mnie w postaci upadku, bo myślę, że miałem potencjał na zwycięstwo w tych zawodach. Zdecydowałem się odpuścić ostatni wyścig, z myślą o następnych zawodach, które mnie czekają. Chcę wrócić zdrowy w stu procentach - zakończył Nicki Pedersen.
Rewelacyjne ściganie w Lesznie! Grigorij Łaguta IMME! (relacja)