Start bez zwycięstwa od ponad roku! Piętnaście meczów ligowych z rzędu bez triumfu
Ponad rok minął od ostatniego zwycięstwa gnieźnieńskiego Startu. Tak, to nie jest pomyłka. Fani klubu z Grodu Lecha z niepokojem patrzą na sytuację czerwono-czarnych, wyczekując lepszego jutra.
Co zawiodło? Przyczyn porażek czerwono-czarnych można szukać w różnych aspektach. Na pewno rozczarowali zawodnicy, na czele z Jonasem Davidssonem oraz Wadimem Tarasienką. Szwed z króla gnieźnieńskiego toru został sprowadzony, a może lepiej napisać, że sam się sprowadził, do poziomu plebsu. Natomiast Rosjanin... niby ma problemy wizowe, kłopoty z firmą i tak po kolei. Największym niewypałem okazał się być prezent gwiazdkowy dla kibiców Startu. Ci chyba musieli być bardzo niegrzeczni, skoro pod choinkę zostali obdarowani Mikkelem Bechem, który w Nice Polskiej Lidze Żużlowej wystąpił zaledwie raz, prezentując się dość mizernie. Swoją drogą - nie należy też zapominać o innym jeźdźcu z Danii. Podobno kapitan opuszcza tonący okręt jako ostatni. Chyba tylko w teorii. W tym przypadku Bjarne Pedersen wziął przykład z dowódcy Costa Concordii, czego kibice nie potrafią mu wybaczyć.
Mawiają, że po deszczu zawsze wychodzi słońce. Zapewne lizanie ran zajmie włodarzom gnieźnieńskiego klubu jeszcze sporo czasu. Sytuacja nie wydaje się być łatwa, co doskonale obrazują wyniki sportowe. Kibicom Orłów pozostaje życzyć jedynie cierpliwości. Być może w końcu choć promyk nadziei przebije się przez te gęste chmury. Czy czerwono-czarni pokonają trudny wiraż i zdołają wyjść na prostą? Zobaczymy. Póki co ekipa szkolona przez Dariusza Śledzia powinna skupić się na meczach barażowych, w których być może zmierzy się z lublinianami. Kto wie, może historia zatoczy koła i gnieźnianie właśnie w starciu z żółto-biało-niebieskimi przełamią dramatyczną serię?